Czy warto zacząć oglądać serial „Hotel Beau Sejour”?

Co byś zrobiła, gdybyś pewnego dnia obudziła się zakrwawiona w zamkniętym hotelu, a chwilę później znalazła swoje martwe ciało w wannie jednego z pokoi?

Tak właśnie rozpoczyna się liczący sobie 10 odcinków belgijski serial „Hotel Beau Sejour” w reżyserii Nathalie Basteyns oraz Kaat Beels, który w marcu tego roku zadebiutował na platformie Netflix.

Jego główna bohaterka – Kato Hoeven (Lynn Van Royen), próbując zrozumieć, co jej się właściwie stało i dlaczego nie pamięta wypadków z ostatniej nocy, odkrywa, że… nie żyje. Postanawia więc odnaleźć swojego mordercę. Tylko jak to zrobić będąc duchem?

Okazuje się jednak, że kilkoro mieszkańców jej miasteczka jest w stanie nie tylko ją dostrzec, ale też usłyszeć: Charlie Vinken (Joren Seldeslachts), niedawno wypuszczony z zakładu psychiatrycznego syn jednego z miejscowych policjantów, przyjaciółka Kato – Ines Anthoni (Joke Emmers), jej przyrodnia siostra Sofia Otten (Charlotte Timmers) oraz mający problem z alkoholem ojciec Luc Hoeven (Kris Cuppens), a także ojciec Charliego – Alexander Vinken (Johan van Assche). Dlaczego akurat oni? Czyżby mieli coś wspólnego z jej śmiercią?

Sprawę przejmuje policja federalna, a jej rozwiązanie przydzielone zostaje Marion Schneider (Katrin Lohmann), której matka jest w miasteczku psychiatrą oraz Dorze Plettinckx (Mieke De Groote). Obie panie zabierają się więc do pracy sprawdzając każdy, nawet najmniej istotny szczegół, który pojawia się w trakcie prowadzonego przez nie śledztwa. Szybko przekonują się, że tu praktycznie każdy kłamie… Czy uda im się więc znaleźć mordercę?

„Hotel Beau Sejour” doskonale łączy elementy nadprzyrodzone z dobrze przemyślanym dramatem kryminalnym. Wraz z Kato nie tylko bierzemy udział w policyjnych przesłuchaniach czy przeprowadzanych badaniach, ale też zaglądamy do domów poszczególnych mieszkańców miasteczka mających związek nie tylko z nią samą, ale też mogących coś wiedzieć na temat jej śmierci.

Krok po kroku odkrywamy głęboko skrywane tajemnice, by na samym końcu poznać prawdę, której – wierzcie mi – nie sposób przewidzieć. Fabuła serialu skonstruowana została bowiem w taki sposób, by co rusz mylić tropy, podsuwać widzowi kolejnych podejrzanych, a i tak na koniec okazuje się, że wszelkie nasze domysły były błędne.

Aktorsko – bez zarzutu. Serial przepełniony jest różnorodnymi emocjami, które świetnie zostały odegrane przez poszczególnych jego bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście ból i cierpienie po stracie dziecka. Patrząc na Inge Paulussen (grającą w serialu rolę matki Kato – Kristel Brouwers) oraz Krisa Cuppensa (ojca – Luca) nie tylko wyraźnie widzimy, ale też odczuwamy nieustannie towarzyszące tym dwojgu poczucie straty i dojmujący ból, którego nic nie jest w stanie zagłuszyć.

Świetna rola Lynn Van Royen – czyli Kato, głównej bohaterki serialu. Jej postać jest nietypowa, gdyż jest pełna sprzeczności. W jednej chwili jest słodka i urocza, a za chwilę wręcz odwrotnie – tragiczna; lekkomyślna i rozważna, przerażona i silna. Tym, co jeszcze odróżnia jej bohaterkę od innych duchów występujących w podobnych produkcjach to fakt, że… ma ona więcej wspólnego ze światem żywych, niż duchów. Nie tylko je, pije czy śpi, ale też… można ją fizycznie skrzywdzić, co wydaje się wręcz niebywałe w przypadku ducha, który – jak wszyscy doskonale wiemy – nie posiada materialnego ciała.

Na uwagę zasługuje też intro serialu, a zwłaszcza wykorzystany w nim utwór autorstwa Mauro Pawlowski oraz Ciski Vanhoyland, który powstał na bazie „Alone and forsaken” Hanka Williamsa. Nie wiem, czy będzie to odpowiednie określenie, ale całość wydaje się być… psychodeliczna, mająca w sobie coś tajemniczego, co wywołuje nieokreślony niepokój u widza.

Podsumowując: „Hotel Beau Sejour” spodoba się zarówno miłośnikom zjawisk paranormalnych, jak i dramatu oraz kryminału. Interesująca historia z nieprzewidywalnym zakończeniem, różnorodni i złożeni bohaterowie, świetna gra aktorska (na czele z Lynn Van Royen), burza emocji, tajemnice i intrygi, niekonwencjonalne ujęcie tematu ducha – wszystkie te elementy sprawiają, że warto dać szansę temu serialowi. Ja mu daję 5,5 gwiazdki, bo naprawdę na to zasługuje. 

17Shares