„W imię miłości” – Katarzyna Michalak [przed premierą, recenzja, 275]

  • W imię miłości1Wydawnictwo: Literackie
  • Rok wydania: premiera sierpień 2013
  • Oprawa: twarda
  • Liczba stron: 280
  • ISBN: 978-83-08-05208-2

 

Katarzyna Michalak jest dla mnie autorką wszechstronną. Jakiego gatunku literackiego by nie tknęła, tak oddaje swoim czytelnikom doskonałe powieści. Możemy zaczytywać się w lekkich, ciepłych, optymistycznych historiach (seria poczekajkowa, owocowa czy też trylogia Sklepik z Niespodzianką). Jeśli mamy ochotę na coś z nutką sensacyjną, możemy sięgnąć po Wiśniowy Dworek. Dla czytelników spragnionych nie tylko wspomnianego wątku, ale również wrażeń o podłożu erotycznym został napisany Mistrz. Nawet fani fantastyki znajdą coś dla siebie. Dla nich powstaje seria Kronik Ferrinu, której pierwszy tom Gra o Ferrin jest już dostępny w sprzedaży. Ale na tym nie koniec. Osoby chętnie sięgające po prawdziwe historie znajdą na półkach księgarń dwie książki do wyboru – Nadzieję oraz Bezdomną. Nie pominięto również wielbicieli poradników. Dla nich powstał Sekretnik, udowadniający, że warto w życiu marzyć. Sama mam za sobą prawie wszystkie książki autorstwa Katarzyny Michalak i mogę śmiało powiedzieć, że należę do grona jej fanek. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych jej powieści, bo wiem, że się nie zawiodę i znów będę albo śmiać się wraz z bohaterami, bądź też dzielić z nimi troski, jeśli akurat trafi się ku temu powód. Niedługo na naszym rynku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się najnowsze dziecko Pani Kasi – „W imię miłości”. Dzięki uprzejmości samej autorki miałam możliwość przeczytać tę książkę przedpremierowo. Jedno Wam powiem. Zanim zabierzecie się za lekturę tego dzieła, przygotujcie sobie lepiej pod ręką jakieś chusteczki. Bowiem obok tej historii nie da się przejść bez silnych wzruszeń i potoku łez.  

Historia rozpoczyna się w dniu, w którym na stację we wsi Koniecdroga przybywa samotnie mała, na oko 8-9 letnia, pasażerka – Ania Kraska. Jak się okazuje przyjechała ona do dziadka, właściciela posiadłości zwanej Jabłoniowym Wzgórzem. Dołącza do niej mężczyzna przedstawiający się jako Ned. Przyjechał on do tej miejscowości w poszukiwaniu pracy. Słyszał bowiem, że Edward Jabłonowski poszukuje stajennego. Wspólnie wyruszają na Jabłoniowe Wzgórze, aby tam rozpocząć nowe życie. Dziewczynka właśnie straciła dosłownie wszystko – nie tylko dom, ale nawet mamę, która trafiła do hospicjum, gdyż nie była w stanie opiekować się swoją córeczką. Ania obawia się, że dziadek może odesłać ją z kwitkiem, tak jak to uczynił przed siedmiu laty, kiedy jej matka zapukała do drzwi ojca z prośbą o pomoc. Z kolei Ned nie przybył do Koniecdrogi jedynie w poszukiwaniu pracy. Okazuje się bowiem, że skrywa on pewną tajemnicę sprzed lat, przez którą ma tu do załatwienia pewną sprawę. Jak potoczą się losy tych dwojga? Czy znajdą tu to, czego oboje szukają? Pojawienie się tej dwójki na Jabłoniowym Wzgórzu odmieni nie tylko ich życie, ale również mieszkańców posiadłości.

