Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2012r
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-7839-034-3
Ilość stron: 320
Półka: pożyczone
Z autorką książki – Małgorzatą Wardą – nie miałam do tej pory żadnej styczności. Pani Warda to iście artystyczna dusza. Jest pisarką, malarką, rzeźbiarką… absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Jest urodzoną gdańszczanką. Wspólnie z malarzem, Marcinem Kędzierskim, współtworzy artystyczną Grupę Miejską. Poza tym jest autorką kilku tekstów do piosenek zespołu Farba. Zadebiutowała w 2004 roku „Bajką o laleczce” w zbiorze „Wesołe historie” wydawnictwa Wilga. Prawdziwy prozatorski debiut to książka „Dłonie” wydana w 2005 roku przez wydawnictwo Ligatura. Do tej pory wydała kilka powieści, m.in.: „Ominąć Paryż”, „Środek lata”, „Nikt nie widział, nikt nie słyszał”, „Czarodziejka”, „Nie ma powodu, by płakać”. Dwa z jej opowiadań znalazły się w bestsellerowych zbiorach: „Opowiadania letnie” oraz „Opowiadania szkolne.” Najnowszą powieścią autorki jest książka „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele”, wydana w tym roku nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. I właśnie tę książkę miałam okazję ostatnio przeczytać. Jakie są moje wrażenia po zakończonej lekturze? O tym za chwilę…
„Jak wiele można poświęcić dla ukochanej osoby?”
Aaron i Ania Budzisz są dla siebie całym światem. Matka – Cecylia Budzisz, po utracie męża popada w głęboką depresję, zagłuszając rzeczywistość kolejnymi dawkami leków. Przez stale pogarszający się stan pani Budzisz dom, który za czasów życia ojca rodzeństwa był pięknym miejscem, wypełnionym antycznymi meblami i sztuką, teraz popada w totalną ruinę. Kiedy staje się jasne, że matka nie jest w stanie zapewnić dzieciom odpowiedniej opieki, rodzeństwo trafia pod dach ciotki Gabrysi oraz jej chłopaka – Andrzeja. Wydawałoby się, że w końcu trafili do miejsca, gdzie otoczeni zostaną miłością oraz gdzie będą mogli spokojnie dorastać. Nic bardziej mylnego… Nowy dom zamienia się w miejsce prawdziwej, dramatycznej walki, w miejsce wypełnione przemocą. Kto zdoła ochronić Aarona i Anię przed koszmarem, jaki rozgrywa się w ich nowym domu? Czy bratu Ani – Aaronowi, uda się dostatecznie ochronić siostrę? I co takiego wydarzyło się w zamkniętym pokoju, co położyło się wielkim cieniem na psychice rodzeństwa? Sięgnijcie po książkę – tam znajdziecie na wszystko odpowiedzi!
Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami, które czytałam na temat tej książki, bardzo się cieszyłam, że udało mi się ją zdobyć i móc samej przekonać się o tym, co takiego w niej jest, że tak bardzo poruszyła nie jednego czytelnika. Zasiadłam do lektury i przeczytałam ją w ciągu jednego popołudnia. I teraz mam prawdziwy problem, co takiego mam właściwie o tej książce napisać… Jak ją ocenić…
„Czasem dzieje się coś złego, co z różnych przyczyn nie wychodzi na jaw. Mijają lata i nikt się o tym nie dowiaduje. Ale potem wystarczy coś zwykłego. Drobiazg. […] I przeszłość wraca.”
„Uświadom sobie, że to nie był żaden koniec świata! Ludziom dzieją się gorsze rzeczy! Rozumiesz?! Nie stało się nic wyjątkowego!”
Głównymi bohaterami książki jest rodzeństwo Budzisz – Aaron i Ania. Poznajemy ich, kiedy Ania ma lat trzynaście i dowiadujemy się, że jej brat jest od niej starszy o trzy i pół roku. Autorka dostarcza nam trochę wiadomości o każdym z bohaterów, dzięki czemu wiemy np, że Ania jest osobą samotną, bez przyjaciół, której w szkole dokucza się – choć tak właściwie nikt jej nie zna… O ile postać Aarona wywołała u mnie sympatię, wzbudzała uzasadnione współczucie, o tyle zupełnie nie przypadła mi do gustu jego siostra. Przez chaotyczność opowiadanej historii i samą postawę głównej bohaterki, Ania wydaje się nijaka, na każdym etapie dorastania jest taka sama, co bardzo mnie denerwowało. O ile w jej bracie z biegiem lat widać było zmiany w jego postawie, psychice, o tyle Ania zatrzymała się na jakimś etapie, z którego prawie się nie ruszyła. Aaron to brat, którego sama chciałabym mieć, gdybym miała rodzeństwo. Taki brat to prawdziwy skarb. Jego postawa i starania o dobro siostry są godne pochwały, choć czasami sytuacja go męczyła i zwyczajnie przerastała – był przecież jedynie nastolatkiem… na którego spadła pełna odpowiedzialność za młodszą siostrę.
„W jego tekście siostra wydawała się najważniejsza. Aaron nakreślił ją w kilku słowach, ale bardzo plastycznie. Była młodsza od brata i czuło się, że on ma tylko ją, że ogromnie mu na niej zależy, ale też, że dźwiga ją na plecach jak garb.”