Witkowice to mała, senna miejscowość niedaleko Wrocławia, w której nie tylko każdy każdego zna, ale gdzie największą atrakcję stanowi możliwość obejrzenia świątecznej szopki w Muzeum Regionalnym. Z pewnością nie jest to wymarzone miejsce na spędzenie wakacji, a już szczególnie dla kogoś takiego jak dwunastoletni Karol – zapalony komputerowiec i nerd pełną gębą. Nic więc dziwnego, że chłopak sądził, iż oto czekają go dwa nudne i samotnie spędzone miesiące, podczas których nie wydarzy się nic, o czym później można by było opowiadać.
Wkrótce jednak miał się przekonać, jak bardzo się mylił…
W drodze do Hamburga ginie człowiek. Wypadek ten zwraca uwagę wielu ludzi, gdyż przy zmarłym znaleziono fragment zaginionego przed wielu laty historycznego skarbu. Gdy wychodzi na jaw, że nieboszczyk pochodził z Witkowic, do sennej i spokojnej dotąd miejscowości ściągają tłumy żądne sensacji oraz zapaleni poszukiwacze skarbów, którzy zmieniają to miejsce nie do poznania.
Karol wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi zaczyna prowadzić własne śledztwo w sprawie tajemniczego skarbu. Udaje im się wpaść na trop, który wiedzie ich daleko w przeszłość – do czasów, w których rządził car Mikołaj. Wkrótce nie tylko przekonają się, do czego prowadzi ludzka chciwość, ale też odkryją, że nie wszyscy w miasteczku są tymi, za których się podają…
Zapowiada się ciekawie? A jakże! Mało tego – gwarantuję, że sięgając po tę książkę, ani przez chwilę nie będziecie się nudzić. Raz, że będziecie mieli co robić, próbując rozwikłać zagadkę wspomnianego prędzej skarbu. Dwa – podążycie śladami przeszłości i odkryjecie wiele interesujących faktów historycznych, zwłaszcza z dziedziny historii sztuki. I na koniec – za towarzystwo mieć będziecie grupkę bohaterów tak różniących się pomiędzy sobą, że z żywym zainteresowaniem śledzić będziecie ich losy.
Trzeba przyznać autorce, iż powołani przez nią do życia główni bohaterowie nie tylko zwracają uwagę czytelnika i wzbudzają jego sympatię, ale też stanowią prawdziwą mieszankę wybuchową, przy której po prostu nie sposób się nudzić.
Karol Klops (tak… proszę się nie śmiać z jego nazwiska! – i tak już chłopak ma dość uwag na ten temat) jak już wspomniałam powyżej to zapalony komputerowiec i totalny nerd. Chuchrowaty, blady jak maślanka i rudy, wydatne uszy zaś nadają mu nader groteskowego wyglądu. Jest dobrze wychowany, jednak mówi komiczną, przesadnie staranną polszczyzną i ubiera się niestosownie do swego wieku, przez co uważany jest za dziwaka i ofiarę losu. Wakacje spędza on u ciotki Wisi, której córka – Bella z czasem do niego dołącza. Dziewczyna zdrowa jak rzepa, a przy tym uważana za witkowicką Paris Hilton z racji dużej ilości sztucznych brylancików i noszonych przez nią różowych ciuszków, które z uwagi na swój rozmiar mogłyby uchodzić za niemowlęce. Dalej mamy tytułową Tarantulę, czyli Natalię Taran – ubierającą się od stóp do głów w czerń, o której w Witkowicach krąży mnóstwo przeróżnych plotek i której towarzyszy atmosfera tajemnicy. Najciekawszą jednak – moim zdaniem – postacią w powieści jest Mietek Drzazga – największy chuligan w mieście, a tak naprawdę trudne dziecko od lat dźwigające brzemię wstydu i żalu do własnego ojca – alkoholika. Na koniec ostatni z głównych bohaterów, tym razem czworonożny, a mianowicie pies wabiący się Hercules, który pod wieloma względami jest doprawdy wyjątkowym zwierzęciem.
„Pies jest cwany jak norka. Na dodatek bardzo czuły na punkcie swojej godności. Nie przekupisz go byle Przysmakiem Lubuskim. No i ma niezawodny węch. Całkiem jak ten belgijski detektyw z kryminałów Agathy Christie…”
Łatwo można się więc domyślić, że gdy ta piątka połączy ze sobą siły, to nie ma zmiłuj – będzie się działo!
„Tarantula, Klops i Hercules” autorstwa Joanny Olech (gdybyście się zastanawiali, skąd znacie tę panią, to już podpowiadam – to dzięki niej poznaliście m.in „Dynastię Miziołków” czy przygody Pompona) nie jest nową powieścią w dorobku pisarki. Książka ta po raz pierwszy pojawiła się na naszym rynku pod koniec 2012 roku nakładem wydawnictwa W.A.B. Cztery lata później z kolei dzięki Bibliotece Akustycznej fani twórczości Olech cieszyć się mogli jej książką w formie audio. Zatem zapowiadana na kwiecień premiera wydawnictwa Literatura jest tak naprawdę kolejnym wznowieniem tej powieści (trzecia okładka poniżej). Wydana zostanie w twardej oprawie i ukaże się w serii „Klub Łowców Przygód”.
W pierwszym wydaniu „Tarantuli, Klopsa i Herculesa” widniał podtytuł „Przygoda pierwsza”. I faktycznie, gdy dociera się do ostatniej strony powieści, dociera do nas rzecz oczywista – musi pojawić się kontynuacja. Jeden z wątków nie został bowiem zamknięty i to taki, którego zagadka po prostu musi zostać rozwiązana. Osobiście bardzo się cieszę na myśl o kontynuacji. Z chęcią raz jeszcze potowarzyszę głównym bohaterom i sprawdzę, w jakie tym razem tarapaty wspólnie się wpakują. Was tym czasem zachęcam do sięgnięcia po część pierwszą. Jeśli lubicie książki przygodowo – detektywistyczne, w których nie brak elementów kryminału, powinna się wam spodobać.
Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: kwiecień 2018
Seria/Cykl: Klub Łowców Przygód
Oprawa: twarda
Ilustracje: Joanna Olech
Liczba stron: 336
ISBN: 978-83-7672-569-7
Miło mi poinformować, iż „Tarantuli, Klopsowi i Herculesowi” patronuję medialnie, zatem już teraz zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł <3