Tytuł oryginalny: The xmas factor
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2008
Tłumaczenie: Joanna Puchalska
Stron: 336
ISBN: 978-83-247-0871-0
Oprawa: twarda
Boże Narodzenie… Któż z nas nie lubi świąt? Co roku przygotowujemy się w domach na ten szczególny czas. Przynosimy z piwnicy choinki, starannie je odkurzamy i prostujemy gałązki. Z pawlaczy, strychów i innych miejsc, w które upychamy zbędne w danym momencie rzeczy, wyciągamy pudełka ze zbieranymi latami bombkami, łańcuchami, światełkami… Następnie stroimy nasze drzewka najpiękniej, jak tylko potrafimy i podziwiamy nasze dzieło przy zgaszonym świetle, kiedy na choince zabłysną różnokolorowe lampki – stałe… migające… grające… co kto lubi. W kilka dni przed świętami wybieramy się na świąteczne zakupy do miasta, starając się znaleźć dla każdej z bliskich nam osób jakiś miły upominek. W domu natomiast pichcimy ciasta, smażymy rybki, gotujemy barszcz z uszkami, obowiązkiem są pierniki… W telewizji słychać coraz częściej puszczane kolędy a i sami bardzo często włączamy je u siebie w domach w odtwarzaczach dvd i innych. W Wigilię, gdy zabłyśnie pierwsza gwiazdka na niebie, zasiadamy rodzinnie do stołów i cieszymy się ze swojego towarzystwa, przy wspólnej kolacji, która niekiedy jest jedyną okazją do spędzenia czasu razem wśród wszystkich członków rodziny. O 24:00 spotykamy się natomiast na Pasterce w Kościele… A wszystko to, by poczuć Ducha Świąt… By jak najlepiej spędzić te kilka jakże szczególnych dni w roku. Nie ma przecież piękniejszych świąt, niż Boże Narodzenie – zwłaszcza, jeśli za oknem spadnie śnieg i świat skrzy się w odcieniach bieli a na szybach mróz maluje nam przepiękne wzory.
I właśnie o tym jest książka „Święta, Święta…” – o szczególnym okresie w naszym życiu i o przygotowaniach z nim związanym.
Jednak nie jest to kolejna komedia, jakich wiele na rynku, ukazująca nam perypetie jakiejś roztrzepanej bohaterki i jej komedii pomyłek podczas przygotowań świąt. Książka „Święta, Święta…” jest bardziej złożoną pozycją, która ukazuje czytelnikowi różne aspekty przygotowań świątecznych na podstawie jakże przeciwstawnych postaci, które zostały w książce barwnie przedstawione. I tak przyglądamy się kilku ostatnim miesiącom przed Gwiazdką oczami Beth, Carol, Holly, Tima, Nicka i kilku pobocznych postaci. Jednak to głównie historie z życia Beth oraz Carol nadają ton całej książce. Całość składa się na wzruszającą i bardzo sympatyczną opowieść.
