Pamiętacie Amelię Bedelię, tę wyjątkową pomoc domową, o której nie sposób zapomnieć, a o której opowiadałam wam przy okazji omawiania książki „Wszystkie przygody Amelii Bedelii?? Wyobraźcie sobie, że oto przed Amelią stoi nowe wyzwanie – ma zająć się przygotowaniami do… Bożego Narodzenia! A czasu zostało niewiele, raptem kilka godzin, gdyż już nazajutrz państwo Rogers wraz z ciotką Myrą zamierzają wspólnie świętować Gwiazdkę.
Znając naszą bohaterkę aż strach pomyśleć, cóż to będą za Święta! Po raz kolejny pani Rogers wręczyła Amelii listę zadań do wykonania, tylko zapomniała o tym, że jej gosposia robi dokładnie to, o co się ją poprosi i dlatego też trzeba uważać na to, co się do niej mówi, albo zapisuje na listach…
Przygotować wszystko do ubrania choinki? Hmm… ubranie musi dobrze leżeć, więc trzeba nieco poprawić figurę choinki. Umieścić wielką gwiazdę na jej czubku? Ale jaką? Filmową, rocka a może sportu? Pamiętać o lampkach na choince? Tylko że lampy będą przecież za ciężkie…
Jedno jest pewne – to z całą pewnością będą niezapomniane Święta! Pytanie tylko, czy Mikołaj nie ucieknie gdzie pieprz rośnie, kiedy zajrzy do domu państwa Rogersów…
Amelia Bedelia została powołana do życia w latach 60-tych XX wieku przez Peggy Parish. Już od przeszło pięćdziesięciu lat bawi czytelników na całym świecie. Peggy Parish napisała w sumie dwanaście historii o przygodach swojej bohaterki. Cieszyły się one tak dużą popularnością, iż po śmierci autorki jej bratanek – Herman Parish postanowił kontynuować rodzinną tradycję stając się tym samym autorem kolejnych perypetii bohaterki, którą pokochały rzesze czytelników.
Ta część przygód Amelii, podobnie jak poprzednie (zawarte w zbiorczym tomie „Wszystkie przygody Amelii Bedelii”), została bogato zilustrowana. Po raz kolejny jednak zmianie uległa osoba odpowiedzialna za wykonanie ilustracji. Tym razem ich autorem jest Lynn Sweat, który przed tym, jak przejął pieczę nad graficzną stroną książek Peggy Parish, zajmował się ilustrowaniem i projektowaniem czasopism w Nowym Jorku. Łatwo zauważyć, że jego Amelia to powrót do jej korzeni – bohaterka utraciła tę widoczną w dziełach Wallace’a Trippa realistykę, by znów stać się bardziej kreskówkową postacią.
Zmianie nie uległ też język, jakim napisana została ta część serii przygód Amelii. Znów jest on lekki i prosty. Dokładnie taki, by zrozumienie treści książki nie stanowiło problemu dla młodego czytelnika. Zachowana została też wielkość czcionki, która jest duża i wyraźna, a także to, że ilustracje – dopełniające historię – zajmują znacznie więcej miejsca niż sam tekst. Wszystko to razem wzięte sprawia, że książkę tę, choć liczy sobie dobrych 70 stron, czyta się doprawdy szybko – ot akurat na jedno wieczorne przysiedzenie, czy to podczas wspólnego czytania z dzieckiem przed jego snem, czy też dla nieco starszego dziecka, któremu przeczytanie na raz całej książki nie powinno sprawić problemu.
Przeboje Amelii z przygotowaniami do Bożego Narodzenia podobały się zarówno mi, jak i mojemu dziecku. Ufam, że książka ta przypadnie do gustu innym młodym czytelnikom, dlatego też polecam ją waszej uwadze.
Moja ocena: 5/6
Tytuł oryginalny: Merry Christmas, Amelia Bedelia
Tłumaczenie: Wojciech Mann
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2017
Seria/Cykl: Amelia Bedelia
Oprawa: twarda
Format: 145×225 mm
Ilustracje: Lynn Sweat
Liczba stron: 72
ISBN: 978-83-08-06418-4