„Konfrontacja” – Rhiannon Frater [recenzja 361]

  • Konfrontacja
  • Tytuł oryginalny: Fighting to survive
  • Tłumaczenie: Marek Piaskowski
  • Wydawnictwo: Vesper
  • Rok wydania: 2013
  • Trylogia: Zmierzch Świata Żywych, tom II
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Liczba stron: 358
  • ISBN: 978-83-7731-145-5

Niedawno miałam okazję czytać pierwszy tom zombistycznej trylogii „Zmierzch świata żywych“ autorstwa Rhiannon Frater. Po zakończonej lekturze rada byłam, że na mej półce znajduje się kontynuacja pt „Konfrontacja“, gdyż jak najszybciej chciałam poznać dalsze losy głównych bohaterów. Sięgając po drugi tom miałam nadzieję, iż okaże się on równie dobry co jego poprzednik. Czy tak faktycznie było?

Jenni i Katie znalazły bezpieczne schronienie za murami fortu zbudowanego w teksańskiej miejscowości Ashley Oaks. Powoli układają sobie na nowo życie. Grupy poszukiwawcze cały czas wyruszają na tereny zakażone, aby zdobyć zapasy jedzenia oraz odnaleźć ocalałych ludzi. Wszyscy zaczynają zdawać sobie sprawę, że w forcie robi się coraz ciaśniej. Wiedzą również, że jest wyjście z tej sytuacji, choć wiąże się ono ze sporym niebezpieczeństwem. W obrębie murów znajduje się odrestaurowany hotel, który niestety nie doczekał się dnia otwarcia. Nie wiadomo jednak, ile zombie może znajdować się wewnątrz. Ta niewiedza może być zabójcza dla tych, co będą chcieli wejść do środka, aby oczyścić go z żywych trupów. Czas nagli i Travis zdaje sobie sprawę, że nie może ciągle odwlekać chwili, kiedy wkroczą do hotelu. Co zastaną wewnątrz? Czy uda im się oczyścić hotel? Ilu ludzi będzie musiało poświęcić życie dla dobra większości? Tymczasem za murami fortu pojawia się nowe niebezpieczeństwo. Oprócz nieustannej walki z zombie, mieszkańcom Ashley Oaks przyjdzie zmierzyć się z bandyckimi grupami, które w okolicy dopuszczają się mordów, grabieży i gwałtów. Czym to się skończy?

Muszę przyznać, że druga część trylogii „Zmierzch świata żywych“ trzyma poziom i nie zawodzi. Czyta się szybko oraz ze sporym zainteresowaniem, gdyż przez cały czas coś się dzieje, dzięki czemu nie ma chwili na nudę. W tej części pojawiają się nowe wątki, a kilka poprzednich zostaje rozwiniętych. Autorka zdradza nam co nie co z życia Nerit, która dołączyła do mieszkańców Ashley Oaks po tym, jak bandyci bez skrupułów zamordowali jej męża. Mimo swego wieku kobieta ta jest twarda i silna, zarówno na ciele, jak i na duchu. W sytuacjach stresowych potrafi zachować stoicki spokój, czym zadziwia nie jedną osobę. Wszyscy bez wyjątku zdają sobie sprawę, że lepiej z nią nie zadzierać i nie mieć w niej wroga. Na scenie pojawia się nowa osoba, a raczej tajemniczy „ostatni sprawiedliwy“. Nie raz bierze on sprawy w swoje ręce i samowolnie roztrzyga o być albo nie być mieszkańców fortu. Nikt oczywiście nie wie kim jest ów tajemniczy osobnik, ale wszyscy są zgodni co do tego, że jest on niebezpieczny i trzeba za wszelką cenę go powstrzymać. Tylko czy im się to uda?

Jeśli chodzi o główne bohaterki trylogii pani Frater, to powoli układają sobie życie w nowym miejscu. Jenni znajduje szczęście u boku Juana. Po raz pierwszy czuje, co tak na prawdę znaczy kochać i być kochaną. Niestety przez cały czas dręczą ją wspomnienia z pierwszego dnia epidemii. Prześladuje ją duch męża, który skutecznie zatruwa jej życie i sprawia, że kobieta powolutku zaczyna tracić grunt pod nogami. Czy uda jej się pokonać demony przeszłości trawiące jej duszę? Czy dane jej będzie stworzyć wraz z Juanem i jej pasierbem Jasonem szczęśliwą rodzinę? Jeśli natomiast chodzi o Katie to nadal zmaga się z żałobą po swej ukochanej żonie. Przez to stara się utrzymywać Travisa z dala od siebie nie pozwalając sobie na chwile szczęścia. Tylko czy doprawdy można walczyć z własnym sercem? I czy Travis gotów będzie czekać na kobietę, która przez cały czas go odpycha?

Świat stworzony przez autorkę jest niesamowity. Szczegółowo przedstawia nam swoją wizję świata opanowanego przez zombie. Rzeczywistość, w której przyszło żyć ocalonym ludziom, jest straszna. Żeby przeżyć, trzeba zabijać – szybko i bezwzględnie. Tu nie ma miejsca na sentymenty i rozczulanie się nad sobą. Chwila, w której się zawahasz, będzie oznaczała twój koniec. To świat, w którym należy cieszyć się każdą chwilą, bo nie wiadomo, kiedy straci się życie. Dlatego też kto może wykorzystuje każdą możliwość, aby poczuć się choć na jakiś czas szczęśliwym. W świecie, w którym straciło się bliskich, nadal odczuwa się potrzebę bycia z kimś, przytulenia i chęci usłyszenia ciepłych słów. Bardzo szybko nawiązują się nowe przyjaźnie, a także rozwija miłość. Ale nie ma co się dziwić, skoro nad każdym wisi widmo rychłej śmierci. Jednak ten nowy świat ma też zupełnie inne oblicze. Są bowiem ludzie, dla których nie liczą się wyższe wartości, a jedynie poczucie władzy. Rhiannon Frater dość obrazowo jawi nam to, jak okrutny może być jeden człowiek względem drugiego. Zombie zabijają, gdyż kierują się instynktem, chęcią zdobycia pożywienia. Ludzie natomiast mordują z rozmysłem, w pełni świadomi swoich czynów. Są gorszymi bestiami niż chodzące trupy, które objęły w swe władanie cały świat. Dopuszczają się karygodnych czynów ku własnej uciesze. Bez skrupułów wykorzystują fakt, że w nowym świecie przestały obowiązywać stare prawa, bo kto ich będzie ścigał za mordy, grabieże czy gwałty? Czytając „Konfrontację“ byłam przerażona tym, do czego tak na prawdę zdolny jest człowiek…

Jeśli czytaliście i spodobały Wam się „Pierwsze dni“ Rhiannon Frater, to nie wahajcie się, tylko czym prędzej zabierajcie się za kontynuację. Jest równie dobra co poprzednia część. Autorka trzyma poziom. Całość czyta się doprawdy szybko za sprawą lekkiego pióra pisarki. Fani zombistycznych historii będą z pewnością usatysfakcjonowani lekturą. Przede mną ostatnia część trylogii „Oblężenie“. Jestem niesamowicie ciekawa, jak to wszystko się skończy, kto wyjdzie żyw, a kogo będę opłakiwać…

Moja ocena: 5/6

0Shares