"Próby ognia" – James Dashner [recenzja, 194]

Tytuł oryginalny: The Scorch Trials
Tłumaczenie: Agnieszka Hałas
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2012
Trylogia: Więzień Labiryntu, tom 2
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 420
ISBN: 978-83-61386-26-1

Thomas, Teresa, Minho, Newt oraz reszta ocalałych z Labiryntu Streferów sądzili, że najgorsze mają już za sobą. Uwolnieni przez tajemniczą grupę ludzi zostali umieszczeniu w dormitorium jednego z budynków, gdzie otrzymali jedzenie i mogli spokojnie się przespać. Każdy z nich sądził, że to koniec Prób, że już po wszystkim i teraz będą bezpieczni. Koniec ze zmartwieniami, żadnych krwiożerczych Buldożerców na drodze, nikt więcej już nie zginie. Jakże się mylili…
Następnego dnia po przebudzeniu zaczęły dziać się dziwne i przerażające rzeczy. Wpierw zniknęła Teresa, a zamiast niej w jej pokoju znajdował się obcy im chłopak. Korytarz wypełniony był trupami wisielców, które później w niewyjaśnionych okolicznościach po prostu zniknęły… Na ich ciele pojawiły się nie do końca zrozumiałe tatuaże, a na sam koniec pojawił się ON – dziwny mężczyzna w białym garniturze, który wyjawił im to, co ich obecnie czeka. Labirynt to był dopiero początek. Tego, co dla nich przygotował DRESZCZ, nikt się nie spodziewał. Oto mieli wkroczyć w Fazę Drugą Prób. Od razu dano im do zrozumienia, że obecne zadanie będzie o wiele trudniejsze niż to, co do tej pory przeżyli. Z pewnością poleje się czyjaś krew…

Co stało się z Teresą? Co stało się z nimi? Gdzie byli? Co mieli zrobić? I te tatuaże…” (s. 51)

Odpowiedzi na te i inne pytania szukajcie w „Próbach ognia”, drugim tomie trylogii autorstwa Jamesa Dashnera.

Jak dziś pamiętam dzień, kiedy w moje ręce trafiła pierwsza część tej historii „Więzień Labiryntu”. Nie miałam wówczas żadnego doświadczenia z twórczością pana Dashnera. Po prostu nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jednakże lektura pierwszego tomu trylogii pozytywnie mnie zaskoczyła. Z zapartym tchem śledziłam kolejne wypadki, kibicując bohaterom powieści, którym przyszło zmierzyć się z nieludzkimi wyzwaniami. Tamtej części nie przeczytałam, ja ją pochłonęłam! W takim tempie dotarłam do końca, że nie mogłam uwierzyć, iż niczego dalej już nie ma i przyjdzie mi czekać na możliwość dorwania w swe łapki kontynuacji. Niecierpliwie przebierałam nóżkami wyczekując momentu, kiedy w końcu dane mi będzie poznać dalsze losy Thomasa, Teresy i pozostałych ocalałych Streferów. I w końcu się udało. Sięgnęłam po drugi tom – „Próby ognia” i przepadłam!

O ile tom pierwszy był bardzo dobry, o tyle część druga okazała się po prostu świetna! Autor w żaden sposób nie obniżył poprzeczki. Wręcz ją podniósł. „Próby ognia” są jeszcze wspanialsze niż „Więzień Labiryntu”. Co tu się dzieje! Kolejne wydarzenia następują po sobie niczym rozbłyski błyskawicy. Podczas lektury non stop pozostawałam w ciągłym napięciu i obawie o dalsze losy bohaterów, z którymi w jakimś stopniu zżyłam się podczas zgłębiania poprzedniego tomu. Wierzcie mi, próby jakim poddano ich tym razem, przechodzą najśmielsze wyobrażenie. Tego typu pomysły na kolejne pułapki i zagrożenia nie zrodziłyby się w zwyczajnym umyśle. Już podczas czytania „Więźnia Labiryntu” podejrzewałam, że bardzo polubię pana Dashnera. Teraz, po przeczytaniu „Prób ognia”, przeszedł on do czołówki moich ulubionych autorów. Podziwiam jego umysł, wyobraźnię, która potrafi tworzyć niesamowite obrazy. Do tego prowadzi on swoją historię w taki sposób, że nie ma najmniejszej możliwości, aby przewidzieć, cóż też za moment się wydarzy. I to jest właśnie świetne. Kocham powieści nie szablonowe, nie schematyczne, które potrafią mnie czymś zaskoczyć. A tak właśnie stało się tym razem. „Próby ognia” okazały się fantastyczną lekturą, która przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Nie raz i nie dwa bałam się o ulubionych bohaterów, którzy pakowali się w kolejne pułapki rozsiane na drodze do celu, jaki im postawiono. A kiedy ktoś ginął… zastanawiałam się, ilu z nich da radę przejść obecną Próbę i dotrzeć do końca. Czy w ogóle ktokolwiek zdoła przeżyć? Pocieszałam się w takich momentach faktem, że przecież historia nie kończy się na tym tomie, także ktoś przeżyć musi. Pytanie tylko kto i za jaką cenę?

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z poprzednim tomem trylogii pana Dashnera, to nie pozostaje Wam nic innego, jak czym prędzej nadrobić zaległości. Mam za sobą dwie z trzech przewidzianych części i już wiem jedno – to będzie jedna z moich ulubionych trylogii, do której będę wielokrotnie wracała, aby na nowo przeżywać przygody bohaterów powieści. Póki co będę z niecierpliwością wyczekiwała ostatniej części tej historii, aby dowiedzieć się, w jaki sposób to wszystko się zakończy. Zwłaszcza, że końcówka „Prób ognia” ponownie pozostawiła mnie z wieloma pytaniami, na które chciałabym czym prędzej poznać odpowiedzi.

Moja ocena: 6/6
Za książkę bardzo dziękuję
wydawnictwu

0Shares