Na okładce książki widnieje informacja, że „Od czasu Ani z Zielonego Wzgórza nie opowiedziano tak wzruszającej historii”. Nie dziwię się, że padło porównanie akurat z książką autorstwa Lucy Maud Montgomery. Wszak i tutaj pojawia się mała ruda (choć w rzeczywistości jej włosy są kasztanowe) dziewczynka, która od tej chwili zamieszka na pewnym wzgórzu, aby odmienić losy mieszkańców znajdującego się tam domu. Jednakże dla mnie bliższe byłoby porównanie tej powieści z tą, którą napisała angielska powieściopisarka Frances Hodgson Burnett. Mowa oczywiście o książce Tajemniczy ogród. Jak pamiętacie opowiada ona historię Mary Lennox, która po śmierci rodziców przenosi się do posiadłości wuja Archibalda Cravena. Człowiek ten tak samo jak Edward Jabłonowski nie jedno w swoim życiu przeżył, a wydarzenia z przeszłości wpłynęły na to, jakim stał się człowiekiem. Pojawienie się Mary w jego domu odmieniło jego życie. Tak samo właśnie stało się w przypadku właściciela Jabłoniowego Wzgórza. Dzień, w którym mała Ania przekroczyła próg jego domu, zmienił wszystko.

Ostatnia powieść autorki, którą dane było mi jakiś czas temu czytać (Bezdomna), wzruszyła mnie do głębi. Podczas lektury nie raz musiałam wycierać chusteczką zwilgotniałe oczy. Sądziłam, że ciężko będzie trafić na historię, która szarpnie mym sercem jeszcze mocniej. Szybko się okazało, że taka powieść istnieje i jest z nią z pewnością ta opisana w książce W imię miłości. Tu co rusz czytałam o czymś, co powodowało u mnie smutek, żal, ból serca. Ta książka ma w sobie taki ładunek emocjonalny, że doprawdy ciężko jest go udźwignąć. Historia małej dziewczynki, zaledwie dziesięcioletniej, od samego początku podbiła moje serce. Płakałam nad jej losem. Jednocześnie podziwiałam tę małą za odwagę i siłę, którą w sobie miała, aby stawiać czoła wszelkim przeciwnościom losu, które dopadły ją już w tak młodym wieku. Jestem pewna, że nie jeden dorosły poddałby się, gdyby coś takiego i jemu się przydarzyło. Ale nie, nie Ania! Ona miała w sobie siłę, aby walczyć do samego końca i mimo wszelkich krzywd, które w życiu ją spotkały, patrzeć w przyszłość optymistycznie, z uśmiechem na twarzy, wiedząc, że dobry Bóg przecież jej pomoże – przecież nic złego nie uczyniła, aby miała ją spotkać za to kara…

Na kartach powieści znajdziemy prawdziwy kalejdoskop złożony z potrzaskanych żyć i dusz bohaterów na nich występujących. To niesamowite, że w niewielkiej objętościowo książce można zawrzeć tak wiele, opisać tak dużo, dotknąć tematów tak bardzo bolesnych. Nieuleczalna choroba i walka o przedłużenie życia. Starania małego dziecka, aby za wszelką cenę ochronić najbliższą mu osobę i nie pozwolić na to, aby rozdzieliła je opieka społeczna. Zbrodnie popełnione w przeszłości, które zaważyły na dobrym imieniu i raz na zawsze przekreśliły szansę na na to, by w obliczu społeczeństwa być tym dobrym i prawym. Błędy młodości, których owoce okazały się gorzkie, a próby ich naprawienia praktycznie niemożliwe. I w końcu „zły dotyk”, który tak bardzo boli… Jednakże to nie jest znów tak bardzo pesymistyczna opowieść. Oprócz ogromu cierpień, które z sobą niesie, daje odczuć również, czym jest prawdziwa miłość, więzy rodzinne, lojalność, chęć wypełnienia obietnic. Dzięki tej książce zrozumiemy, co tak naprawdę jest w naszym życiu ważne, po co warto w ogóle żyć i jak dużo jest w stanie poświęcić człowiek w imię miłości.

Lektura tej książki dokopała mi. Nie sposób zapomnieć tego, o czym dane mi było przeczytać. Możecie być pewni jednego – ta historia głęboko zapada w pamięci, rozdziera duszę, łamie serce i wyciska wodospad łez. Jeśli nie boicie się wzruszeń, macie ochotę przeczytać coś prawdziwego, to nie wahajcie się ani chwili, tylko sięgnijcie po najnowsze dzieło autorki – W imię miłości.

Moja ocena: 6/6

W imię miłości - CYFROTEKA.PL

Za książkę dziękuję autorce

Pani Katarzynie Michalak

0Shares