"Syn Cienia" – Jon Sprunk

Tytuł oryginalny: Shadow’s Son
Tłumaczenie: Jarosław Fejdych
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2012
Trylogia: Cienia, tom 1
Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
ISBN: 978-83-61386-16-2
Kupisz: Merlin

„Syn Cienia” to debiut literacki Jona Sprunka, a zarazem pierwsza część Trylogii Cienia. Na naszym rynku książka ukazała się nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc w 2012 roku. Należy ona do mojego ulubionego gatunku literackiego – fantastyki.

Rzecz dzieje się w mieście Othir. To tutaj mieszka Caim. Jest on płatnym zabójcą, który bez mrugnięcia okiem wykonuje powierzone mu zadania. Poznajemy go w trakcie realizacji jednego z nich. Jego celem jest książę Reinard. Nie wszystko idzie zgodnie z planem, jednak w końcu Caim wraca do Mathiasa, człowieka będącego pośrednikiem płatnych zabójców, po należną mu zapłatę. Nie zamierzał przyjmować kolejnego zlecenia, jednakże w końcu ulega namowom Mathiasa. Zadanie wydaje się być dziecinnie proste, a do tego jest świetnie płatne. Ma zlikwidować pewnego emerytowanego generała w Górnym Mieście (bogatej części Othiru). Kiedy Caim zjawia się na miejscu, okazuje się, że mężczyzna już nie żyje. Kolejnym zaskoczeniem jest zjawienie się w pokoju praktycznie dorosłej córki tego człowieka, kobiety o imieniu Josephine. Coś tu nie gra. Z otrzymanych informacji wynikało, że generał miał mieć kilkuletnią córeczkę. Caim jednak nie ma dużo czasu do rozmyślań, gdyż w pokoju zjawia się grupa rycerzy Świętego Bractwa. Czyżby to była pułapka? Kto i dlaczego zastawił ją na Caima? Czemu tak bardzo zależało napastnikom, aby zamordować Josephine? Poszukiwanie odpowiedzi doprowadzi ich do serca imperium. Jednak żeby je otrzymać, Caim zmuszony będzie udowodnić, że jest Synem Cienia…

Główny bohater przypomina mi assassyna. Jego główną bronią jest para ostrych sztyletów, którymi posługuje się po mistrzowsku. Doskonale potrafi ukrywać się w cieniu, a także bezszelestnie podkradać się do wyznaczonego celu. Posiada jeszcze jedną umiejętność, bardzo mroczną, którą stara się za wszelką cenę kontrolować i nie korzystać z niej. Podczas lektury dowiadujemy się, że ma ona szczególny związek z jego pochodzeniem. Jednakże sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Jedyne, co pamięta z przeszłości, to widok śmierci własnego ojca oraz fakt, że napastnicy porwali jego matkę. Miał wówczas zaledwie osiem lat… Przeżycia z dzieciństwa naznaczyły jego przyszłość. Stał się człowiekiem bezwzględnym i zgorzkniałym. Za cel postawił sobie odnalezienie mordercy ojca i wymierzenie sprawiedliwości. Caim ma jednak świadomość tego, że owszem, w przeszłości padł ofiarą przemocy, ale każdy kolejny jego wybór, każda podjęta decyzja należała do niego. Sam wybrał sobie takie życie. Nikt mu niczego nie narzucił i nie mówił, co ma robić. Jest pewny, że jakakolwiek próba racjonalizacji nie mogłaby już tego zmienić. Nie raz zastanawiał się nad tym, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby obrał inną drogę i czy nadal miałby szansę skończyć z tym wszystkim. Zaraz jednak nachodziły go wątpliwości, czy ktokolwiek zobaczyłby w nim kogoś innego, niż tylko mordercę. I czy on sam mógłby w to uwierzyć.

Od lat jego wierną towarzyszką jest Kit, którą tylko on widzi. Służy mu ona pomocą w wykonywaniu przez niego zadań. Jednakże jest ona bardzo chimerną istotką. Bardzo łatwo potrafi się obrazić i zniknąć na wiele dni nie mówiąc Caimowi dokąd idzie, ani kiedy zamierza wrócić. Oczywiście najczęściej zdarza jej się to wówczas, kiedy jest najbardziej potrzebna swemu towarzyszowi. Pojawienie się w ich życiu Josephine doprowadziło tylko aby do tego, że Kit zaczęła być dodatkowo zazdrosna. Jej zachowanie było momentami strasznie irytujące i ciężkie dla mnie do zniesienia. Przecież powinna być świadoma tego, że jako istota niematerialna nie może być odpowiednią kandydatką na ukochaną Caima. Przebywając u jego boku przez tyle lat powinna doskonale zdawać sobie z tego sprawę. Tymczasem zachowywała się jak rozkapryszona nastolatka.

Początkowe relacje Caima z Josephine nie są zbyt udane. Oskarża go ona o zamordowanie swojego ojca i za nic nie zamierza uwierzyć mu w jego wersję wydarzeń. Ale co się dziwić. Zastała go przecież na miejscu zbrodni pochylającego się nad ciałem jej martwego ojca. Kolejne wydarzenia skłaniają dziewczynę ku temu, aby w końcu zaufać Caimowi. Łączy ich przecież wspólny cel. Oboje pragną dowiedzieć się, kto urządził na nich zasadzkę oraz pomścić śmierć swoich bliskich. Prawda okazuje się być zaskakująca, a jej ujawnienie może zagrozić potędze Kościoła mającego swą siedzibę w Othirze.

Caim będzie musiał stawić czoła nie tylko skorumpowanym przedstawicielom prawa oraz innym płatnym zabójcom, ale również zmierzyć się z wysłannikiem Tamtego Świata, czyli miejsca znajdującego się poza granicą dzielącą ten świat od Krainy Cieni. Wprowadzenie tego ostatniego elementu chyba najbardziej spodobało mi się w powieści. Lubię czytać o walce dobra ze złem, choć określenie „dobry” w stosunku do Caima jest nieco naciągane. Trzeba jednak przyznać, że jego poczynania oraz ogólna postawa są dużo lepsze, niż tych, z którymi przyjdzie mu walczyć.

Historia opisana w „Synu Cienia” jest ciekawa, choć nie aż tak bardzo, jak się tego spodziewałam. Jest nieco przewidywalna. Za każdym razem byłam o krok przed bohaterami domyślając się tego, co też za moment może się wydarzyć. Nie znaczy to jednak, że czyta się ją źle. Wręcz przeciwnie. Przyjemnie spędziłam czas przy lekturze i nie żałuję decyzji dotyczącej sięgnięcia po tę powieść. Pamiętać należy przecież o tym, że jest to debiut literacki i jako taki jest on całkiem udany. Jestem ciekawa, co też zaserwuje nam autor w drugiej części trylogii, która najprawdopodobniej nosić będzie tytuł „Pokusa Cienia”.

Moja ocena: 4/6
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

0Shares