Recenzja: „Polowanie na drużbów” (The Wedding Ringer, 2015)

Ślub to jedno z najważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Kobiety fantazjują o nim od dziecka wyobrażając sobie go z najdrobniejszymi szczegółami. To ich dzień – zatem ma być jak w bajce. Zakochany mężczyzna gotów jest uczynić wszystko, by spełnić marzenie swojej ukochanej. Sęk w tym, że nie zawsze jest to możliwe…

Coś na ten temat wie Doug Harris (Josh Gad), główny bohater omawianego dziś filmu. Żeni się i to z kobietą (Kaley Cuoco-Sweeting), o której jeszcze jakiś czas temu mógłby jedynie marzyć. Ma jednak problem, a właściwie siedem problemów. Za dwa tygodnie ślub, a on nie ma drużby, zaś potrzebuje ich siedmiu… Nie ma jednak przyjaciół, a wszyscy znajomi, o których sobie przypomniał i do których zadzwonił, mu odmówili.

Zdesperowany mężczyzna zwraca się o pomoc do Jimmy’ego Callahana (Kevin Hart, „Prawdziwa jazda”), który zawodowo wciela się w pierwszego drużbę. Wystarczy mu zapłacić, a stanie się twoim najlepszym przyjacielem. Zresztą sam Jimmy podkreśla, że to jedynie biznes i nigdy ich relacje nie przerodzą się w przyjaźń.

Przypadek Douga jest jednak inny, niż dotychczasowe, z którymi miał do czynienia Jimmy. Nie dość, że zostało mało czasu na przygotowanie do ślubu, to na dodatek trzeba znaleźć jeszcze sześciu drużbów, którzy dadzą radę wcielić się w rolę przyjaciół pana młodego. Czy Jimmy sprosta zadaniu? Uratuje ślub Douga?

Biorąc pod uwagę grę aktorską, to na duże brawa zasługuje Kevin Hart. Stanowi idealny przykład na to, jak powinien grać aktor komediowy. Ten facet jest niesamowity. Już samo patrzenie na niego – jego szeroki uśmiech, mimikę twarzy czy gesty ciała, sprawia, że poprawia się nam humor i dobrze bawimy się podczas filmu. Josh Gad również sobie dobrze poradził, choć do Harta mu daleko. Świetna scena z udziałem ich obu, która mnie naprawdę rozbawiła, to ich wspólny taniec na weselu, na które Jimmy zabiera Douga. Najsłabiej wypadła Kaley Cuoco-Sweeting wcielająca się w rolę Gretchen, panny młodej. Jej gra jest nijaka, a ona sama bezbarwna, niczym się niewyróżniająca.

„Polowanie na drużbów” to film lekki i naprawdę zabawny, który się świetnie ogląda i przy którym przyjemnie upływa czas. Jednakże pod tym całym humorem kryje się drugie dno – ukazanie ludzkiej samotności, tego, że każdy z nas, niezależnie od zasobności naszego portfela, potrzebuje przyjaciół, bliskości drugiego człowieka, kogoś, z kim można po prostu spędzić czas dobrze się przy tym bawiąc.

Podsumowując – „Polowanie na drużbów” to: fajna obsada (za wyjątkiem panny młodej), ciekawa fabuła, spora dawka żartów i przyjemnie spędzony czas. Ukazuje, jak ważna w życiu człowieka jest przyjaźń i na czym polega prawdziwa miłość. Idealna propozycja na wieczór w gronie przyjaciół, z popcornem i chipsami.

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: The Wedding Ringer
Gatunek: Komedia
Czas: 101 min
Produkcja: USA
Premiera: 14.01.2015
Reżyseria: Jeremy Garelick
Scenariusz: Jeremy Garelick, Jay Lavender
Muzyka: Christopher Lennertz
Budżet: $23 000 000
Boxoffice: $64 460 211 w USA

0Shares