Ostatniego dnia czerwca w moim mieście odbyło się spotkanie z Katarzyną Puzyńską, autorką serii kryminałów o fikcyjnej wsi Lipowo położonej niedaleko Brodnicy. Wydarzenie niezwykłe, albowiem miejsce mego zamieszkania jest typową dziurą – czyt. miejscem, w którym absolutnie nic się nie dzieje; gdzie przed kilkoma laty zamknięto na głucho jedyne istniejące od dziesięcioleci kino, a za pożywkę kulturalną uchodzą występy miejscowej orkiestry dętej… Tak, możecie mi współczuć.
Książek Puzyńskiej do tej pory nie czytałam, a o spotkaniu dowiedziałam się właściwie przypadkiem. Mignęła mi gdzieś informacja na dzień lub dwa przed wyznaczonym terminem, że pojawi się ona w moim mieście. Przyznam szczerze, że w pierwszej chwili nie zamierzałam iść – bo skoro nie czytałam poprzednich jej powieści, to spotkanie autorskie zorganizowane z okazji niedawno wydanej szóstej części jej kryminalnej serii o Lipowie uważałam za odpowiednie dla tych, co są na bieżąco z wydarzeniami opisanymi przez autorkę w jej książkach.
W czwartek, 30 czerwca, jednym okiem czytając książkę, a drugą przyglądając się bawiącej córce, zerknęłam w którymś momencie na zegar. 18:00. Puzyńska w Empiku! Nie myślałam długo. Ubrałam się i wyszłam, mimo że za oknem padał deszcz. To był impuls. Dziesięć minut później byłam na miejscu (kolejny urok tzw dziur – wszędzie blisko).
Spotkanie trwało w najlepsze. Zaskoczyło mnie, że pojawiło się aż tyle osób (choć pewnie dla Pani Kasi pojawiającej się na tego typu spotkaniach w o wiele większych miastach ilość obecnych nie zrobiła wrażenia). Empik był pełen. Ludzie zarówno siedzieli, na uprzednio przygotowanych miejscach, jak i stali. Prawie każdy z książką w ręku, czasami ich stosem, w pogotowiu na autografy. Pojawiły się zarówno osoby młode, jak i posunięte wiekiem.
Praktycznie nikt nie rozmawiał, nie wiercił się. Każdy zasłuchany był w to, co mówiła autorka. A trzeba przyznać, że mówiła sporo. Prawdziwa gaduła z Pani Kasi. Nie miałam o tym pojęcia 🙂 Przyjemnie mi się jej słuchało. Odpowiadała na pytania zadawane przez prowadzącego spotkanie, wielokrotnie zbaczając z tematu opowiadając jakieś ciekawe anegdotki. Obawiałam się nieco tego, że jako osoba, która nie czytała do tej pory jej książek, wyjdę ze spotkania z mnóstwem spojlerów dotyczących poprzednich części jej kryminalnej sagi. Na całe szczęście Pani Kasia w żaden sposób nie odebrała mi tego, co w książkowych historiach najważniejsze – możliwości odkrywania ich samemu.
Z tego, co mówiła i jak mówiła (ma spore poczucie humoru oraz dystans do siebie), doszło do tego, że na koniec spotkania stałam się dumną posiadaczką „Motylka”, pierwszej części serii, z którym to ustawiłam się w kolejkę po autograf.
Jak wspomniałam prędzej niektórzy przybyli na spotkanie z jedną książką, ale były też osoby, które przytachały ze sobą wszystkie dotąd wydane części serii. Z tego też względu trochę nastałam się w kolejce, co nie było zbyt fajne z uwagi na niewielkie pomieszczenie, praktycznie zerową klimatyzację i nieznośny upał na dworze – mimo wieczornej pogody i padającego deszczu.
W końcu nadeszła moja kolej, by twarzą w twarz spotkać się z Panią Kasią, powiedzieć jej kilka słów, a także poprosić o wpisanie się do książki.
Jak widzicie na pierwszej stronie „Motylka” widnieją słowa „Dla Sylwii z bloga Magiczny Świat Książki, K.. P..”. Tak, tak, musiałam wspomnieć, kto przyszedł na spotkanie i że jak tylko przeczytam, to może spodziewać się recenzji, do której podeślę jej linka 😉
Półtorej godziny minęło nie wiadomo kiedy. Nie żałuję, że uległam impulsowi i wybrałam się na spotkanie autorskie z Katarzyną Puzyńską. Było bardzo sympatycznie i chętnie powtórzę to w przyszłości 🙂