„Syn” – Lois Lowry

Życie nieustannie zatacza krąg. Rodzimy się, dorastamy, starzejemy, by na koniec odejść z tego świata. Podobnie jest z powieściowymi seriami. Pierwsze tomy wciągają nas do świata wykreowanego przez autora i pozwalają poznać jego bohaterów. Kolejne sprawiają, że coraz bardziej się z nimi zżywamy oraz przeżywamy wszystko to, co ich spotyka. W końcu jednak przychodzi pora na sięgnięcie po ostatnią część, by poznać finał opowieści, a zarazem opuścić dobrze nam już znany świat.

Dlaczego o tym mówię? Powyższe dotyczy bowiem czterotomowego cyklu autorstwa Lois Lowry pt „Dawca”. Za mną trzy jego części – „Dawca”, którego lektura mocno mnie poruszyła i sprawiła, że chciałam więcej; „Skrawki błękitu” – które pozostawiły mnie z pytaniami i niedokończoną historią; oraz „Posłaniec” – część będąca bezpośrednią kontynuacją poprzedniego tomu, której zakończenie niesamowicie mnie wzruszyło. W końcu przyszła chwila na sięgnięcie po finalną część – „Syna”. Z jednej strony chciałam czym prędzej go przeczytać, by dowiedzieć się, jak też kończy się cała ta historia. Z drugiej zaś, mając świadomość, że to będzie już koniec, odwlekałam ten moment – co nie było łatwe, gdyż historia opisana w tym tomie pochłonęła mnie bez reszty i trudno było mi się od niej oderwać.

Tu główną bohaterką jest Klara, którą poznajemy jako nastoletnią dziewczynę, jedną z rodzicielek, która już niedługo, po raz pierwszy, ma wydać na świat produkt, aby ten, gdy będzie gotów, mógł być przekazany komórce rodzinnej, która go oczekuje. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem i poukładane dotąd życie dziewczyny zmienia się bezpowrotnie. Nie zdołała jednak zapomnieć o dziecku, które niegdyś wydała na świat. Wyrzucona przez morze, odnaleziona przez mieszkańców pewnej osady i nazwana przez nich Wodną Klarą, postanawia uczynić wszystko, co będzie trzeba, by odnaleźć tego, do którego tęskni jej serce – syna. Niezależnie od ceny, którą będzie musiała zapłacić.

Muszę przyznać, że „Syn” jest doskonałym zwieńczeniem całego cyklu. Historie dotąd opowiedziane przez autorkę w poprzednich tomach łączą się tutaj w jedną spójną, przemyślaną i jakże wspaniałą całość. W końcu poznajemy odpowiedzi na wszystkie dotąd stawiane pytania, a także raz jeszcze spotykamy bohaterów, których losy śledziliśmy w poprzednich częściach i teraz w pełni rozumiemy, że każdy z darów, które w sobie odkryli, był im dany nie bez powodu. Historia zatacza pełen krąg, a zarazem pozwala nam być świadkami ostatecznego starcia dobra ze złem, które…

„(…) dysponuje ogromną mocą. Kusi. Drwi. I bierze. (…) może dokonać wszystkiego (…) za stosowną cenę.”

Podobnie jak poprzednie tomy (zwłaszcza pierwszy i trzeci) tak i „Syn” jest historią, która zmusza do refleksji nad własnym życiem oraz tym, co tak naprawdę jest ważne. Ta część przepełniona jest głębokim smutkiem oraz poczuciem straty. Mówi o sile zewu przeszłości oraz poszukiwaniu przynależności i miłości, które nadają sens naszemu istnieniu. O potędze matczynej miłości i stawianiu czoła własnym lękom. Ukazuje ludzką determinację oraz dążenie do wyznaczonego sobie celu, a także gotowość poniesienia największej ofiary, by go osiągnąć.

Żal opuszczać ten świat i jego bohaterów, ich przejmujących historii, które dostarczyły mi emocjonalnych huśtawek i wielu wzruszeń podczas lektury. Pocieszam się jednak faktem, że będę mogła powrócić do nich w przyszłości ponownie sięgając po książki, które w mej biblioteczce stanęły na półce przeznaczonej dla ulubionych powieści. Wam tymczasem gorąco polecam cały cykl. Tak niepodobny do innych i tak bardzo zapadający w pamięci.

Moja ocena: 6/6

Tytuł oryginalny: Son
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2015
Cykl: Dawca, tom 4
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 392
ISBN: 978-83-64297-61-8

Galeria Książki

1Shares