„Witaj w nowym wymiarze,
w świecie, w którym rzeczywistością jest gra,
a Gra – rzeczywistością.
Witaj w świecie najmocniejszych wrażeń.
Witaj w Grze!„
Henrik Pettersson mimo trzydziestki na karku nie potrafi ustatkować się w życiu. Kłopoty z utrzymaniem się w pracy to zaledwie czubek góry lodowej jego problemów. Lubi znajdować się w centrum uwagi, szuka poklasku, jest pazerny na kasę i często wybiera rozwiązania na skróty. Od zawsze stanowił magnes na kłopoty, przez co widnieje w policyjnych kartotekach. Zdarzyło mu się nawet przesiedzieć kilka miesięcy za więziennymi kratami. Daleko mu do duszy towarzystwa. Ma zaledwie jednego przyjaciela, na którego na całe szczęście może liczyć w każdej sytuacji, a jedyną jego rodziną jest siostra, z którą jednakże nie utrzymuje zbyt bliskich relacji, a ściślej rzecz biorąc pojawia się w jej życiu tylko wówczas, kiedy potrzebuje pomocy. Jest typem pełnym sprzeczności: inteligentny, ale leniwy; mądry, ale zbyt wygodny; zdolny, ale niestety bez ambicji. Nic więc dziwnego, że dotąd do niczego nie doszedł. Jego życie zmienia się jednakże z chwilą, w której podróżując pociągiem znajduje zagadkowy telefon. Bezmarkowy, ale od razu widać, że to luksusowy towar. Na tylnej obudowie widnieją cyfry 128, które bynajmniej nic mu nie mówią. Wkrótce zaczyna otrzymywać dziwne wiadomości, a kiedy zatwierdza jedną z nich, wciągnięty zostaje do tajemniczej Gry. Polega ona na tym, że jako Gracz otrzymuje pewne wytyczne odnośnie zadań, które ma wykonać. Wszystko, w czym Henrik bierze udział, jest filmowane, publikowane, a następnie oceniane w sieci. Tymczasem HP zdobywa kolejne punkty, przesuwa się w rankingu Graczy oraz otrzymuje coraz bardziej sowite wynagrodzenie za dobrze przeprowadzone akcje. Wkrótce jednak Henrik zauważa, że Gra to nie tylko dobra zabawa, która oprócz podniety zapewnia mu środki do życia. Kolejne zadania robią się coraz trudniejsze, a co za tym idzie pociągają za sobą poważniejsze konsekwencje w przypadku niepowodzenia…
Tymczasem Rebecca Normen stopniowo, acz konsekwentnie pnie się po szczeblach policyjnej kariery. Jest opanowana, skoncentrowana i świadoma celu, który pragnie osiągnąć. Nie należy do kobiet podkreślających swoją urodę, ani też nie angażuje się w bliższe relacje ze współpracownikami. Jej postawa pełna jest rezerwy, niemal wywołująca niechęć, a z pewnością niezachęcająca do szczerej pogawędki. Przez kolegów uważana jest nawet za lesbijkę. Jednakże nic jej to nie obchodzi. Dla niej najważniejsza jest praca, która stanowi sens jej życia. Dzięki swej ambicji osiąga kolejne sukcesy. Właśnie dowiedziała się, że awansowała do Grupy Alfa, czyli sił wsparcia, najlepszych ludzi z działu ochrony osób. Wszystko byłoby idealnie, cieszyłaby się z tego faktu, gdyby nie to, że od jakiegoś czasu znajduje w swojej służbowej szafce niepokojące anonimowe liściki, których nadawca zdaje się wiedzieć wszystko na temat jej przeszłości, tego, co się wówczas wydarzyło, a o czym od ponad dekady nikomu nie powiedziała. Kim jest jej prześladowca? Czego od niej chce?
Już wkrótce drogi tych dwojga się przetną, a ich życiem zacznie sterować tajemnicza i śmiertelnie niebezpieczna Gra. Dokąd ich zaprowadzi? Czy uda im się odkryć, o co dokładnie w niej chodzi i kto za tym stoi? Stawką w tej rozgrywce jest nie tylko ich życie, ale coś o wiele więcej, niż oboje podejrzewają…
„Gra” to dzieło Andersa de la Motte, Szweda, byłego oficera policji, dyrektora ds bezpieczeństwa w jednej z największych na świecie firm IT, a obecnie konsultanta ds bezpieczeństwa międzynarodowego. Aż trudno uwierzyć, że książka ta jest jego literackim debiutem, gdyż jest po prostu genialna. Świetnie napisana – to mało powiedziane. Motte ma doskonały styl. Pisze lekko, obrazowo, wszystko jest tu wiarygodne i przekonujące. Dosłownie nie ma w tej powieści czegoś, do czego mogłabym się przyczepić. Historia jest bardzo interesująca. Wciąga już od pierwszych stron z taką siłą, że nie sposób oderwać się od lektury. Gdybym nie musiała zajmować się codziennymi obowiązkami, jeść, ani spać, z pewnością nie odeszłabym od książki nawet na chwilę dopóki nie dotarłabym do zakończenia. „Gra” to doskonały thriller, coś dla fanów ogólnoświatowych spisków, a zarazem akcji rodem z Jamesa Bonda. Do tego mamy tu analogię do kultowego filmu – Matrixa. Zarówno tam, jak i w powieści Motte główny bohater w którymś momencie staje przed wyborem, który ma zaważyć na jego dalszym życiu. Wybierz kolor niebieski, a nic się nie stanie, wszyscy będą żyli dalej tak, jak dotąd i wszystko będzie ok. Jeśli jednak Twoja ręka sięgnie po czerwień, musisz wiedzieć, że decydujesz się na prawdziwy rollercoaster oraz konsekwencje, które za sobą pociągnie – ale jedno jest pewne: Twoje życie już nigdy nie będzie nudne i jałowe, poznasz prawdę, o której nie śniło się filozofom. I tak jak w obrazie Wachowskich, tak i tu bohater podejmuje ryzyko nie do końca zdając sobie sprawę z tego, co tak właściwie ono oznacza. Oboje przenoszą się na wyższy poziom świadomości, a od ich kolejnych decyzji zależy nie tylko ich życie, ale również bezpieczeństwo innych. I tak jak w Matrixie tak i tu zakończenie nie przynosi wszystkich odpowiedzi. To, co przygotował dla czytelników Anders de la Motte jest nie tyle zaskakujące, co wręcz nie do pomyślenia. Dzięki temu zabiegowi przynajmniej z góry wiadomo, że kontynuacja zapowiada się co najmniej obiecująco i że po prostu trzeba po nią sięgnąć, bo nie sposób rozstać się z tą historią w takim momencie, z natłokiem tylu myśli oraz pytań.
„Gra” to nie tylko udany debiut, to początek świetnie zapowiadającej się trylogii, która zaspokoi wyrafinowane gusta każdego miłośnika historii buzującej od adrenaliny, pełnej zagadek, wciągającej niczym wir rwącej rzeki. Polecam Wam lekturę tej powieści, a tymczasem sama zaczynam rozglądać się za kontynuacją.
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: [geim]
Tłumaczenie: Paweł Urbanik
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014, wyd. II
Trylogia: Henrik Pettersson, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 408
ISBN: 978-83-7554-991-1