„Warleggan” – Winston Graham

Powieści Winstona Grahama składające się na cykl „Dziedzictwo rodu Poldarków” mają jedną zasadniczą wadę – czyta się je stanowczo za szybko. Ledwo człowiek zasiądzie w ulubionym fotelu z książką w ręku mając nadzieję na długą i przyjemną lekturę, a tu – nim się spostrzeże – dociera do jej końca… I znów pozostaje w nas ten niedosyt, bo chciałoby się więcej, pragnęłoby się z miejsca sięgnąć po kontynuację, by nie opuszczać ulubionych bohaterów i móc poznać dalsze ich losy. A tymczasem trzeba obejść się ze smakiem, bo nie wiadomo nawet, kiedy ukaże się piąta część cyklu… Mam nadzieję, że wydawnictwo Czarna Owca nie każe nam długo czekać na jej premierę.

Okładki powieści wchodzących w skład cyklu mają to do siebie, że pojawiają się na nich imiona bądź nazwiska bohaterów, którzy w danej części odegrają znaczącą rolę, będą pod jakimś względem ważniejsi od reszty postaci – „Ross Poldark”, „Demelza”, „Jeremy Poldark” i teraz „Warleggan”. Zdając sobie z tego sprawę, byłam niezmiernie ciekawa wydarzeń rozgrywających się na kartach czwartego tomu. A przyznać trzeba, iż dzieje się tu naprawdę dużo.

Pomyślałby kto, iż okrutny los powinien w końcu odpuścić Rossowi i Demelzie po cierpieniach, których niedawno doświadczyli. Tak się jednak nie dzieje. Pojawiają się kolejne niebezpieczeństwa oraz sytuacje, które mocno komplikują ich życie. Wzrasta ryzyko związane z przemytem, z którego zyski pozwalają mieszkańcom Nampary wiązać koniec z końcem. A wszystko przez szpiega, który donosi celnikom o planowanych akcjach przerzutu towarów. Z kolei wypowiedziane pewnego wieczoru przez Elisabeth słowa burzą spokój ducha i wprowadzają nie lada zamęt w sercu Rossa. Demelza, świadoma na nowo budzących się uczuć jej męża względem jego dawnej ukochanej, zmaga się z własnymi demonami i ulegać zaczyna czarowi pewnego Szkota, którego miała okazję poznać przed kilku laty. I jakby nie dość mieli problemów, wisi nad nimi jeszcze widmo bankructwa, gdyż kopalnia, w której Ross utopił wszystkie swoje pieniądze nadal nie przynosi żadnych zysków.

Jaki w tym wszystkim udział mają Warlegganowie? Tego zdradzić wam oczywiście nie mogę. Rzec mogę jedynie, iż Ross, który i tak już mocno znienawidził tę rodzinę, teraz będzie miał jeszcze więcej powodów do nienawiści.

Dalej rozwinięty został wątek związany z młodym lekarzem – Dwightem Enysem, a dokładniej z jego uczuciami względem panny Caroline Penvenen. Na jego przykładzie widać, jak bardzo ówcześni ludzie zależni byli od obowiązujących w społeczeństwie zasad, jak bardzo obawiali się mezaliansów i wybuchu skandalu po jego ujawnieniu. Nie istotne były uczucia rodzące się pomiędzy dwojgiem ludzi, a status społeczny i związane z nim prawa i obowiązki względem reszty członków rodziny. Przykre, ale niestety prawdziwe.

Niejednokrotnie wspominałam już, iż Winston Graham posiada dar opowiadania i potrafi wciągnąć czytelnika do swojego świata. Do rzeczywistości w żadnym razie nie przerysowanej, a do bólu prawdziwej, której nie obce są smutki i radości życia codziennego. Świata, w którym życie przedstawicieli wyższych sfer miesza się z losami zwykłych biedaków tworząc jeden spójny obraz ówczesnych czasów. A wszystko to na tle wydarzeń politycznych i historycznych, przeplatane opisami piękna kornwalijskich ziem. Do tego dochodzi doskonała kreacja jego bohaterów, złożoność ich charakterów, ukazanie zarówno ich jasnych jak i ciemnych stron, a także motywów, którymi kierują się w swoim życiu. Pozwala to nie tylko lepiej poznać ich samych, ale też głębiej przeniknąć do otaczającego ich świata, lepiej go poczuć i zrozumieć.

Miałam się nie czepiać, ale muszę. W ostatnim czasie spadła jakość wydania powieści z tego cyklu. O ile w przypadku pierwszych dwóch części – „Ross Poldark” i „Demelza” nie było żadnego problemu, tak w „Jeremy Poldark” i obecnej „Warleggan” widać, że dzieje się źle. Tłoczone złote litery układające się w napis „Poldark” wycierają się podczas lektury pod dotykiem dłoni. Nie dość, że wygląda to mało estetycznie, to założę się, że przy kilkukrotnym obcowaniu z powieścią po prostu z czasem złocenia te zetrą się zupełnie. Mam nadzieję, że Wydawca (jeśli czyta te słowa) weźmie sobie do serca tę uwagę i kolejne tomy cyklu wydane zostaną z większą starannością.

warleggan-1 warleggan-2

Wracając jednak do powieści – „Warleggan” to kontynuacja wspaniałej sagi będącej opowieścią o nie łatwej miłości, tęsknocie za lepszym jutrem i utraconymi marzeniami, trudach codziennego życia oraz konsekwencjach podejmowanych wyborów, którą polecam wszystkim tym, którzy pragną przeczytać naprawdę dobrą, zapadającą w pamięci i sercu historię. Żal było mi po raz kolejny opuszczać Kornwalię, zwłaszcza w momencie, w którym urwała się historia. Zostałam z pytaniami, na które odpowiedzi znajdę zapewne w kolejnej części cyklu. Pozostaje więc cierpliwie wyglądać dnia jej premiery, co mam nadzieję nastąpi już wkrótce…

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: Warleggan
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2016
Seria/Cykl: Dziedzictwo rodu Poldarków, tom 4
Oprawa: miękka
Liczba stron: 488
ISBN: 978-83-8015-460-5

logo_czarna_owca_NEW

2Shares