„Kukła” – Mo Hayder

Historia rozpoczyna się w Beechway, zakładzie zamkniętym dla psychicznie chorych, do którego trafiają pacjenci szczególnie zagrażający sobie bądź otoczeniu – mordercy, gwałciciele oraz osoby o skłonnościach samobójczych. Ostatnimi czasy dochodzi na jego terenie do dziwnych, przyprawiających o gęsią skórkę wypadków, którym za każdym razem towarzyszy awaria prądu. Niektórzy pacjenci, a nawet pracownicy szpitala, są przekonani o tym, że stoi za tym duch Maude, o której krążą legendy.

CB LeGrande, koordynator personelu pielęgniarskiego, mimo wyraźnego sprzeciwu ze strony swojej szefowej, zwraca się z prośbą o pomoc do detektywa Jacka Caffery’ego z wydziału kryminalnego bristolskiej policji, który zaznajomiwszy się ze sprawą zgadza się bliżej przyjrzeć temu, co dzieje się w Beechway.

Jednocześnie Jack stara się też doprowadzić do końca śledztwo w sprawie zaginięcia przed osiemnastoma miesiącami dwudziestopięcioletniej modelki Misty Kitson, której matka nie daje za wygraną i nadal walczy o odzyskanie córki. Nie jest to jednak dla niego takie łatwe, gdyż nie może pozwolić na to, by odkryto, co tak naprawdę wie o zaginięciu dziewczyny…

Tyle słowem wstępu, a teraz przejdźmy do rzeczy.

Lektura „Kukły” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Mo Hayder – autorką thrillerów kryminalnych, laureatką imponującej liczby nagród i wyróżnień literackich, w tym WH Smith Thumping Good Read, Edgars Book Award, Elle Crime Fiction Prize czy SNCF Prix Polar. Po jej zakończeniu zastanawiam się jednak, czy sięgnę w przyszłości po kolejne jej powieści.

„Hayder wykracza poza granice wszystkiego, co do tej pory zostało opowiedziane i opisane”. – Daily Mail

Nie mam bladego pojęcia, kto dokładnie jest autorem powyższych słów, ale wiem jedno – albo w swoim życiu niewiele historii przeczytał, albo też dostał jedynie zlecenie z góry na napisanie przykuwającej uwagę zachęty dla czytelników, którzy dzięki niej chętniej włożą tę książkę do swojego koszyka i sfinalizują zakup. Z przykrością stwierdzić muszę, że sama dałam się na nią nabrać i teraz, będąc już po lekturze „Kukły” Mo Hayder, czuję się rozczarowana.

Wątek szpitala psychiatrycznego był naprawdę dobry i z ciekawością śledziłam przebieg wydarzeń go dotyczących. Jednakże ten związany z drugą prowadzoną przez detektywa Caffery’ego sprawą po prostu mnie irytował. Bo choć jasne były dla mnie motywy Jacka, to, dlaczego działał tak, a nie inaczej w celu doprowadzenia do końca tego śledztwa, to osobiście były one dla mnie nie do przyjęcia. Nie w przypadku tak doświadczonego policjanta, mogącego pochwalić się najlepszą średnią rozwiązanych spraw w całej sekcji, który z racji wykonywanego zawodu powinien kierować się zupełnie innymi względami i priorytetami niż te, które napędzały go w tym przypadku…

Porządny thriller, a do takiegoż gatunku zalicza się podobno ta powieść, powinien wywoływać u czytelnika dreszcz emocji, wykorzystując do tego takie elementy jak tajemniczość, niepewność oraz narastające napięcie towarzyszące mu podczas jego lektury. I o ile wspomniana tajemniczość jeszcze się tu pojawia, o tyle z całą resztą już tak kolorowo nie jest. Momentami powieść ta jest po prostu przegadana i najzwyczajniej w świecie… nudzi.

A szkoda, naprawdę, bowiem początek książki był naprawdę obiecujący – dziwny, nawet z lekka psychodeliczny. Miałam więc nadzieję, że całościowo okaże się być naprawdę dobrą, mocną i zapadającą w pamięci historią. W rzeczywistości okazała się być jednakże zupełnie inna, niż się spodziewałam i w ostatecznym rozrachunku uznać ją mogę co najwyżej za przeciętną.

Bo choć przyznać muszę, że autorka dobrze oddała atmosferę miejsc, w których rozgrywają się poszczególne wydarzenia, powołane przez nią postaci są wyraziste i momentami niejednoznaczne, i miała całkiem ciekawy pomysł na fabułę, to jednak zabrakło mi tu tego, czego oczekuję od książek z tego gatunku – porządnych emocji, skoków adrenaliny i narastającego napięcia. Bez tych trzech elementów thriller nie jest thrillerem…

Nie wiem, jak to wygląda w przypadku innych dotąd wydanych przez Mo Hayder powieści. Wierzę, że są lepsze niż „Kukła”. Musi tak być – za coś przecież dostała wszystkie te nagrody i wyróżnienia, nieprawdaż? Czy po nie sięgnę? Mówiąc szczerze? Nie wiem. Pierwsze spotkanie z twórczością autorki nie wypadło najlepiej, a ja nie jestem zwolenniczką dawania drugich szans…

Moja ocena: 3/6

Tytuł oryginalny: Poppet
Tłumaczenie: Ewa Borówka
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2016
Seria/Cykl: Detektyw Jack Caffery, tom 6
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-7999-582-0

„Kukła” do nabycia w księgarni

TaniaKsiazka

0Shares