Beth mieszka w małej miejscowości – Milton St. David – do której sprowadziła się po ślubie ze starszym od siebie Jacobem. Zajęła ona miejsce zmarłej przed czterema laty pierwszej żony męża – Beccy – po której otrzymała w niejakim spadku dwoje dorosłych pasierbów [Holly i Noela] oraz starą gosposię – panią Havers. Dołączyła również do miejscowego Komitetu Kulturalno – Artystycznego, do którego uprzednio należała również Beccy. Nie jest jej łatwo zaaklimatyzować się w nowym środowisku, w którym na każdym kroku odczuwa, że żyje w cieniu pierwszej żony Jacoba. Nie może znaleźć sobie miejsca w KKA, gdzie rządzą dwa przeciwstawne kobiece obozy: „żono-matki” [kobiety, które poświęciły karierę zawodową na rzecz prowadzenia domu i wychowywania dzieci] oraz „panie starsze” [czyli dojrzałe matrony, często wdowy, kobiety o starych poglądach]. Żono-matki najlepiej opisują słowa: „Status w obrębie tej klasy społecznej wyznacza wielkość samochodu i rozmiary bicepsów osobistego trenera na siłowni.”. Beth, jako aktywnie pracująca zawodowo kobieta nie posiadająca własnych dzieci, czuje się pomiędzy nimi, jak między młotem a kowadłem. Chcąc za wszelką cenę dopasować się do społeczeństwa, w którym dane było jej się znaleźć a także żeby mąż był z niej dumny, przyjmuje propozycję, że to właśnie ona zajmie się przygotowaniami do „Spotkania pod Jemiołą”, wielkiego świątecznego wydarzenia, którego organizowanie zostało zaprzestane wraz ze śmiercią pierwszej żony Jacoba. Tak więc chcąc sprostać wyzwaniu, którego się podjęła, Beth już od września skrupulatnie poświęca się przygotowaniom do Jemioły a także stara się zorganizować ciepłe, rodzinne święta w domu, aby jej mąż był szczęśliwy. Zadania nie ułatwia jej jednak pasierbica – Holly – która na każdym kroku stara się uprzykrzyć macosze życie. Przez cały ten czas nie ma też pomocy ze strony męża, który po powrocie z pracy zamyka się w swoim gabinecie i zdaje się nie zauważać u swojej żony nerwów związanych z przygotowywaniem świąt.
Druga bohaterka książki – Carol – jest zupełnym przeciwieństwem Beth. Zapracowana, wiecznie w biegu, samotna matka ośmioletniego chłopca – Tima – nie ma czasu na myślenie o świętach już we wrześniu. Z poczytnego pisma, przynoszącego ogromne zyski – „Style’a” – została przeniesiona do słabiej prosperującego „Woman’s Monthly”, tonącego statku, którego objęła stery w celu wyciągnięcia go z dna na pełne wody. A nie jest to łatwe. Zadania nie ułatwia jej szef – Ian Cameron – na którego prośbę przyjęła nową posadę. Carol ma pełne ręce roboty – jako redaktor naczelna decyduje o wszystkim, co jest związane z czasopismem, niejednokrotnie musi załatwiać wiele spraw sama, przez co wraca do domu późnymi wieczorami, nie mając już zbyt wiele czasu dla swojego synka. Małym, w czasie nieobecności matki, zajmuje się babcia, niejednokrotnie zostająca znacznie dłużej z wnukiem, niż było to ustalone z córką, gdy ta nie wyrobiła się z obowiązkami w redakcji i do domu wróciła znacznie później, niż było to pierwotnie ustalone. Okres świąteczny dla samotnej matki jest szczególnie trudny. Zapracowana kobieta nie ma czasu myśleć o świątecznych przygotowaniach, kupieniu na czas prezentu i innych nawet błahych aspektach życia rodzinnego [Zębowa Wróżka]. Wszystko załatwia w biegu, często na ostatnią minutę. Obowiązki zabijają magię świąt. Nie ma nawet czasu wolnego dla siebie, na to by spotkać się z przyjaciółką, nie mówiąc już o ułożeniu sobie na nowo życia osobistego, które rozpadło się po rozwodzie z mężem, kiedy Timmo był jeszcze malutkim chłopcem. Iskierka nadziei na lepszą przyszłość pojawia się, kiedy w życiu Carol zjawia się Nick… oraz Anya…
Okres przedświąteczny jest również ważnym wydarzeniem w życiu każdego dziecka – w naszym wypadku Tima, synka Carol. Jak każde małe dziecko z utęsknieniem wyczekuje Gwiazdki. Skrupulatnie przygotowuje list do świętego Mikołaja z życzeniami prezentów, jakie chciałby otrzymać w tym roku pod choinkę. Jednocześnie przygląda się swojej zapracowanej mamie i widzi jej zmęczenie oraz to, że często zdarza jej się zapominać o wielu ważnych dla niego sprawach. Bycie dzieckiem z rozbitego domu nie jest na pewno łatwe. Ojciec Tima znalazł szczęście u boku innej kobiety, podczas gdy jego mama jest cały czas samotna, na co zwraca jej niejednokrotnie uwagę, zasypując często dość niewygodnymi pytaniami, na które mama momentami nie może, albo nie chce odpowiadać. Chłopcu bez ojca jest ciężko, brakuje mu męskich wzorców, dlatego tak bardzo cieszy się, kiedy w życiu jego mamy zjawia się Nick. Dziecko zauważa również to, że w świecie istnieje brutalny podział na lepszych i gorszych. Przykładem jest otrzymywanie pieniążka od Zębowej Wróżki, gdzie za wypadający ząbek Tim otrzymuje jednego funta podczas gdy jego kolega za to samo dostał dwukrotnie więcej.
