"Tryumf Pana Kleksa" – Jan Brzechwa [recenzja, 229]

Jan Brzechwa był niezwykłym bajkopisarzem. Spod jego pióra wyszło mnóstwo historii dla dzieci, które stały się ponadczasowe, ponadpokoleniowe. Wiele z nich zyskało miano klasyki literatury dziecięcej. Z całą pewnością do tego typu opowieści należy seria książek opowiadająca o profesorze Ambrożym Kleksie. Niedawno miałam okazję ponownie przeczytać „Akademię Pana Kleksa” oraz „Podróże Pana Kleksa”. Dziś przyszedł czas na omówienie trzeciej części, tj „Tryumfu Pana Kleksa”. Książka po raz pierwszy została wydana w 1965 roku. Wydawnictwo Skrzat postanowiło przywrócić świetność niezapomnianych lektur i tym sposobem powstała seria wydawnicza Klasyka z feniksem. Wśród książek wchodzących w jej skład znalazły się wszystkie wspomniane powyżej książki autorstwa Jana Brzechwy.

„Tryumf Pana Kleksa” przenosi nas do krainy, którą swego czasu Ambroży Kleks nazwał Alamakoty. Profesor wyruszył w drogę zaraz po zakończeniu roku szkolnego w Akademii. Jego podróż ma na celu odnalezienie zaginionych bajdockich marynarzy, którzy zagubili się podczas burzy przy okazji jednej z przygód Pana Kleksa. Tymczasem Adaś Niezgódka wraca do pustego domu. Jego rodzice gdzieś się zapodziali, a ojciec najprawdopodobniej zamienił się w szpaka. Chłopak wierzy, że tylko jego profesor będzie znał sposób, aby odnaleźć rodziców i zamienić ojca z powrotem w człowieka. Przyłącza się do niego Weronik Czyścioch, dozorca kamienicy, w której mieszkają państwo Niezgódkowie. Wkrótce do ekipy dołącza jeszcze Anemon Lewkonik, słynny hodowca róż. We trójkę przybijają statkiem do Alamakoty. Jakie czekają ich przygody? Oj bardzo dużo! Przyjdzie im się zmierzyć z byłym uczniem Akademii, Alojzym Bąblem. Wyruszą na poszukiwania jednej z zaginionych córek Lewkonika. Zwiedzą Rezerwat Zepsutych Zegarków. Czeka ich wyprawa na Wyspę Sobowtórów. Te i inne przygody odkryjecie sięgając po trzecią część przygód Pana Kleksa.

Chyba wszyscy znają Pana Kleksa. Jeśli jednak jest wśród Was ktoś, kto jeszcze nie miał okazji poznać tego niezwykłego człowieka, pozwólcie, że udzielę głosu samemu profesorowi. On najlepiej przedstawi sam siebie: „Jestem Ambroży Kleks, doktor wszechwiedzy, magister spraw zmyślonych, założyciel i profesor Akademii mojego imienia, asystent słynnego doktora Paj-Chi-Wo. To wszystko.” (s. 47). Ze swojej strony dodam jeszcze, że posiada on bujną wielokolorową czuprynę oraz ciemną brodę. Twarz swą przyozdabia różnego rodzaju piegami. Niezależnie od pogody chodzi w ulubionym surducie, który posiada niezliczone ilości kieszeni. A każda z nich zawiera niezwykłe przedmioty, które na co dzień służą profesorowi. Warto w tym miejscu wspomnieć, że większość z nich jest wynalazkami samego Pana Kleksa! Człowiek ten odznacza się wszechstronną wiedzą. Jest bardzo odważny. Potrafi rozwiązywać trudne zagadki i stawiać czoła wielu niebezpieczeństwom. Można na nim polegać w każdej sytuacji. Zawsze stara się być podporą swych towarzyszy i wielokrotnie dodaje im otuchy. Jak sam mawia „Wszystko jest w najlepszym porządku. Broda czuwa.” (s. 176)

Jeśli chodzi o wydanie książki, to po raz kolejny wydawnictwu Skrzat należą się moje szczere gratulacje. Tak jak i w przypadku poprzednich części, została ona wydana w twardej oprawie, której front zdobi wielokolorowa grafika. Mnogość barw i szczegółów z miejsca przyciąga uwagę czytelnika, który zechce wziąć książkę do ręki, otworzyć ją i zobaczyć, co skrywa w swym wnętrzu. Tekst napisany jest odpowiedniej wielkości czcionką, przez co jest bardzo wyraźny, co znów ułatwi lekturę młodszym czytelnikom. Po raz trzeci historię ilustrował Suren Vardanian. Spisał się na piątkę. Jego prace są dopracowane w każdym szczególe, zarówno czarno-białe jak i kolorowe. Uprzyjemniają lekturę. Wzbogacają ją i pozwalają jeszcze dokładniej wyobrazić sobie wszystko to, o czym dane jest nam czytać.

Jan Brzechwa nie byłby sobą, gdyby oprócz dostarczenia dziecku niesamowitej historii nie przemycił kilku mądrości, które mogą mu się przydać w życiu. Porównuje on ludzi do zegarków, tłumacząc to tym, że nie ważny jest wygląd, ale to, co znajduje się we wnętrzu każdego z nas. Poza tym nie zawsze liczy się sam człowiek, ale jego dzieło – to, co po sobie pozostawi potomnym. Dlatego tak ważne jest, aby dobrze przeżyć swoje życie, starając się robić coś pożytecznego, dobrego dla ogółu, a nie tylko dla nas samych. Autor uczula nas, że nie warto się spieszyć. Pośpiech jest bowiem wrogiem rozsądku, a co za tym idzie tylko rozwaga jest podporą mądrości. Co jeszcze jest ważne? Fantazja! Nie należy jej w żadnym stopniu lekceważyć, bowiem bez niej nie może powstać nic wielkiego. Jednak trzeba być świadomym jednego, że również fantazja powinna mieć swój umiar. Nadmiar może prowadzić do nieprzyjemnych sytuacji, które mogą mieć niechciane konsekwencje.

„Tryumf Pana Kleksa” po raz kolejny pozwolił mi poczuć się jak dziecko i przeżyć niesamowite przygody z bohaterami książki. Bajki mają to do siebie, że potrafią odegnać od nas troski, rozweselić i uprzyjemnić nam czas wolny. Mimo tego, że sama jestem już dorosła, chętnie sięgam po literaturę dziecięcą. Teraz mam ku temu większą motywację, gdyż będąc mamą staram się wyszukiwać odpowiednie lektury dla mojego dziecka. Jako rodzic śmiem twierdzić, że książki wchodzące w skład serii przygód Pana Kleksa są tego typu książkami, po które warto sięgać i z którymi należy zapoznawać nasze dzieci. Sama wychowałam się na tych historiach, a teraz będę starała się przekonać do nich własną córkę. Jestem pewna, że postać nieco dziwacznego, ale niezmiernie sympatycznego profesorka przypadnie jej do gustu i zechce wraz z nim wybrać się w podróż pełną przygód. Polecam!

Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2013
Ilustracje: Suren Vardanian
Oprawa: twarda
Liczba stron: 232
ISBN: 978-83-7437-905-2
Kupisz: Skrzat
Za książkę bardzo dziękuję
Recenzje poprzednich części:

0Shares