Kiedy przed trzema laty sięgałam po pierwszy tom Sagi Rodu Poldarków autorstwa Winstona Grahama, nie podejrzewałam, iż będzie to początek tak wspaniałej historii, która na długo pozostanie w mym sercu i pamięci. Gdy do tego wszystkiego doszedł jeszcze emitowany w telewizji serial oparty na książkach… gdy zobaczyłam Aidana Turnera oraz Eleanor Tomlinson wcielających się w główne role… przepadłam doszczętnie. Nie było już dla mnie żadnego ratunku. Z niecierpliwością wyczekiwałam premiery kolejnych części Sagi, a gdy ta w końcu trafiała w me ręce, uszczęśliwiała mnie niczym dziecko, które otrzymało wymarzony prezent.
Teraz jednak nadszedł czas pożegnań… Pora opuścić magiczną Kornwalię i rozstać się z ulubionymi bohaterami… Do księgarń bowiem trafiła w tym roku ostatnia część historii zatytułowana „Bella Poldark”. Sięgnęłam po nią przepełniona dwoma skrajnymi uczuciami – radością i bólem. Pierwszym – bo mogłam na powrót zagościć w progach Nampary i raz jeszcze przejść się po wrzosowiskach. Drugim – gdyż miałam świadomość, iż kiedy dotrę do ostatniej strony, nie doczekam się już żadnej kontynuacji…
Dwunasty i ostatni tom Sagi Rodu Poldarków skupia się w głównej mierze na tytułowej Belli Poldark, czyli młodszej z córek Rosa i Demelzy powoli wkraczającej w dorosłe życie. Jej pierwsze w życiu miłosne zauroczenie, mimo upływu lat, zdołało przetrwać próbę czasu i dziewczyna coraz śmielej myśli o związaniu swej przyszłości z Christopherem Havergalem. On jednak uważa, iż wspólne życie może zaczekać; że wpierw powinna rozpocząć naukę u jednego ze znakomitych nauczycieli śpiewu, aby dać sobie szansę na rozwinięcie jej wrodzonego talentu wokalnego i rozpoczęcie kariery w świecie muzyki. Tylko czy Bella posiada siłę psychiczną, determinację i upór, by rozwijać swoje zdolności i sprostać surowym wymaganiom narzucanym podczas tego typu nauk? I czy jest aby na tyle utalentowana, by w ogóle ktoś chciał się nią zająć? Odpowiedzi oczywiście znaleźć można na kartach powieści.
Tymczasem mieszkańcy wsi położonych w zachodniej Kornwalii coraz bardziej zaczynają obawiać się o bezpieczeństwo swoje oraz swoich bliskich. Ktoś bowiem morduje kobiety… Gdy znaleziona zostaje pierwsza ofiara, nie wzbudza to aż takiej sensacji wśród ludzi. Kiedy jednak zaczynają pojawiać się kolejne… pewne jest, że to nie żarty i że w okolicy grasuje prawdziwy morderca. Kim jest? Dlaczego zabija? Czy znajdzie się ktoś, kto zdoła go powstrzymać?
Powyższy wątek jest zdecydowanie czymś nowym w historii całej sagi. Dotąd bowiem nie było wyraźnie zarysowanego wątku kryminalnego. Czy był on potrzebny? Trzeba przyznać, iż w jakimś stopniu w ciekawy sposób urozmaica całą opowiedzianą na kartach tej powieści historię, a poza tym jest dowodem na to, iż nigdy nie da się dokładnie poznać drugiego człowieka. Jeśli chodzi o mnie, to stosunkowo szybko odkryłam, kto stoi za tymi wszystkimi brutalnymi zabójstwami i byłam rada, że moje domysły okazały się być trafione. Mam jednak za sobą wiele powieści kryminalnych i potrafię szybko łączyć fakty, dlatego też zagadka ta nie była dla mnie zbyt trudna do rozwikłania. Jednak czytelnicy, którzy nie sięgają regularnie po tego typu historie, mogą mieć większy kłopot ze wskazaniem sprawcy, zwłaszcza że wiele rzeczy równie dobrze można było przypisać zupełnie innemu bohaterowi…
Ostatnia powieść pozwala nam nie raz i nie drugi zajrzeć do naszych ulubionych bohaterów (tych nielubianych oczywiście też 😉 ). Mamy więc okazję sprawdzić m.in to, jak radzą sobie zarówno Clowance jak i Cuby po przedwczesnej i nieoczekiwanej stracie swoich życiowych partnerów. Po raz ostatni odwiedzamy Trenwith, by podejrzeć, co słychać u Geoffrey’a Charlesa Poldarka oraz jego egzotycznej żony, Amadory. Przekraczamy też próg Cardew, by przekonać się, co też tym razem knuje bezwzględny George Warleggan – zwłaszcza że jego syn, Valentine, z którym od dłuższego czasu nie utrzymywał kontaktów, zaczyna sprawiać kolejne problemy, które mogłyby poważnie zaszkodzić ich nazwisku.
Są wzloty i upadki. Miłostki i głębokie rozczarowania. Obawy o przyszłość i szczęśliwe zakończenia. Słowem – wszystko to, za co tak pokochałam całą Sagę Rodu Poldarków. Będzie mi bardzo brakowało mieszkańców Nampary i ich przyjaciół. W sumie to będę nawet tęskniła za Georgem – może i był przez większość czasu antagonistą tej historii, niemniej jednak dzięki niemu i całemu konfliktowi, który zrodził się pomiędzy nim a Rossem ta historia była tak ciekawa i tak wielowątkowa. Pocieszam się tym, iż mając na półce wszystkie tomy sagi zawsze mogę powrócić do niej w przyszłości, by raz jeszcze spotkać się z tymi, których tak bardzo pokochałam. Wam tym czasem dobrze radzę – jeśli do tej pory nie mieliście okazji po nią sięgnąć, to nadróbcie to czym prędzej. Nie będziecie żałować <3
Tytuł oryginalny: Bella Poldark
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2019
Seria/Cykl: Saga Rodu Poldarków, tom 12
Oprawa: miękka
Liczba stron: 742
ISBN: 978-83-8015-752-1
Zapomniałabym… Ostatnim razem, przy okazji wpisu o „Pogiętej szpadzie”, wyraziłam nadzieję na to, iż w ostatnim tomie nie napotkam już tylu potknięć w tekście przeoczonych przez korektę. Niestety… znów je wyłapałam. Co prawda nie tak dużo jak ostatnio, ale jednak. Hmm… może pora zatrudnić się gdzieś jako osoba odpowiedzialna za poprawność tekstu? Jak myślicie? Skoro z uporem maniaka śledzę wszelkie potknięcia, to chyba bym się nadawała do tej roli, co nie? 😉
Do tej pory w cyklu „Saga Rodu Poldarków” ukazały się:
„Ross Poldark” – „Demelza” – „Jeremy Poldark” – „Warleggan” – „Czarny księżyc” – „Cztery łabędzie” – „Fala gniewu” – „Przybysz z morza” – „Taniec młynarza” – „Puchar miłości” – „Pogięta szpada” – „Bella Poldark”