„Projekt Królowa” – Dominika Rosik

„Osiem osób. Tajemnicy ogród zimowy. I eksperyment, którego nigdy nie zapomną…”

Co łączy ze sobą młodą kobietę, która przed rokiem straciła matkę, byłego żołnierza nie rozstającego się ze swoim nożem, informatyka o szerokim spektrum zainteresowań, matematycznego geniusza, rosyjską rudą piękność, pewne rodzeństwo oraz przystojnego neurochirurga? Dlaczego obudzili się pewnego dnia w podziemiach szpitala psychiatrycznego i nie pamiętają, jak się tam znaleźli?

Nie działają komórki. Komputery odbierają tylko wiadomości przychodzące. Kolejne godziny spędzone w zamknięciu zamiast przynieść pożądane przez nich odpowiedzi, jedynie mnożą pytania i sprawiają, że zaczynają tracić poczucie tego, co jest tu rzeczywiste, a co stanowi jedynie ułudę.

„Czasami to, co widzimy, jest jedynie częścią tego, co istnieje naprawdę.”

Co oznaczają tajemnicze słowa przywodzące na myśl rozgrywkę szachową, które pojawiły się w Sali Arcymistrzów po tym, jak znikąd zjawiły się w niej kruki? Jaki sekret skrywa pewien wisiorek w kształcie klepsydry? Jaką rolę odegra zimowy ogród – jedyne żywe miejsce na tle otaczającego ich ze wszystkich stron mroku, który pozornie wydaje się być idylliczną oazą, a w rzeczywistości przepełniony jest psychodelicznym klimatem?

Szybko okazuje się, że w tym dziwnym miejscu każdy szczegół ma znaczenie i że każdy z ośmiorga bohaterów ma coś do ukrycia. Czy zatem uda im się odkryć prawdę na temat tego, jak i dlaczego się tu znaleźli, skoro nie potrafią zaufać sobie nawzajem?

A zegar tyka… Stawką w tej grze jest ich własne życie…

„Projekt Królowa” jest debiutem literackim Dominiki Rosik (absolwentki Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu oraz Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie), a zarazem pierwszym tomem ciekawie zapowiadającej się trylogii fantastycznej.

Początek lektury skojarzył mi się z thrillerem z 1997 roku w reżyserii Vincenzo Natali pt „Cube”, w którym to grupa osób została zamknięta w nieznanym sobie miejscu, a jej członkowie – by przeżyć – zmuszeni byli zacząć ze sobą współpracować. Da się też zauważyć inne podobieństwa. Zarówno w filmie, jak i w powieści brak zaufania oraz ograniczenie wolności wyzwala w bohaterach ich najgorsze cechy, ujawnia prawdziwe charaktery, zrywa maski, za którymi próbują się schronić. Na całe szczęście w powieści Rosik nie jest tak krwawo jak we wspomnianym wyżej filmie, niemniej jednak możecie być pewni, że na jej bohaterów czeka również wiele niebezpieczeństw, które pojawiają się w najmniej spodziewanych przez nich momentach.

W „Projekcie Królowa” da się też odnaleźć nawiązanie do jeszcze jednego tytułu. Tym razem jednak nie filmu, a książki i to takiej, którą znają rzesze czytelników na całym świecie. Mowa o pierwszej części niezwykle popularnej serii powieściowej o przygodach młodego czarodzieja Harry’ego Pottera autorstwa J.K. Rowling pt „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”. Nie mogę oczywiście zdradzić szczegółów, ale jedynie wspomnę, iż ma to coś wspólnego z jednym z wyzwań, z którymi zmuszeni są poradzić sobie jego bohaterowie, nim w kulminacyjnym momencie Harry staje do walki z Voldemortem ukrywającym się za profesorem Quirrellem.

Historię śledzimy z punktu widzenia trojga bohaterów – jednej kobiety i dwojga mężczyzn, w narracji pierwszoosobowej. Warto jednak wspomnieć o tym, iż są one od czasu do czasu przerywane ich wspomnieniami, sennymi marami, a także omamami, których doświadczają podczas pobytu w zamknięciu. Dlaczego o tym mówię? Podczas lektury należy być bowiem skupionym, by nie zagubić się w tym wszystkim i by nie umknął nam jakiś ważny szczegół, który stanowi wyjaśnienie dla dalszych wydarzeń rozgrywających się w powieści.

