TOP 10 – Najlepsze filmy pierwszej połowy 2015 roku

top10Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji – w każdy piątek wypatruj na Kreatywie nowego tematu na dany tydzień.

Dziś przyszła pora na… Dziesięć najlepszych filmów pierwszej połowy 2015!

Zawsze lubiłam rankingi organizowane przez Klaudynę i chętnie sama brałam w nich udział, zatem tym bardziej cieszę się, że reaktywowała ona na swoim blogu cykl Top 10. Ostatnio było o najlepszych książkach pierwszej połowy 2015 roku, a tym razem pora na najlepsze filmy, przy czym chodzi tu bardziej o te, które samemu się w tym czasie obejrzało, a nie o takie, które ukazały się pierwszym półroczu tego roku na ekranach kin.

Tak oto prezentuje się moja złota dziesiątka pierwszego półrocza 2015 roku ^_^ Kolejność zupełnie przypadkowa. Na liście znalazły się tytuły, które otrzymały ode mnie najwyższą ocenę na Filmwebie.

Kingsman

Na pierwszy ogień niech idzie „Kingsman: Tajne służby” – film akcji, komedia kryminalna z Colinem Firthem (którego uwielbiam) i Taronem Egertonem w rolach głównych. Pisałam Wam o filmie tutaj, zachwycając się nie tylko grą aktorską, ale ogólnie pomysłem na fabułę oraz całą masą fantastycznych scen rodem z Jamesa Bonda. A o czym w ogóle jest ten film? W skrócie: nowy członek agencji Kingsman musi powstrzymać obłąkanego miliardera Valentine’a (Samuel L. Jackson) przed uśmierceniem prawie całej ludzkiej populacji.

Czarownica

 Ach… „Czarownica”. Zupełnie nowa historia Diaboliny i śpiącej królewny, znanych nam z baśni Charlesa Perraulta. Niezapomniana rola Angeliny Jolie, która wcielając się w rolę mrocznej czarownicy nadała jej zupełnie nowego charakteru i stworzyła iście fantastyczną postać, której nie sposób zapomnieć. Do tego dochodzi cudownie przedstawiony świat, w którym żyje Diabolina oraz świetne efekty specjalne. Więcej na temat filmu przeczytać możecie w mojej recenzji.

Obecność

Uwielbiam filmy grozy. Wręcz fanatycznie. Nie odpuszczam żadnemu filmowi z gatunku horroru, ciągle poszukując czegoś wartego polecenia innym. I cóż, z pewnością jednym z takich filmów jest „Obecność”, która nie straszy widza rozlewem krwi, a odpowiednio dobraną oprawą dźwiękową. Użyty podkład muzyczny oraz różnego rodzaju odgłosy potęgują u niego poczucie strachu i niepokoju. Naprawdę bardzo dobry film, który gorąco Wam polecam. Więcej o „Obecności” przeczytacie w mojej recenzji.

Annabelle

Skoro wspomniałam o „Obecności”, to nie mogę zapomnieć i o „Annabelle”, który jest swoistym dopełnieniem „Obecności”. Podobnie jak w tamtym filmie, tak i tutaj film bazuje na sprawdzonych rozwiązaniach, w którym główną rolę odgrywa budowanie odpowiedniego klimatu i napięcia towarzyszącego widzowi podczas oglądania filmu – jednak nie za pomocą rozlewanych hektolitrów krwi i mnóstwa trupów po drodze, a gry świateł, dziwnych, niepokojących odgłosów, poczucia lęku i niepokoju u bohaterów. Choć nieco słabszy od „Obecności”, to jednak wart obejrzenia. Więcej o „Annabelle” tutaj.

Mroczny Rycerz - baner

A teraz możecie się śmiać 🙂 „Mroczny Rycerz” miał swą premierę w 2008 roku, a ja go obejrzałam dopiero 7 lat później 😉 Dziwne? Możliwe. Po prostu nieszczególnie ciągnęło mnie do historii o Batmanie. Nigdy nie byłam jakąś jego zagorzałą fanką, więc nie czułam potrzeby oglądania filmów z jego udziałem. Mój mąż miał podobnie… W końcu oboje postanowiliśmy nadrobić zaległości. Muszę stwierdzić, że to całkiem niezły film. 2,5 godziny minęło bardzo szybko, a ja nie miałam poczucia straty czasu. Christian Bale sprawdził się w roli Batmana, choć o wiele bardziej przypadł mi do gustu Heath Ledger, czyli Joker.

