„Nocna tęcza” – Claire King

Życie potrafi doświadczać człowieka niezwykle mocno. Czasami wręcz za bardzo…

Coś na ten temat wie rodzina pięcioletniej Pea. Wpierw jej Mamunia wróciła ze szpitala do domu bez dzidziusia, którego nosiła w brzuszku i choć od razu zaczął rosnąć w nim kolejny dzidziuś, zdarzyła się kolejna tragedia. Życie stracił jej ukochany Tatuś. Beztroski świat dziewczynki, dosłownie z dnia na dzień, uległ diametralnej zmianie.

Skończyło się brodzenie boso w strumyku wraz z Mamunią, nucenie przez nią piosenek, pieczenie ciast i wspólne wyprawy po skarby. Najgorsze jednak było to, że z chwilą, w której odszedł Tatuś, nikt już jej nie przytulał, nie całował na noc, ani nie mówił, że ją kocha…

„Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz dostałam od Mamy buziaka, bo nie wiedziałam, że muszę zapisać to w pamięci.”

Teraz każdy kolejny dzień wygląda tak, że Mamunia potrafi całymi dniami spać zamknięta w swoim pokoju, złoszcząc się na Pea, jeśli ta przerwie jej zasłużony odpoczynek, w efekcie czego dziewczynka zmuszona jest radzić sobie zupełnie sama.

„- Mamuniu!
Słowo wyrywa się ze mnie samo. To dziwne, że moje usta je wypowiedziały. Reszta mojej głowy dobrze wie, że nigdy jej przy mnie nie ma.”

Wraz z czteroletnią Margot, która jest o wiele odważniejsza od Pea i która zawsze sporo wie, jeśli zadać jej jakieś pytanie, każdego dnia Pea biega po okolicznych łąkach i wzgórzach próbując poradzić sobie z ogarniającą ją gdzieś w środku ciemnością i starając się wymyślić, co mogłyby zrobić, aby Mamunia znów się uśmiechnęła.

Czy im się uda? Czy w ich domu na nowo zagości radość?

„Nocna tęcza” to wzruszająca opowieść o dotkliwej stracie i próbach poradzenia sobie z nią. Poruszająca tym bardziej, że opowiedziana z punktu widzenia małego dziecka, które, pozostawione same sobie musi zmierzyć się nie tylko z dorosłym smutkiem, którego tak naprawdę do końca nie jest w stanie zrozumieć, ale też z własną samotnością, której wszelkimi możliwymi sposobami stara się zaradzić.

A jest przecież tylko dzieckiem… Dzieckiem, które, jak wiele innych, boi się ciemności, potworów czających się pod łóżkiem i burzy, której moc niszczenia przeraża wielu dorosłych. Dzieckiem, które powinno być otoczone miłością, poczuciem bezpieczeństwa, wiodącym typowo dziecięce, beztroskie życie.

Pea skradła moje serce. Momentami naprawdę słodkie, typowo dziecięce rozumowanie otaczającego ją świata i tego, jakie zmiany zachodzą nie tylko w nim, ale też w ich życiu, po prostu mnie zachwyciły. Zaś próby przywrócenia radości Mamuni (jak nazywa swoją mamę) nie tylko rozczuliły, ale też boleśnie poruszyły, przywołując do oczu łzy.

Historia ta przez to, że opowiedziana została z punktu widzenia dziecka, zawiera w sobie wiele prawdy o życiu i nas samych. Dzieci są od nas wrażliwsze i dostrzegają więcej. Widzą szczegóły, których my – dorośli – często nie zauważamy, choć niejednokrotnie mamy je tuż pod samym nosem. I kiedy starają się nam o czymś powiedzieć, coś przekazać, czynią to w sposób bezpośredni, nie koloryzując i nie przekłamując prawdy. I to jest po prostu piękne…

„Nocna tęcza” nie jest lekturą łatwą, choć jej czytanie nie sprawia trudności. Przepełniona jest po prostu ogromem emocji i porusza bardzo bolesny temat, przez co nie pozostaje bez echa po jej skończeniu. Jestem szczęśliwa, że dane mi było móc ją przeczytać. Historie, taka jak ta, na długo pozostają w sercu.

Moja ocena: 5/6

Tytuł oryginalny: The Night Rainbow
Tłumaczenie: Anna Bereta-Jankowska
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2016
Oprawa: miękka
Liczba stron: 336
ISBN: 978-83-7642-801-7

Pascal

0Shares