Taka konstrukcja powieści – tzn historia śledzona z punktu widzenia trojga bohaterów, sprawia, że nie tylko lepiej, dogłębniej ją poznajemy, ale też że te trzy postaci wychodzą przed szereg i dają się nam lepiej poznać niż pozostali bohaterowie. Przyglądając się kolejnym wypadkom ich oczami, poznając ich myśli, a także wydarzenia z ich przeszłości, jesteśmy w stanie lepiej ich zrozumieć, zaakceptować wybory, jakich dokonują po drodze.

Czy oznacza to, że reszta bohaterów występujących w powieści się nie liczy? Absolutnie nie! Ich kreacja jest na dobrym poziomie. Każdy z nich został przedstawiony w przekonujący sposób i wzbudza sympatię bądź antypatię czytelnika. Wszyscy razem mają do odegrania jakąś rolę w całej historii, która nie byłaby już taka sama, gdyby zabrakło któregoś z nich.

Jeśli chodzi o wydanie książki, to trzeba przyznać, że jej oprawa graficzna zwraca uwagę na ten tytuł. Widniejący na froncie czerwonooki kruk wyłaniający się z czegoś przypominającego atramentowy bohomaz z Testu Rorschacha z pewnością jest czymś, co przykuwa wzrok do tej książki. Swoją rolę spełnia również intrygujący zarys fabuły oraz zamieszczone na okładce rekomendacje. Mam słabość do tłoczonych tytułów, dlatego też nie powinno dziwić, że podoba mi się to, iż zastosowano ten zabieg zarówno w przypadku frontu okładki, jak też jej grzbietu. Jeśli chodzi o wnętrze, to podczas lektury natknęłam się na dwie literówki w tekście, pomylenie przeszłości z przyszłością oraz jedno dziwne zdanie… :

„Pewne rzeczy determinują niepewność kolejnego dnia i ludzka słabość podsycana przez strach i niepewność co do przyszłości.”

… w którym chyba zabrakło ogonków przy „ludzka” oraz „podsycana”, aby miało ono sens. Patrząc jednak na to, że powieść ta liczy sobie blisko 570 stron nie jest źle. Miałam już do czynienia z książkami, które mimo tego, iż miały mniejszą objętość, naszpikowane były taką ilością błędów, że po prostu odechciewało się dalszej ich lektury.

Zakończenie „Projektu Królowa” jest intrygujące i pozostawia czytelnika z pytaniami. I dobrze. Tak być musi w przypadku trylogii. Powinien pojawić się element zaskoczenia, a także jakaś niewiadoma, które sprawią, że będzie się miało chęć sięgnąć po kontynuację. Sama z chęcią to uczynię. Ciekawa jestem bowiem, jak dalej potoczą się losy bohaterów powołanych do życia przez autorkę i w jaki sposób rozwinie się cała historia.

Podsumowując: debiutanckie dzieło Dominiki Rosik stanowi początek dobrze zapowiadającej się trylogii fantastycznej, który powinien spodobać się miłośnikom gatunku. Nie brak w nim tajemnic oraz intryg, a także czyhających na bohaterów niebezpieczeństw. Jest jeszcze coś, o czym prędzej nie wspomniałam – wątek romantyczny, który dobrze wpasowuje się w całość, nie dominuje, a jedynie stanowi urozmaicenie oraz dodatkową motywację do dalszej walki o poznanie prawdy. Krótko mówiąc: warto dać szansę autorce i sięgnąć po tę książkę, bo jest naprawdę dobra. Choć może chwilami nieco przegadana… 😉 Da się to jednak wybaczyć – wszak to literacki debiut, więc przymykam na to oko.

Moja ocena: 4/6

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2017
Trylogia: tom 1
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 568
ISBN: 978-83-65676-76-4

Za książkę dziękuję jej autorce – Dominice Rosik

10Shares