„The Boy” (2016)

Po świetnej „Obecności” i całkiem niezłej „Annabelle” przyszła pora na kolejny film wykorzystujący motyw nawiedzonej lalki, czyli „The Boy” – film produkcji amerykańskiej w reżyserii Williama Brenta Bella („Stay Alive”, „The Devil Inside”, „Wer”).

Główną bohaterką jest Greta Evans (Lauren Cohan), młoda kobieta, która szukając bezpiecznego schronienia po tym, co niedawno przeżyła, odpowiada na ogłoszenie państwa Heelshire poszukujących opiekunki dla ich syna Brahmsa, gdyż wybierają się na wakacje. Ich dom wygląda niczym żywcem wyjęty z książki z bajkami, choć wrażenie to nieco psuje widok osmalonego okna na samej górze.

Niemniej jednak posiadłość Heelshire’ów robi na Grecie spore wrażenie, nic więc dziwnego, że nie może się ona doczekać chwili, w której pozna chłopca, nad którym będzie miała sprawować opiekę. Można więc sobie wyobrazić jej zdziwienie, kiedy Brahms okazuje się być… lalką. Jakby już samo to nie było dziwne, Heelshire’owie wręczają dziewczynie listę z dokładnymi wytycznymi dotyczącymi tego, jak ma postępować z „chłopcem” – co i o której godzinie oraz jak długo robić. Lekcje poezji – koniecznie z głośnym czytaniem na głos, kilka godzin muzyki, buziak na dobranoc…

Kiedy tylko za Heelshire’ami zamykają się drzwi, Greta ani myśli opiekować się kukłą, a co za tym idzie wypełniać co do joty powierzone jej zadania z nią związane. Wkrótce jednak zaczną się dziać dziwne rzeczy… i szybko przekona się, dlaczego jej pracodawcy traktują Brahmsa jak własne dziecko.

Brzmi zachęcająco? To dodajcie do tego fakt, iż posiadłość Heelshire’ów znajduje się na totalnym pustkowiu – nie ma ani sąsiadów, ani zasięgu dla internetu. Nie otwierają się okna, główna brama prowadząca do domu niemiłosiernie skrzypi, zaś nocą da się słyszeć dziwne, niepokojące dźwięki. Wydawać by się mogło, że to świetny materiał na horror, nieprawdaż?

Szkoda tylko, że został tak słabo zrealizowany i że zamiast straszyć widza, bardziej  bawi i zadziwia mało prawdopodobnymi sytuacjami. Mogłabym w tym miejscu podać wam kilka tego przykładów, ale nie obyłoby się bez nadmiernego zdradzania fabuły.

Wiecie, co jest największym plusem tego filmu? Jego trailer… To on sprawił, że zechciałam zapoznać się z tym tytułem. On i obecność Lauren Cohan, aktorki znanej z roli Maggie w serialu „The Walking Dead”. Dałam się nabrać na ten zlepek scen, które razem wzięte dawały zapowiedź czegoś naprawdę przyprawiającego o ciarki na skórze. Ale to tylko miraż, ułuda, zwykła wydmuszka, bowiem „The Boy” szybciej was uśpi, niż faktycznie przestraszy.

Co gorsza spróbowano nadać mu pewien wymiar psychologiczny – z jednej strony mamy bowiem starsze małżeństwo próbujące poradzić sobie ze stratą dziecka, z drugiej zaś młodą kobietę zmagająca się z traumą z przeszłości, po której próbuje się pozbierać i ułożyć sobie życie na nowo. I o ile sam fakt, iż próbowano nadać filmowi głębsze dno jest godny pochwały, o tyle po raz kolejny poniósł on klęskę na drodze realizacji. Lauren Cohan w roli straumatyzowanej Grety w ogóle mnie nie przekonała, zaś Heelshire’owie to już zupełna porażka – ich końcowa decyzja jest totalnie nielogiczna, bo z całej tej sytuacji, w której się znaleźli, mogli wybrnąć w zupełnie inny sposób niż ten, na który się ostatecznie zdecydowali.

Przyznam szczerze, że nie zamierzałam pisać o tym filmie na moim blogu. Uznałam jednak, że ktoś musi przestrzec was przed tym, byście nie popełnili tego samego błędu, co ja i nie zmarnowali swojego czasu na oglądanie go. Jest bowiem tyle innych świetnych tytułów, którym naprawdę warto poświęcić uwagę – jak chociażby wspomniana na początku „Obecność”. „The Boy” niestety do nich nie należy…

Tytuł oryginalny: The Boy
Gatunek: horror
Czas: 97 min
Produkcja: USA
Premiera: styczeń 2016
Reżyseria: William Brent Bell
Scenariusz: Stacey Menear
Muzyka: Bear McCreary
Obsada: Lauren Cohan, Rupert Evans

9Shares