„Do wszystkich chłopców, których kochałam”, wyreżyserowany przez Susan Johnson, to film, który na ekranach kin zadebiutował w ubiegłym roku, a od pewnego czasu dostępny też jest na platformie Netflix (na której to nota bene miałam okazję go obejrzeć). Nie wiem, czy wiecie, ale powstał on na podstawie powieści o tym samym tytule autorstwa Jenny Han będącej początkiem cyklu „O Chłopcach”, do którego należą jeszcze dwie pozycje: „P.S. Wciąż cię kocham” oraz „Zawsze i na zawsze, Lara Jean”. Książek nie czytałam, a że miałam akurat ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego, wybór mój padł na „Do wszystkich chłopaków, których kochałam”.
Historia opowiada o nastoletniej Larze Jean (Lana Condor), która skrycie marzy o wielkiej, romantycznej miłości, w rzeczywistości jednak bojąc się zaangażowania i związków. Do tej pory pięcioro chłopców sprawiło, że jej serce mocniej zabiło, jednak żadnemu z nich nie wyjawiła swoich uczuć. Zamiast tego napisała do nich romantyczne listy, by następnie ukryć je w swoim pokoju. Jednak pewnego dnia za sprawką wścibskiego, choć mającego dobre intencje, chochlika wszystkie te listy zostają wysłane do ich adresatów… Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż jednym z nich jest Josh (Israel Broussard), który jeszcze do niedawna był chłopakiem jej starszej siostry Margot (Janel Parrish).
I tak z dnia na dzień życie Lary wywraca się do góry nogami. Czy znajdzie miłość, o której od tak dawna skrycie marzyła? Pewne jest jedno – przekona się, iż wcale nie była tak niewidzialna, jak jej się dotąd wydawało!
„Do wszystkich chłopców, których kochałam” to komedia romantyczna skierowana głównie do młodzieży – co nie oznacza rzecz jasna, że i starszy widz nie może jej sobie obejrzeć. Jest słodka i urocza, aczkolwiek zabarwiona dramatyczną nutką. Prócz wątku typowo romantycznego mamy tu bowiem poruszone takie tematy jak samotne rodzicielstwo, tęsknota za tymi, którzy odeszli czy chęć zachowania własnych narodowościowych korzeni. Fajnie uzupełniają one główny wątek, nadając mu odpowiedniego klimatu, jak też tłumacząc zachowanie poszczególnych bohaterów.
Do gry aktorskiej nie mogę się przyczepić. Podobała mi się zarówno obsada pierwszoplanowa, jak i drugo. Lana Condor w roli Lary jest po prostu czarująca, zaś Noah Centineo wcielający się w Petera jest przekonujący i potrafi kupić widza, zwłaszcza kiedy się tak słodko uśmiecha 😉 Od Madeleine Arthur, czyli Chris – przyjaciółki Lary – bije pozytywna energia, zaś młodszą siostrę głównej bohaterki – Kitty (Anna Cathcart) – ma się ochotę z miejsca adoptować 😀
Historia ta niesie proste przesłanie: trzeba mówić innym, co się do nich czuje wtedy, kiedy uczucia te są aktualne, aby nie przegapić czegoś wspaniałego, co mogłoby się już nigdy więcej nie powtórzyć. Trzeba pozwolić sobie na bycie szczęśliwym. Banalne? Może i tak, ale czy zawsze musi być na poważnie i z jakimś głębszym dnem? Przy „Do wszystkich chłopców, których kochałam” widz ma po prostu przyjemnie spędzić czas – rozluźnić się, na chwilę oderwać od codziennego życia i po prostu dobrze się bawić. I to się udaje. Jeśli więc szukacie czegoś lekkiego i niezobowiązującego, niepozbawionego humoru, a przy tym nie głupiego, z porządną grą aktorską i dobrze nakręconymi scenami, „Do wszystkich chłopców, których kochałam” jest dla was 🙂
„Do wszystkich chłopców, których kochałam”
Tytuł oryginalny: To All The Boys I’ve Loved Before / Rok produkcji: 2018 / Produkcja: USA / Gatunek: komedia romantyczna / Czas: 99 min / Reżyseria: Susan Johnson / Scenariusz: Sofia Alvarez / Muzyka: Joe Wong / Obsada: Lana Condor, Noah Centineo, Emilija Baranac, Israel Broussard, Janel Parrish, Andrew Bachelor, John Corbett, Madeleine Arthur, Anna Cathcart
Ha! Pierwotnie miały to być filmowe rozkminy, czyli krótko, zwięźle i na temat, ale jak widać… trochę popłynęłam i tekst wyszedł dłuższy, niż pierwotnie zamierzałam 😀 Zdradźcie koniecznie, czy już widzieliście ten film, albo może czytaliście jego książkowy pierwowzór 🙂