Hobbit Bitwa 5 armi - baner

Uwielbiam Tolkiena. Mam za sobą trylogię „Władca Pierścieni” oraz „Hobbita, czyli tam i z powrotem”, którego czytałam dwukrotnie (recenzowałam też piękne wydanie z dołączonymi objaśnieniami). Obejrzałam ekranizację zarówno pierwszego dzieła, jak i drugiego. Wszystko mi się podobało! Wiele osób narzeka na ostatnią część „Hobbita”, czyli „Bitwę pięciu armii”, która na ekrany kin weszła w grudniu ubiegłego roku. Sama nie potrafię się do niczego w tym obrazie przyczepić. Po prostu film mi się podobał i to nawet bardzo. Uwielbiam Martina Freemana. Bilbo Baggins w jego wykonaniu to postać niezapomniana, fantastycznie odegrana. Do tego Ian McKellan w roli Gandalfa Szarego. Cud miód i orzeszki. Nie potrafię być w tym przypadku krytyczna…

Szybcy i Wściekli 7 - baner

Teraz pewnie podniosą się głosy sprzeciwu – że jak to tak… „Szybcy i Wściekli 7” jednym z najlepszych obejrzanych przeze mnie filmów? Możecie się nie zgadzać. Możecie ten film krytykować – bo faktycznie pod wieloma względami jest mocno przesadzony, wręcz nierealny. ALE! Ale to „Szybcy i Wściekli”. To Vin Diesel. To w końcu Paul Walker – dla którego ten film jest hołdem i pożegnaniem. Zakończenie niesamowicie mnie wzruszyło. Łzy w oczach… I ta muzyka…


Paddington

Pod koniec ubiegłego roku miałam możliwość przeczytania książki o przygodach sympatycznego misia o imieniu Paddington, który pewnego dnia ląduje na jednej z londyńskich stacji, by zostać przygarniętym przez rodzinę Brownów. Pisałam Wam zresztą o niej. W tym roku udało mi się obejrzeć jej ekranizację. „PADDiNGTON” to całkiem przyjemne kino familijne, które polecam uwadze wszystkich małych widzów. Obraz śmieszy (akcja w łazience) i dostarcza świetnej rozrywki.

Wojownicze Żółwie Ninja - baner

„Wojownicze żółwie ninja”, które na ekrany kin weszły latem ubiegłego roku, to naprawdę świetne kino akcji, a zarazem komedia – wystarczy posłuchać dialogów głównych bohaterów 😉 Widziałam różne odsłony przygód tytułowych żółwi – animowane, seriale itd. Najnowsza adaptacja ich przygód jest jednak najlepszą jaką dotąd dane mi było obejrzeć. No ale co się dziwić – posunięta technika i efekty specjalne robią swoje. Żółwie są po prostu jak żywe. Fabularnie – oczywiście dotyczą walki z odwiecznym wrogiem ich mistrza, czyli Shredderem, którego muszą powstrzymać przed realizacją jego diabolicznego planu.

Za jakie grzechy - baner

Na koniec kino francuskie, czyli „Za jakie grzechy, dobry Boże?”. Mój mąż ma jakąś awersję do francuskich filmów, z tego też względu wszystkie ich produkcje zmuszona jestem oglądać sama. „Za jakie grzechy, dobry Boże?” bierze się za stereotypy związane z narodowością i wyznaniami religijnymi. Claude i Marie Varneuilowie ciężko znoszą śluby swoich córek z mężczyznami o odmiennych religiach i żywią ogromną nadzieję, że chociaż najmłodsza z nich wyjdzie za człowieka, którego będą mogli w pełni zaakceptować. Jak łatwo się domyśleć wybrankowi serca najmłodszej córki daleko do ideału… Film z jednej strony jest lekką i przyjemną komedią, z drugiej strony obnaża nasze wady i grzeszki, których się dopuszczamy. Świetny do obejrzenia w gronie przyjaciół oraz rodziny.


A jak wyglądałby Wasz ranking? Jakie tytuły pojawiłyby się w Waszym Top 10?


0Shares