„Zula i porwanie Kropka” – Natasza Socha

„Zula i porwanie Kropka” Nataszy Sochy trafiła do mnie zupełnie niespodziewanie. Najprawdopodobniej za sprawą samej autorki, która wiedząc już, że miałam okazję przeczytać kilka jej książek („Maminsynek”, „Rosół z kury domowej”, „Biuro Przesyłek Niedoręczonych”), postanowiła sprawić mi psikusa i pokazać się od nieco innej strony – jako ta, która nie boi się również pisać dla nieco młodszego czytelnika. Miła niespodzianka, muszę przyznać. Książka na pierwszy rzut oka także wyglądała sympatycznie – więc stwierdziłam: czemu nie? I tym oto sposobem zagłębiłam się w historię tytułowej Zuli…

… a właściwie Zuzanny, która woli, by nazywać ją Zulą, aby nie było zamieszania, gdyby przypadkiem gdzieś obok pojawiła się jakaś inna Zuzia. Sprytnie nieprawdaż?

Zula ma dziewięć lat, rude włosy i, jak na rudzielca przystało, także piegi. Jest jednak coś wyjątkowego i nietypowego w jej urodzie, a mianowicie to, że ma piękne, duże, niebieskie oczy.

Rodzice Zuli niebawem wyjeżdżają do Afryki, by tam zająć się chorymi dziećmi, więc dziewczynka trafia pod opiekę swoich dwóch ciotek – bliźniaczek Heli i Meli mieszkających w Poziomkowie, miasteczku, w którym krążą o nich różne plotki, a najczęściej ta, że to wariatki. Zula szybko jednak przekonuje się, że to nieprawda! Owszem, są może trochę pokręcone, lubią się wygłupiać, często się śmieją i ubierają się w nieco dziwny sposób, ale czy to musi od razu oznaczać, że są szalone? No właśnie nie.

Niezwykła atmosfera domu sprawia, że Zula szybko zaczyna czuć się dobrze w nowym miejscu, a niebawem zawiera także pierwsze przyjaźnie. Kiedy jednak odkrywa, że nie jest wcale zwykłą dziewczynką, a najprawdziwszą czarodziejką, jej świat dosłownie wywraca się do góry nogami. No bo przecież ileż możliwości niesie z sobą umiejętność używania czarów!

Kiedy jednak bez śladu znika ukochany piesek jej nowej wychowawczyni, Zula oraz jej przyjaciele przekonają się, że nie wszystko w życiu załatwić można za sprawą magii. Czasem trzeba jednak użyć rozumu… Czy uda im się odnaleźć tytułowego Kropka?

Muszę przyznać, że „Zula i porwanie Kropka” naprawdę mi się podobała. Zresztą nie tylko mi, bo i mojej córce przypadła ona do gustu. Co akurat mnie nie dziwi. Po pierwsze z tytułową Zulą sporo ją łączy – są rówieśnicami, obie kochają zwierzęta i każdą z nich rozpiera energia. Po drugie historia pełna tajemnic, magii oraz interesujących bohaterów, opowiedziana w ciekawy sposób i odpowiednio zilustrowana potrafi przykuć uwagę dziecka i sprawić, że zechce poznać ją do samego końca.

Skoro już wspomniałam o ilustracjach, to oprawą graficzną książki zajęła się Agnieszka Antoniewicz. Wykonane przez nią grafiki, które znalazły się wewnątrz książki, pozostają w odcieniach szarości, z delikatnymi żółtymi akcentami. Są proste i niewyszukane, co akurat bardzo mi się podoba, gdyż nie odciągają nadmiernie uwagi dziecka od czytanego tekstu, a jedynie stanowią dla niego odpowiednie tło. Nie brak w nich jednak emocji towarzyszącym bohaterom książki, co dodatkowo stanowi ich wielki plus.

„Zula i porwanie Kropka” Nataszy Sochy jest książką skierowaną do dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Z uwagi jednak na to, iż jest ona dość obszerna (liczy sobie blisko 200 stron), a także fakt, że czcionka użyta do napisania tekstu jest już nieco mniejsza niż w książkach dla małych dzieci, 6-7 latki będą mogły poprosić rodziców o pomoc w jej przeczytaniu. Nieco starsze powinny już poradzić z nią sobie same. Język, jakim posługuje się autorka, jest bowiem na tyle prosty i zrozumiały, że odbiór całości nie powinien sprawiać im żadnego kłopotu.

Jednak historia Zuli to nie tylko pełna magii i przygód opowieść o małej czarodziejce. Przemyca bowiem kilka prawd na temat nas samych i otaczającej nas rzeczywistości, jak chociażby to, że przez wieczne zapracowanie rodzice nie mają czasu dla własnych dzieci, czy też fakt, że większość z nas, po doznaniu jakiejś życiowej porażki, przestaje w siebie wierzyć, we własne umiejętności i talenty. A ja lubię i cenię sobie książki mądre, poruszające trudniejsze tematy i takie właśnie staram się podtykać do czytania własnemu dziecku.

Nie powinno więc nikogo zdziwić, że polecam waszej uwadze ten tytuł. Bo jest naprawdę wart! Sama z kolei wyczekiwać będę dalszych przygód głównej bohaterki, tego, co jeszcze wydarzy się w jej życiu i czego zdoła dokonać jako mała czarodziejka. Zwłaszcza, że na samym końcu historii wydarza się coś, co daje nadzieję na to, że to zaledwie początek wszystkiego i że dopiero będzie się działo!

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2017
Seria/Cykl: Zula, tom 1
Oprawa: miękka
Ilustracje: Agnieszka Antoniewicz
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-10-13135-5
Grupa wiekowa: 6-10 lat

9Shares