„Na południe od Brazos” – Larry McMurtry – Uva uvam vivendo varia fit

Decyzja, by przeczytać tę powieść, była dla mnie samej jednym wielkim zaskoczeniem. Ja – amatorka kryminałów, thrillerów i horrorów – i western? No właśnie… A tymczasem z chwilą, w której dowiedziałam się o planowanym wznowieniu jednego z najgłośniejszych dzieł Larry’ego McMurtry’ego w doskonałym przekładzie Michała Kłobukowskiego (który otrzymał za niego nagrodę Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich za 1991 rok), w ekskluzywnym wydaniu zawierającym dodatkowo posłowie Michała Stanka oraz wkładkę z unikalnymi materiałami ilustracyjnymi, tj oryginalnymi fotografiami z epoki oraz zdjęciami z planu filmowego opartego na powieści serialu, wezbrała we mnie niezrozumiała dla mnie samej chęć, by sięgnąć po tę książkę i dać się porwać opowiedzianej w niej historii.

Kiedy jednak w me ręce trafiła ta blisko 900-stronicowa cegła, naszło mnie zwątpienie, czy aby nie porywam się z motyką na słońce zabierając się za tak pokaźnych rozmiarów książkę z gatunku, po który dotąd ani razu nie sięgałam; czy to aby nie za dużo jak na początek. Podjęłam jednakże wyzwanie, rozpoczęłam lekturę i szybko przekonałam się, że warto było zaryzykować. Historia spisana na kartach powieści okazała się być tak porywającą opowieścią, że szybko zapomniałam o swoich wcześniejszych obawach. Zamiast tego całą sobą przeniosłam się do świata opisanego przez McMurtry’ego i oddałam dalszej lekturze.

Wszystko zaczyna się od jednego strzału oddanego w Arkansas podczas partii pokera, od którego przypadkiem ginie człowiek. Uciekając przed konsekwencjami swego czynu, Jake Spoon – kowboj i hulaka – zjawia się po wielu latach w Lonesome Dove, gdzie liczy na pomoc swych dawnych towarzyszy z oddziału Ochotników Teksasu – Woodrowa Calla i Augustusa McCrae prowadzących obecnie Przedsiębiorstwo Handlu Bydłem. Nie spodziewa się jednak tego, iż jego pojawienie się da początek trudnej i niebezpiecznej wyprawie, która na długo zapadnie w pamięci i sercach wielu ludzi.

Oto bowiem Woodrow Call postanawia być tym, który jako pierwszy założy ranczo bydła na niezamieszkałych dotąd terenach Montany. Wraz z lojalnymi i oddanymi mu ludźmi – Gusem, P.E-em, Murzynem Deetsem oraz młodym chłopakiem o imieniu Newt (którym opiekują się odkąd został osierocony w dzieciństwie), a także z pomocą zatrudnionych w tym celu kowbojów, rozpoczyna żmudną wyprawę w nieznane, licząc na to, że uda mu się spełnić cel, który sobie wyznaczył. Wraz z nimi zabiera się Jake wraz z Loreną Wood, piękną prostytutką pragnącą spełnić z pomocą Spoona swe marzenie o dotarciu do San Francisco.

Tymczasem śladem Jake’a Spoona rusza July Johnson, szeryf z Forth Smith, który – choć niechętnie – zamierza go schwytać i oddać w ręce sprawiedliwości. Nie wie jednak, iż z chwilą, w której opuści miasto jego życie, jak i on sam, bezpowrotnie się zmienią.

Wydane po raz pierwszy w 1985 roku (w Polsce pod koniec 1991) „Na południe od Brazos” Larry’ego McMurtry’ego (laureata m.in statuetki Oscara za scenariusz filmowy do „Tajemnic Brokeback Mountain”, autora takich bestsellerów jak „Czułe słówka” czy „Ostatni seans filmowy”) jest częścią tetralogii o Lonesome Dove. Kolejne tomy sagi – „Dead Man’s Walk” (1995) i „Comanche Moon” (1997) ukazują przeszłość bohaterów macierzystej powieści, zaś wydane w 1993 roku dzieło „Streets of Laredo” jest z kolei jej bezpośrednią kontynuacją opowiadającą o dalszych losach Calla. Niestety żadna z tych części nie została dotąd wydana na naszym rynku, czego – będąc po lekturze „Na południe od Brazos” – ogromnie żałuję. Z przyjemnością przeniosłabym się raz jeszcze do tego świata, poznała wcześniejsze życie bohaterów, z którymi bardzo mocno się zżyłam w czasie lektury (zwłaszcza Gusa, które po prostu uwielbiam!), oraz przekonała się, jak też dalej potoczyły się losy Woodrowa.

Dzieło McMurtry’ego jest powieścią wielowątkową i wielowymiarową. Oprócz dwóch głównych wątków, a więc tego dotyczącego spędu bydła, jak i tego o bandycie oraz ścigającym go stróżu prawa, zawiera w sobie szereg innych, mniejszych bądź większych, jednak nie mniej ważnych, które sprawiają, że powieść ta staje się tak wyjątkową i niezapomnianą lekturą. Mamy tu m.in wątek niezwykle brutalnego i okrutnego Indianina – Sinego Kaczora grasującego na obszarach Llano Estacado, którego już samo imię wywoływało strach wśród mieszkańców nie tylko tamtych okolic, ale też i tych znacznie bardziej oddalonych, do których docierała wieść o jego potwornych czynach. Bardzo ważnym motywem jest też ten dotyczący ojcostwa Calla, z którym bohaterowi bardzo ciężko jest się pogodzić, nawet przed samym sobą, a o którym nie raz i nie dwa wspomina Gus. To m.in on sprawia, że powieść ta po części staje się gorzką opowieścią psychologiczną o zmaganiach z samym sobą, własnymi wartościami i tym, jak byśmy chcieli być postrzegani przez otoczenie.

