Wracamy do zajazdu Pod Głowomłotem, gdzieś pomiędzy Lassandaarem a Coldenstattem. To właśnie na jego terenie (a także pod nim) rozgrywały się wydarzenia opisane w poprzednim tomie cyklu „Tajemnice Askiru” autorstwa Richarda Schwartza – „Pierwszym Rogu”. Od tamtego czasu minęło kilka tygodni. Szalejąca za oknami zajazdu jedna z najgorszych burz śnieżnych dekady w końcu ustała, nadal jednak nie ma sprzyjających warunków, by wyruszyć w drogę i wypełnić misję – dotrzeć do owianego legendami królestwa Askiru, by uzyskać pomoc w walce z niebezpiecznym wrogiem – imperatorem Thalakiem.
Chociaż być może jest jeden sposób…
Od tajemniczego wędrowca, przedstawiającego siebie jako uczonego historyka i mistrza opowieści, Havald i jego towarzysze dowiadują się o historii i funkcjonowaniu magicznych portali, które pozwalają na błyskawiczne przemieszczanie się z jednego miejsca na drugie, a także tego, że najbliższy z nich może znajdować się w Twierdzy Gromów, o której mówi się, iż jest nawiedzona. Śmiałkowie, którzy próbowali to sprawdzić, nigdy już nie powrócili…
Korzystając z podziemnego tunelu znajdującego się pod zajazdem, Havald i jego towarzysze wyruszają w drogę ku Twierdzy Gromów. Każdy z nich zdaje sobie sprawę z tego, jak niepewna jest ich misja – wszak ów portal może już nie działać, a nawet jeśli jest sprawny, nie mają żadnej gwarancji na to, iż uda im się dotrzeć dzięki niemu do Askiru, aby pozyskać sprzymierzeńców w walce z Thalakiem. Mają jednak w sobie nadzieję, iż tak właśnie się stanie. Bo cóż innego im pozostało? Wszak bez nadziei człowiek umiera…
Kiedy pisałam wam o poprzednim tomie, czyli „Pierwszym Rogu”, wspomniałam o tym, iż stanowi on początek świetnie zapowiadającego się cyklu. Odkładając wówczas powieść na półkę, z jednej strony nie mogłam doczekać się chwili, w której w me ręce trafi jej kontynuacja, aby móc poznać dalsze losy jej bohaterów; z drugiej zaś strony bałam się, że kolejna część nie utrzyma poziomu swej poprzedniczki i zawiedzie pokładane w niej me oczekiwania. Na całe szczęście tak się jednak nie stało. „Drugi Legion” nie tylko mnie nie zawiódł, ale wręcz okazał się być jeszcze lepszy od pierwszego tomu, i to pod każdym względem.
Przeniesienie miejsca akcji poza teren zajazdu Pod Głowomłotem było bardzo dobrym posunięciem. Bohaterowie w końcu ruszyli w drogę, dzięki czemu nie tylko jesteśmy w stanie nieco bliżej przyjrzeć się światu wykreowanemu przez autora powieści (a ten jest naprawdę niesamowity!), ale też przekonać się, że to, co do tej pory spotkało Havalda i jego towarzyszy było zaledwie niewinnym wstępem do tego, co ich dopiero czeka! Od teraz bowiem na każdym kroku mierzyć się będą musieli z najróżniejszymi niebezpieczeństwami i zagrożeniami czyhającymi na ich życie, i to nie tylko ze strony napotkanych po drodze osób, lecz również stworów rodem z najbardziej przerażających koszmarów.
Podobnie jak w „Pierwszym Rogu” tak i w „Drugim Legionie” całą historię śledzimy dzięki pierwszoosobowej narracji Havalda. O ile w poprzedniej części nie wynikały z tego faktu żadne komplikacje, gdyż opisane w niej wydarzenia rozgrywały się na stosunkowo małym obszarze, tak tym razem bywa, iż nie zawsze jesteśmy o wszystkim informowani na bieżąco, a dopiero wówczas, gdy dołącza on do pozostałych uczestników wyprawy, którzy zdają mu relację z tego, co im się przytrafiło i czego byli świadkami. A szkoda. Dobrze by było wprowadzić w tym miejscu narratora trzecioosobowego i móc uczestniczyć w opisywanych wydarzeniach, a nie tylko poznawać je jako suche fakty, bez możliwości przeżycia ich.
Prócz poznanych w poprzedniej części cyklu postaci, na kartach „Drugiego Legionu” pojawiają się zupełnie nowi bohaterowie, jak np Armin di Basra, którego poznajemy w dość nieprzyjemnych okolicznościach, a który – coś tak czuję – na dłużej zapisze się na kartach całej tej historii. Wszystkich ich jednak łączy jedno – świetna kreacja. Richard Schwartz zadbał bowiem o to, by każda z powołanych przez niego do życia postaci była inna od reszty, charakterna i jedyna w swoim rodzaju. Wystarczy zresztą przyjrzeć się głównemu bohaterowi oraz jego towarzyszom, by się o tym przekonać: Havald – legendarny wojownik władający Ostrzem Spójni wiecznie złaknionym krwi, Zokora – pozornie bezlitosna mroczna elfka o tajemniczych możliwościach, Janos – do niedawna podający się za herszta zbójców, którego prawdziwej tożsamości do dziś nie znają, Sieglinde – córka karczmarza z darem wróżek i drzemiącym w niej duchem wojowniczki jednego z dawnych Legionów, Poppet – kobieta z krainy ich wrogów, z której Zokora uczyniła swą niewolnicę, Varosh – wiernie i lojalnie kroczący u ich boku, a także Leandra – pół elfka i sera maestra próbująca wypełnić niebezpieczną misję powierzoną jej przez królową Illianu. Momentami aż dziw bierze, że mimo tylu dzielących ich różnic, byli w stanie stworzyć jeden zespół. Jest to jednak dowód na to, iż w obliczu grożącego wszystkim śmiertelnego niebezpieczeństwa, różnice nie mają znaczenia.
Jestem strasznie ciekawa, jak dalej rozwinie się cała ta opowieść. Zakończenie „Drugiego Legionu” pozostawia bowiem wiele pytań bez odpowiedzi. Liczę więc na to, iż znajdę je w kolejnym tomie cyklu „Tajemnic Askiru”. Mam też cichą nadzieję, iż będzie on równie dobry jak dotychczasowe dwie części, które okazały się być po prostu świetne – pełne przygód, wartkiej akcji, tajemnic, intryg i niezapomnianych bohaterów. Was tymczasem gorąco zachęcam do sięgnięcia po nie, zwłaszcza jeśli lubicie fantastykę i szukacie naprawdę satysfakcjonującej i dobrze napisanej historii. „Pierwszy Róg” i „Drugi Legion” was nie zawiodą 🙂
Tytuł oryginalny: Die zweite Legion
Tłumaczenie: Agnieszka Hofmann
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2018
Seria/Cykl: Tajemnice Askiru, tom 2
Oprawa: miękka
Liczba stron: 528
ISBN: 978-83-62577-78-1
Zachęcam Was do obejrzenia zwiastuna książki
Kupicie ją m.in tu: