„Jolley-Rogers. Wielka wyprawa po złoto” – Jonny Duddle

AHOJ, KAMRACI! OTO PRZED WAMI OPOWIEŚĆ O PEŁNEJ PRZYGÓD WYPRAWIE PEWNEJ NIETUZINKOWEJ I NIEUSTRASZONEJ RODZINY, KTÓRA PEWNEGO DNIA POSTANOWIŁA ZDOBYĆ SKARB!

Wszystko zaczyna się od wyłowionej przez Matyldę butelki, a właściwie od znajdującej się w jej wnętrzu mapy, na której ktoś wielkim czerwonym krzyżykiem zaznaczył coś na wyspie, oraz słów rozpoczynających się od „Szanowny kamracie! Czy chcesz być BOGATY? Czy chcesz zdobyć SKARB?”.

A kto najbardziej lubi skarby? PIRACI!

Niebawem więc Matylda wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Jimem – piratem jak się patrzy – oraz całą jego piracką rodziną wyruszają na poszukiwanie wspomnianego skarbu. Wraz z nimi zabiera się tajemniczy stary skrzypek, tak chudy, że jak chodzi, słychać klekoczące o siebie jego kości…

Szybko ich wyprawa nabiera rumieńców! Papuga Skrzekunia, nie wiedzieć czemu, stale ostrzega ich przed niebezpieczeństwem, zaś dziadek Jima w dość niezwykłych okolicznościach traci swoją drewnianą nogę. I do tego ten skrzypek… non stop zawodzący o jakimś potworze…

Czy naszym bohaterom uda się odnaleźć upragniony skarb? Czy odzyskają zgubę dziadka? I jakie przygody czekają ich po drodze? Tego wszystkiego i jeszcze więcej dowiecie się z książki „Wielka wyprawa po złoto” Jonny’ego Duddle, czwartego już tomu serii (prędzej: „Piraci z naszej ulicy”, „Statek widmo” oraz „Jaskinia przeznaczenia”) o przygodach dzielnej rodziny piratów Jolley-Rogers!

Książka została bogato zilustrowana przez jej autora. Barwna, pełna żywych kolorów okładka, którą dodatkowo zdobią złocenia na tytule, z miejsca przykuwa do nie wzrok i zachęca do sięgnięcia po nią. Szkoda tylko, iż wszystkie ilustracje znajdujące się wewnątrz książki są jedynie w odcieniach czerni i bieli. Co prawda każda z nich została bardzo starannie wykonana, jest pełna szczegółów i ekspresji, jednakże – moim zdaniem – książka ta traci na tym, iż nie wykonano ich w kolorze.

Pozycja ta, z uwagi na ilość tekstu oraz budowę zdań, odpowiednia będzie dla dzieci powyżej 6 roku życia, które dodatkowo – dzięki sporej czcionce – będą mogły poćwiczyć z jej pomocą umiejętność samodzielnego czytania. Z kolei nieduży format książki w sam raz pasuje do dziecięcych rączek.

Jako że historia ta traktuje o piratach i morskiej wyprawie, pojawia się w niej słownictwo odpowiednie dla tego tematu. Zabrakło mi jednak jakiegoś słowniczka na końcu książki, bądź odniesień u dołu strony tłumaczących, co niektóre ze słów oznaczają (wyblinki, bukszpryt, pendent, achterdek). Dziecko, ba! nawet pewnie i część dorosłych mogą mieć bowiem problem ze zrozumieniem, do czego konkretnie się one odnoszą. Ja miałam… i musiałam sobie poszukać wyjaśnienia w sieci.

Minusem jest też to, iż książka nie jest szyta, a klejona. Już po jednym wspólnym czytaniu książki wraz z córką wyraźnie da się zauważyć, iż część stron zaczyna się odklejać od całości…

A szkoda, naprawdę, bowiem książka ta jest naprawdę fajna i miło spędziłyśmy czas z córką podczas jej lektury. Bohaterowie bardzo nam się spodobali (zwłaszcza dziadek!), gdyż są sympatyczni i zróżnicowani, a cała przygoda okazała się być ciekawa i wciągająca. Poza tym jest to idealna propozycja dla dzieci uwielbiających pirackie opowieści. Tu nie braknie bowiem ani śpiewanych szant czy też szalonych przygód z udziałem… Nie, tego wam nie zdradzę 🙂 Jeśli chcecie, sięgnijcie po tę książkę i przekonajcie się sami 😀

Moja ocena: 4/6

Tytuł oryginalny: Jolley Rogers and the Monster’s Gold
Tłumaczenie: Grażyna Chamielec
Wydawnictwo: Mamania
Rok wydania: 2017
Seria/Cykl: Jolley-Rogers, tom 4
Oprawa: miękka
Ilustracje: Jonny Duddle
Format: 140×184
Liczba stron: 160
ISBN: 978-83-65796-03-5


10Shares