„Fabryka Pokory” – Piotr Schmandt

Mając za sobą dwa tomy świetnej serii kryminalnej pt „Sprawy Inspektora Brauna” autorstwa Piotra Schmandta („Pruska zagadka”, „Fotografia”), kwestią czasu było sięgnięcie po najnowszy – „Fabrykę Pokory”. Ostrzegano mnie jednak, że ta część znacząco różni się od poprzednich, gdyż jest bardziej sensacyjna. Przyznaję, zaintrygowało mnie to. Nie, żeby uprzednio wydanym tomom czegoś brakowało! Były to świetnie skrojone historie przepełnione niezwykłym klimatem prowincjonalnego miasteczka. Widać jednak autorowi to nie wystarczało, skoro postanowił nadać kolejnej swej powieści bardziej sensacyjny charakter.

Wielkimi krokami zbliża się listopad, a wraz z nim Dzień Wszystkich Świętych. Bernadecie bardzo zależy na tym, aby w tym dniu odwiedzić cmentarz w jej rodzinnych stronach, gdzie przed dwoma laty pochowano jej ciocię. Otrzymawszy zasłużony urlop inspektor Braun zabiera żonę do Wejherowa, za którym, szczerze mówiąc, sam się stęsknił.

Nie dane jest mu jednak skorzystać z zasłużonego odpoczynku, gdyż nieoczekiwanie poproszony zostaje o pomoc w odnalezieniu dwóch zaginionych córek niejakiego Wacława Ruszkowskiego, pracownika miejscowej fabryki cygar i papierosów należącej do Pawła Pokory. Ingerencja w śledztwo berlińskiego inspektora nie spotyka się jednak z przychylnością Otto Lamberta, komisarza przysłanego z rejencji z Gdańska na zastępstwo dotychczas pełniącego obowiązki głowy wejherowskiej policji Rüdigera Rencha. Przesłuchania kolejnych osób doprowadzają policję na trop tajnego stowarzyszenia organizującego seanse spirytystyczne. Tylko czy aby faktycznie jego członkowie mogą odpowiedzialni są za zniknięcie dziewczynek?

Za każdym razem, kiedy czytam historię, która wyszła spod pióra Schmandta, pełna jestem podziwu dla jego literackiego kunsztu. Jego dzieła nie tylko napisane są w sposób poprawny, z wykorzystaniem bogactwa naszego pięknego języka, ale przede wszystkim z zachowaniem ówczesnego klimatu – zarówno historycznego jak i politycznego, a także obyczajowości oraz innych czynników odpowiednio dopasowanych do ram czasowych, w których rozgrywa się dana historia.

I tak w najnowszej jego powieści pojawia się Piotr Paweł Pokora wraz z rodziną, postać autentyczna, nie kryjąca się ze swoimi polskimi korzeniami, założyciel gdańskiej fabryki cygar i papierosów, a następnie jej dużego i nowoczesnego kompleksu fabrycznego w grodzie Wejhera; wydawca „Śpiewnika polskiego, zbioru najużywańszych piosenek różnej treści”, który to również pojawia się na kartach powieści podczas koncertu fabrycznego Towarzystwa Śpiewaczego, w którym udział bierze nasz główny bohater wraz z rodziną.

„Tamtego wieczoru liczyli się tylko Paweł Pokora, jego fabryka, chór, dyrygent i nade wszystko pieśni świadczące o sile uśpionej, lecz zdolnej już niedługo poderwać stroskanych, zmęczonych i zalęknionych ludzi do orlego lotu.”

Bardzo obrazowo autor opisuje również obchody wspomnianego na początku Dnia Wszystkich Świętych – m.in nastroje panujące w tym szczególnym dniu wśród mieszkańców miasteczka, jak też ówczesną modę oraz warunki pogodowe.

Podobnie, jak to miało miejsce w przypadku poprzednich dwóch części serii, tak i tu akcja jest niespieszna, a przynajmniej jest tak w pierwszej połowie książki. Dalej, w porównaniu do tego, do czego zdążył nas przyzwyczaić autor, historia nabiera sporego tempa. I choć dzieje się dużo, do samego końca nie wiadomo, jak to wszystko się zakończy. Ostatnie strony zaś są faktycznie iście sensacyjne i bardzo zaskakujące. Przyznaję, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i liczę na to, że szybko pojawi się na rynku kolejna część serii, gdyż to, co ma miejsce pod koniec…

Nie, nie liczcie, że cokolwiek wam zdradzę! Powiem jedynie, że warto, naprawdę warto sięgnąć po „Fabrykę Pokory”. Ja nie żałuję i gwarantuję, że wy również nie będziecie.

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2015
Seria: Sprawy Inspektora Brauna, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 394
ISBN: 978-83-64307-75-1

Oficynka

6Shares