„Książka bez sensu” – Alfie Deyes

W ostatnim czasie pojawił się swoisty bum na publikacje wymagające od swych użytkowników tego, by wykazali się oni kreatywnością i popuścili wodze swej wyobraźni. Jest ich naprawdę sporo, a z każdym kolejnym miesiącem przybywa ich więcej.

Mamy do dyspozycji najróżniejsze kolorowanki mające za zadanie sprawić, że przestaniemy się tak stresować („Wzory i wzorki” oraz „Wzory i ornamenty” z serii Kolorowy trening antystresowy), albo że będziemy się po prostu świetnie bawić podczas wypełniania ich kolorem („Inwazja bazgrołów”, „Królestwo zwierząt”).

Powstały również specjalne „książki”, których autorzy proponują ich użytkownikom różnego rodzaju zajęcia twórcze. Wśród nich chyba najbardziej popularną pozycją jest „Zniszcz ten dziennik” Keri Smith. Naszą rodzimą odpowiedzią na ten bestsellerowy twór jest „Książka bez tytułu” będąca dziełem krakowskiego rysownika oraz scenarzysty Roberta Trojanowskiego. Jest jeszcze propozycja wydawnictwa Znak – „Zeszyt do bazgrania dla tych, którzy nudzą się w pracy”, jednakże sama nie miałam z nim dotąd styczności.

Wpadła mi za to w ręce „Książka bez sensu” stworzona przez niezwykle popularnego angielskiego vlogera Alfiego Deyesa, prowadzącego na YouTube kanał „Pointless Blog” (śledzi go ponad 4 mln ludzi z całego świata), będącego chłopakiem Zoe Sugg, równie popularnej brytyjskiej vlogerki i blogerki znanej pod pseudonimem Zoella, autorki powieści „Girl Online”.

Alfie Deyes, podobnie jak Keri Smith oraz Robert Trojanowski, zaprasza nas do wspólnej, kreatywnej zabawy. Czy jego „książka” różni się czymkolwiek od wspomnianych prędzej dwóch publikacji? Pierwszą różnicę widać gołym okiem:

Wyróżnia ją również fakt, że dołączono do niej specjalną aplikację pozwalającą obejrzeć  nie tylko nigdzie dotąd niepublikowane filmiki z Alfiem w roli głównej (z polskimi napisami), ale też wypełnione przez niego strony „Książki bez sensu”. Dodatkowo dzięki niej uzyskuje się możliwość wydruku stron z polskiej edycji tejże książki, by móc je następnie ponownie uzupełnić. Przewidziane są również niespodzianki, ale to już będziecie musieli odkryć sami.

Poza tymi dwiema różnicami otrzymujemy w sumie to samo, co w przypadku dzieła Smith czy Trojanowskiego – mnóstwo przeróżnych zadań, których wykonanie zależy tylko i wyłącznie od naszej wyobraźni. Możemy m.in:

  • pobawić się w łączenie kropek, by odkryć ukryty obrazek
  • dorysować parze genitalia… (już widzę wasze uśmiechy)
  • zaprojektować własny tatuaż
  • poprowadzić dziennik snów
  • zaprojektować okładkę swojej płyty
  • narysować własne selfie (tak, tak, narysować, nie pstryknąć fotkę – nie idźcie na łatwiznę!)
  • zasuszyć kwiaty

Ile zatem sensu jest w „Książce bez sensu”? Moim zdaniem całkiem sporo. Dla mnie zawsze będzie miało sens zachęcanie ludzi do tego, by oderwali się od telewizorów czy komputera, a zamiast tego zajęli się czymś, co pozwoli im nie tylko w jakimś stopniu się wykazać, ale też rozwinąć przeróżne umiejętności czy pobudzić własną wyobraźnię. Jestem na TAK dla wszelkich kreatywnych publikacji – w tym wypadku dla „Książki bez sensu” Alfiego Deyesa.

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: The Pointless Books
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2015
Oprawa: miękka
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-63944-80-3


Kilka przykładowych stron

1Shares