Święta Bożego Narodzenia to niejednokrotnie okazja do rozprawienia się z upiorami z przeszłości. Najlepszym tego przykładem jest w naszej książce sławna wokalistka – Anya. Po latach ujawnia całemu światu szokującą informację z okresu swojej młodości, która może zagrozić jej przyszłej karierze a także doprowadzić do tego, że stanie przed sądem i zostanie skazana. Jednakże duchy przeszłości nie dają o sobie nigdy zapomnieć a sumienie nie pozwala zostawić pewnych rzeczy za sobą. Czasem po prostu trzeba stawić czoła przeszłości i przyjąć na siebie konsekwencje z tego wynikające. Boże Narodzenie to czas wybaczania sobie i innym, zatem wydaje się najodpowiedniejszym momentem do przyznania się do popełnionych w życiu błędów.
Losy wszystkich bohaterów splotą się w jedną połączoną ze sobą historię a wspólnym punktem będzie malownicza wiejska miejscowość – Milton St. Davis, gdzie wszystko ostatecznie się wyjaśni.
Nie zabrakło również zabawnych wstawek w książce. Najbardziej podobało mi się powiedzenie małego Tima: „Babcia mówi, że nieodgarnione są śnieżki Pana” a także przedstawienie w szkole chłopca, które musiało być poprawne politycznie, przez co ciężko było się w nim doszukać tradycyjnego przedstawienia ukazującego narodziny dzieciątka. Poza tym każdy rozdział rozpoczyna się od dobrej porady, która ma ułatwić przygotowanie do świąt, nie jeden raz jednak wywołują one cień uśmiechu na ustach.
„Święta, Święta…” czyta się przyjemnie. Z początku nie byłam przekonana do tej książki, gdyż spodziewałam się ckliwej świątecznej historyjki, jakich po prostu wiele. Nie jestem po prostu jakąś wielką fanką tego typu historii. Cieszę się jednak, że autorki, kryjące się pod pseudonimem Annie Sanders, napisały książkę tak bardzo ukazującą brutalną rzeczywistość przygotowań świąt w dzisiejszych zabieganych czasach, gdzie ludzie pędzą przed siebie zagonieni przez różne obowiązki i często zapominają o tym, co tak naprawdę jest ważne i co powinno się dla nas liczyć w Boże Narodzenie. Ważna powinna być magia świąt, czas spędzony w gronie rodzinnym. Wszystko inne tak naprawdę powinno przestać się liczyć w tym czasie.
Annie Sanders – pod tym pseudonimem kryją się dwie angielskie dziennikarki prasowe i telewizyjne: Annie Ashworth i Meg Sanders, autorki kilkunastu książek. Znane są m.in. z prowadzonego wspólnie programu na BBC traktującego o dobrych radach. W książce „Święta, Święta…” zebrały własne gwiazdkowe przeżycia i doświadczenia z czasów dzieciństwa aż po okres dorosłości.