„Dom na kurzych łapach” – Sophie Anderson

Czy nasze przeznaczenie jest niezmienne, nie do przekroczenia? Czy naprawdę niektóre rzeczy są takie, jakimi są, i nie można ich w żaden sposób odmienić?

Tego typu pytania każdego dnia zadaje sobie Marianka – dwunastoletnia dziewczynka mieszkająca wraz z babcią w niezwykłym domu potrafiącym podróżować po całym świecie na swych kurzych łapach. Już samo to sprawia, że jej życie jest wyjątkowe i niepowtarzalne – bo ilu ludzi może pochwalić się tym, że przemierza świat w zaczarowanym domu? Jeśli dodać do tego fakt, iż jej babcią jest Baba Jaga będąca Strażniczką Bramy, przez którą pomaga przejść tym, którzy odeszli z tego świata, aby powrócić tam, skąd pochodzą, czyli do gwiazd, powinna być szczęśliwa, że może wieść takie a nie inne życie. Zwłaszcza że w przyszłości ma przejąć obowiązki babci, sama stając się kolejną Strażniczką Bramy.

Sęk w tym, że Marianka nie chce pogodzić się ze swym przeznaczeniem. Chciałaby móc opuścić dom, poznawać realny świat, rozmawiać z żywymi – zamiast z umarłymi – ludźmi oraz nawiązywać z nimi przyjaźnie. Zamiast tego ciągle słyszy z ust babci przestrogi dotyczące śmiertelnych oraz prośbę, aby nie oddalała się zbytnio od ich domu. Nie rozumie, dlaczego sama nie może zadecydować o tym, kim będzie w przyszłości i jak wyglądać będzie jej życie.

Czując pustkę i będąc niezrozumianą, pewnego dnia Marianka decyduje się zrobić coś, co pociągnie za sobą niewyobrażalne konsekwencje i co już na zawsze odmieni jej dotychczasowe życie. Pytanie tylko: czy na lepsze…

„Dom na kurzych łapach” Sophie Anderson, który na naszym rynku ukazał się nakładem wydawnictwa Kobiecego, w tłumaczeniu Przemysława Hejmeja, to powieść doprawdy niezwykła. Absolutnie nie spodziewałam się tego, iż będzie to tak magiczna, baśniowa, pełna ciepła i uroku opowieść, która niesie w sobie tak wiele życiowych mądrości i która sprawia, że wraca się do niej myślami długo po tym, jak skończyło się ją czytać. Aż trudno uwierzyć, iż jest ona literackim debiutem autorki! Nie dziwi natomiast fakt, iż szturmem podbiła ona brytyjski rynek oraz zdobyła sporo prestiżowych nagród. Każdy, naprawdę każdy, kto tylko ją przeczyta, zakocha się w tej powieści. Tak jak i ja <3

Ukazanie śmierci jako początku niezwykłej podróży jest po prostu czymś niesamowitym. Miło byłoby wierzyć w to, iż po naszej śmierci nasza dusza trafi do jednego z domu Jagów, aby tam, w towarzystwie Strażniczki bądź Strażnika Bramy, przeżyć ostatni, cudowny wieczór na ziemi, móc ożywić swą pamięć i celebrować własne życie, tańcząc i kosztując smakowitych potraw, nim przekroczy się próg Bramy, aby powrócić do gwiazd, skąd przecież pochodzimy. Taka wizja śmierci przestaje już być czymś strasznym, a zamiast tego sprawia, iż budzi się w nas nadzieja, oczekiwanie na ten ostatni etap ludzkiej egzystencji na ziemi, który jest wstępem do czegoś naprawdę wielkiego.

Marianka, choć zaledwie dwunastoletnia, utożsamia nas samych, nasze ludzkie pragnienia oraz obawy. Każdy z nas chciałby móc odnaleźć swoje miejsce na ziemi oraz mieć pełną kontrolę nad własnym życiem. Każdy z nas boi się samotności, tego, co przyniesie przyszłość, a także bycia niezrozumiałym przez innych ludzi. To sprawia, iż bohaterka ta, mimo swego młodego wieku, jest postacią uniwersalną, z którą identyfikować się może każdy z nas.

Jeśli chodzi o kreację postaci występujących w powieści, to jest ona dopracowana w każdym szczególe. Bohaterowie są wielowymiarowi, z krwi i kości. Posiadają własną osobowość oraz motywację do działania. Każdy z nich potrafi wzbudzić w czytelniku emocje; nie pozostaje mu obojętny. Najwięcej uwagi poświęcono oczywiście samej Mariance, jako że to ona jest główną bohaterką tej historii. Dlatego też to ją poznajemy najmocniej – zwłaszcza, że to z jej punktu widzenia śledzimy całą historię. A jest ona dziewczynką upartą i bardzo sprytną; bywa nawet nieco zapalczywa. Jest jednak dzieckiem, na którym – mimo młodego wieku – spoczywa ogromna odpowiedzialność. Jako dziecko nie od razu jest w stanie wszystko rozumieć i my, czytelnicy, podążając u jej boku, śledząc koleje jej losu, jesteśmy świadkami tego, jak wielka przemiana zachodzi w niej w miarę upływu czasu oraz zdobywanych doświadczeń. Droga ta, choć nie łatwa, jest dla nas bardzo pouczająca, gdyż zwraca uwagę na to, co tak naprawdę powinno liczyć się w naszym życiu.

„Dom na kurzych łapach” Sophie Anderson to powieść przepełniona folklorem i baśniowością; powieść niepodobna do innych. To cudowna, niezapomniana literacka podróż traktująca o miłości, przyjaźni oraz sile rodzinnych więzów. Historia, która otwiera oczy i pozwala dostrzec to, co dla wielu z nas bywa niezauważalne. To opowieść, która mówi o tym, iż niektóre błędy po prostu trzeba popełnić. Wszechświat zaś pełen jest możliwości, lecz nic nie trwa wiecznie. Dlatego też należy wieść dobre życie, cieszyć się każdym danym nam dniem oraz doceniać tych, którzy obecni są w naszym życiu.

Tytuł oryginalny: The House with Chicken Legs
Tłumaczenie: Przemysław Hejmej
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2020
Oprawa: twarda
Liczba stron: 324
ISBN: 978-83-66436-64-0


1Shares