„Zwykły człowiek” – Graeme Cameron

Kiedy bierzesz do ręki książkę, na okładce której znajdujesz rekomendację samego Lee Childa mówiącą o tym, że zahipnotyzuje cię i zmrozi ci krew w żyłach, oraz zapewnienie, że opowiedziana w niej historia zachwyci fanów „Dextera”, niezwykle popularnego serialu telewizyjnego o seryjnym mordercy, a na dodatek zauważasz, że jest ona opowiedziana z punktu widzenia samego oprawcy, myślisz sobie: „To z pewnością będzie mocna rzecz”. Pełen optymizmu zabierasz się za lekturę, której początkowe strony faktycznie z lekka wbijają w fotel i dają nadzieję, że dalej będzie już tylko lepiej. Tylko czy aby faktycznie?

Pomysł na książkę był naprawdę dobry – opowiedzieć historię o seryjnym mordercy nie z punktu widzenia tropiących go przedstawicieli prawa, ale niego samego, i nie pokazując jego twarzy, nie nadając mu imienia, tworząc anonimowego gościa udowodnić, że seryjnym mordercą może być ktoś zwyczajny, boleśnie przeciętny, absolutnie niczym nie wyróżniający się z tłumu, kogo sam możesz znać, ba – z kim nawet możesz się przyjaźnić nie znając jego prawdziwej natury. Zamysłem autora było, by to wyobraźnia czytelnika stworzyła wizerunek potwora na podstawie tego, czego doświadczy podczas lektury jego powieści.

„(…) chciałem nakłonić czytelnika, by wypełnił te białe plamy w przypadku potwora, który jest dokładnie tym, czym jest: kimś normalnym i znajomym. Zwyczajnym człowiekiem. Bo właśnie nim jest zabójca: kimś, kto rankiem podaje ci kawę albo siedzi za tobą w pociągu, albo ociera się o ciebie w supermarkecie, kiedy wybierasz lody o ulubionym smaku. Nie potrafiłby się nie rzucać w oczy, gdybym powiedział, jak wygląda!.”

Historia rozpoczyna się mocno. Poznajemy szczegóły z życia pewnej młodej dziewczyny, by następnie być świadkami jej śmierci. Przerażające jest w tym to, że zupełnie obcy człowiek jest w stanie zebrać o nas tak dużo informacji dotyczących naszego życia, momentami bardzo intymnych, a następnie w najdrobniejszych szczegółach zaplanować nasze rozstanie się z tym światem. Budzi to lęk i sprawia, że przestajemy się łudzić co do tego, że jeśli tylko będziemy na siebie uważać i nie kusić losu, to nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. Główny bohater powieści Camerona zadaje temu kłam i wręcz szyderczo śmieje się nam w twarz szepcząc: nie znasz dnia, ani godziny…

Nagle jednak wszystko zaczyna iść nie tak jak powinno. Jego precyzyjny plan zawodzi. On zaś z dnia na dzień zaczyna tracić kontrolę nad własnym, tak misternie poukładanym życiem.

„Jedynie nieliczni szczęściarze potrafią określić precyzyjnie chwilę, kiedy ich życie zaczęło obracać się wniwecz. Większość może się tego tylko domyślać (…) Ja natomiast należę do tych nielicznych szczęściarzy. Wiem dokładnie, kiedy wszystko zaczęło się psuć w moim przypadku. Było to piątego kwietnia o godzinie dziewiętnastej minut dwadzieścia trzy i siedemnaście sekund. Zwiastunem była para oczu.”

Czy uda mu się ponownie nad nim zapanować? Czy też w końcu dosięgnie go sprawiedliwość i odpowie za wszystko to, czego w życiu się dopuścił?

Powszechnie przyjęło się sądzić, że

„psychopata nie przejawia takich samych emocji jak inni ludzie. To, co ty i ja uważamy za przerażające i odrażające – dajmy na to morderstwo, gwałt albo okaleczenie – on traktuje z taką obojętnością jak narodziny dziecka albo zmianę koła w samochodzie. Nie odczuwa wyrzutów sumienia, litości ani strachu, co najwyżej lęka się schwytania i uwięzienia, i zrobi wszystko, by tego uniknąć. Mamy do czynienia z osobnikiem niezdolnym do uczuć, całkowicie pozbawionym jakiegokolwiek zmysłu człowieczeństwa.”

Tymczasem w powieści Camerona spotykamy się z goła innym obrazem seryjnego mordercy. Nie jest tak zimny, bezduszny i wyrachowany jak się pozornie wydaje. Potrafi czuć, choć początkowo faktycznie nie jest w stanie precyzyjnie nazwać tego, co się z nim dzieje. Jeszcze do niedawna odebranie życia młodej kobiecie było jedynym sposobem na wyciszenie się, odnalezienie spokoju i wewnętrznej równowagi. Teraz zaś zaczyna doświadczać uczucia tęsknoty za ciepłem i bliskością drugiego człowieka. Tak mu obcego… Potrafi przejawiać też zupełnie ludzkie odruchy, być delikatny i wrażliwy, choć jednocześnie toczy się w nim wewnętrzna walka o to, jak powinien się zachowywać, co należałoby zrobić, a czego dokonuje w rzeczywistości. Miewa nawet przejawy skruchy, a także dobrej woli dając swej przyszłej ofierze szansę na uniknięcie tego, co dla niej zaplanował. Co dziwne – jesteśmy w stanie go nawet polubić…

W kontaktach z przedstawicielami prawa doskonale widać, jak wielkim zmysłem kalkulacji się odznacza. Nim coś powie, wpierw dwa razy pomyśli. Albo i więcej. Ocenia przeciwnika, szuka jego słabych punktów i bezwzględnie je wykorzystuje. Przewiduje możliwe scenariusze wydarzeń i wybiera spośród nich te, które dla niego samego są najkorzystniejsze. A my, przyglądając się temu wszystkiemu, śledząc jego kolejne poczynania, czekamy na moment, kiedy to wszystko (za przeproszeniem) pierdolnie i w końcu powinie mu się noga.

Jedyne czego zabrakło mi w tej powieści to głębszego wniknięcia w przeszłość głównego bohatera. Autor rzuca nam co prawda nieco światła na wydarzenia z jego dzieciństwa, dając nam tym samym niejakie pojęcie o tym, co doprowadziło go do tego, że stał się takim, a nie innym człowiekiem, jednak jak dla mnie było tego stosunkowo za mało. Chciałabym móc dowiedzieć się na ten temat więcej, by móc go jeszcze bardziej poznać, lepiej zrozumieć jego punkt widzenia i motywy, którymi się kieruje.

Podsumowując: „Normalny człowiek” może i nie hipnotyzuje, ani nie mrozi krwi w żyłach podczas lektury, niemniej jednak z pewnością ma w sobie coś, co sprawia, że chce się przeczytać tę powieść do końca. Jakąś tajemnicę. Krótko mówiąc jest to całkiem udany debiut autora dający nadzieję na to, że kolejne jego powieści będą już tylko lepsze.

Moja ocena: 4/6

Zwykły człowiek [Graeme Cameron] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Tytuł oryginalny: Normal
Tłumaczenie: Jan Kabat
Wydawnictwo: HarperCollins
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka
Liczba stron: 288
ISBN: 978-83-276-1460-5

1Shares