#PELE-MELE* , czyli niegdysiejsze Złote Myśli

Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze chodziłam do podstawówki, w mojej szkole „na czasie” było zbieranie karteczek z notesów z postaciami z bajek (najczęściej z Króla Lwa), albo kart telefonicznych. Mieliśmy prawdziwego bzika na tym punkcie. Na przerwach dzieciaki wymieniały pomiędzy sobą duplikaty systematycznie powiększając własne kolekcje. I to było fajne, naprawdę. Uczyło pewnej przedsiębiorczości i dawało niesamowitą satysfakcję, kiedy spoglądało się na swoje zbiory, na które inni spozierali z zazdrością.

Panowała jeszcze jedna moda – choć ta akurat dotyczyła głównie dziewczynek. Kupowało się gruby zeszyt w kratkę, z którego miały powstać tzw „Złote Myśli”. I nie, nie chodziło wcale o to, aby wpisywać w nie jakieś mądre słowa wypowiedziane przez znane osobistości.

W takim zeszycie zapisywało się szereg przeróżnych pytań oraz swoisty regulamin postępowania z tymże zeszytem. Następnie puszczało się go w obieg wśród znajomych, którzy mieli za zadanie w wybranym przez siebie miejscu „wpisać się” – tzn wybrać dla siebie dowolną stronę, by następnie udzielić na niej odpowiedzi na zadane przez właściciela zeszytu pytania.

Źródło zdjęcia

Sama miałam taki dziennik, z tą różnicą, że wzbogaciłam go o opcję wklejania kopert – tzn osoba wpisująca się do zeszytu odpowiadała na zadane przeze mnie pytania na kartce (mogła być papeteria), którą dowolnie ozdabiała, a następnie wkładała ją do wybranej, wklejonej już w zeszyt koperty, zaklejała ją i podpisywała na wierzchu imieniem i nazwiskiem (bądź pseudonimem), by było wiadomo, kto w danym miejscu się wpisał.

Źródło zdjęcia

Z modą jest tak, że powraca. To, co kiedyś było na topie, znów staje się popularne – wraca do łask, jak to niektórzy mówią. I tak właśnie może być i tym razem za sprawą zeszytu „#PELE-MELE*” wydanego niedawno przez małe wydawnictwo (ale z dużym potencjałem!), który jest odpowiednikiem wspomnianych powyżej „Złotych Myśli”.

Znajdziemy w nim już gotowe pytania, na które nasi znajomi będą mieli za zadanie odpowiedzieć (+ trzy wolne miejsca na własne, autorskie pytania). Miejsca na odpowiedzi jest naprawdę dużo, także wiele osób będzie się nam mogło wpisać do takiego zeszytu. Oprócz tego w zeszycie znalazł się szereg przeróżnych wyzwań, które w fantastyczny sposób go urozmaicają. Należy m.in zaprojektować kartkę z kalendarza, w ciągu 24 h zdobyć jak najwięcej podpisów, umieścić informację, którą da się odczytać jedynie z pomocą lusterka, rysować kosmetykami, zamieścić jakiś news, stworzyć gazetkę, pograć w wisielca czy kółko i krzyżyk, albo też iść na spacer, na którym przez cały czas będzie się myślało o właścicielu zeszytu, a następnie zapisać w nim wszystko to, co na jego temat wpadło nam do głowy. Sami przyznajcie – fajne nie?

Moja córka z oczami kota ze Shreka spogląda na ten zeszyt. Najlepiej porwałaby go w swoje łapki. Wiem jednak, że jest jeszcze na niego trochę za mała. Ale to nic. Zeszyt nie zając – nie ucieknie. Odłożę go na półkę, na której poczeka, aż podrośnie i dokładnie zrozumie do czego służy. A wówczas? Hulaj dusza – niech się bawi razem ze swoimi koleżankami 🙂

Tu macie odpowiedzialnych za ten twór 😉

14Shares