„Na południe od Brazos” jest też opowieścią o samotności i różnych jej odcieniach. Gdy przyjrzeć się dokładniej bohaterom powieści, nie tylko tym pierwszoplanowym, ale i drugo- a nawet trzecioplanowym, da się zauważyć, że każdy z nich na swój sposób odczuwa osamotnienie. M.in Call od dawna czuje się wyobcowany, nie pasujący do reszty swoich towarzyszy, i to pod każdym względem. Gus tęskni za swą dawną miłością, której co prawda nie widział od dobrych kilkunastu lat, ale o której nadal nie potrafi zapomnieć. Newt z kolei nie wiedząc, kto jest jego ojcem, wcześnie osierocony przez matkę, szuka akceptacji i zrozumienia wśród tych, którzy się nim zaopiekowali, za wzór do naśladowania stawiając sobie nie kogo innego jak Woodrowa Calla, który w jego oczach jaki się jako człowiek po prostu niezwykły. Lorena nie pamięta już, co znaczy mieć dom i być otoczoną miłością. Stała się jedynie obiektem westchnień dla wielu mężczyzn, którzy gotowi są zapłacić każdy grosz, by móc zaznać z nią chwili przyjemności. Uwielbiana i pożądana przez wielu, ale nie kochana goni za złudną nadzieją, marzeniem o wyrwaniu się z Lonesome Dove i rozpoczęciu życia gdzieś, gdzie nikt by jej nie znał i nie oceniał za czyny popełniane w przeszłości. I w końcu kowboje – wszyscy razem i każdy z osobna – z uwagi na styl życia, jaki wiodą – będąc ciągle w drodze, w męskim gronie – nie wiedzą jak odnaleźć się w towarzystwie kobiet. Czują się totalnie zagubieni w tej kwestii, a jedyne kontakty z płcią piękną dla większości z nich sprowadzają się do krótkich chwil w towarzystwie dziwek w napotkanych saloon-barach.

Choć dzieło Larry’ego McMurtry’ego jest przede wszystkim westernem (bardzo wyjątkowym, ale jednak), gdyż zachowuje praktycznie wszystkie jego charakterystyczne elementy (m.in szeryfa walczącego z bandytami, kobietę o wątpliwej reputacji ale dobrym sercu będącą obiektem rywalizacji, malownicze scenerie, figurę tzw „Żony” będącej oparciem dla głównego bohatera i strażniczką domowego ogniska, Indian jako główny czynnik zagrożenia przedstawionych w sposób negatywny), zaliczyć można je również do epiki historycznej. Dlaczego? Wiele scen, o których czytamy w powieści, opiera się bowiem na autentycznych wydarzeniach oraz sylwetkach ludzi żyjących w przeszłości – o czym dowiedzieć możemy się z bardzo ciekawego posłowia Michała Stanka dołączonego do tegoż wydania książki.

Gdyby ktoś zapytał mnie, która z postaci powołanych do życia przez McMurtry’ego na kartach jego powieści zrobiła na mnie największe wrażenie i najbardziej zapadła w mej pamięci, to bez dwóch zdań byłby to (o czym wspomniałam już powyżej) Augustus McCrae. Pochodzący z Tennessee, kochający życie i nie mający za grosz wstydu, beztroski i leniwy, pyszny i przesadnie wierzący w samego siebie, będący absolutnym przeciwieństwem Calla – małomównego, pamiętliwego, obsesyjnie obowiązkowego pracoholika z miejsca wzbudził moją sympatię, która pogłębiała się w miarę posuwania się lektury na przód. Z żywym zainteresowaniem śledziłam jego losy. I wyczekiwałam kolejnych jego słownych potyczek z Callem, które – choć za każdym trafiały w punkt i bywały nawet bolesne – stanowiły również element humorystyczny w powieści.

Historia ta została zekranizowana. W 1989 roku zadebiutował mini serial w reżyserii Simona Wincera, który otrzymał siedem nagród Emmy i dwa Złote Globy. W rolach głównych wystąpili: Robert Duvall (Gus), Tommy Lee Jones (Call), Robert Urich (Jake), Chris Cooper (July), Anjelica Huston (Klara), Danny Glover (Deets) i Diane Lane (Lorena). TVP2 wyemitowała serial po raz pierwszy w 1992 roku, a następnie trzy lata później – czyli wówczas, kiedy miałam zaledwie 9 i 12 lat. Nie widziałam go, jednak teraz – po lekturze powieści, na podstawie której powstał – zamierzam nadrobić zaległości. Będzie to jednak trudne, gdyż z tego, czego dowiadujemy się w posłowiu Stanka, w Polsce serial ten nie ukazał się na DVD…

Wracając jednak do samej powieści – jeśli jej nie czytaliście, ZRÓBCIE TO! Nie ważne, czy jesteście miłośnikami fantastyki, thrillerów, kryminałów, obyczajówek, czy pal licho wie jakich jeszcze gatunków literackich – TA POWIEŚĆ JEST DLA WAS! To niezapomniana historia opowiadająca o schyłku Starego Zachodu, z doskonale wykreowanymi sylwetkami bohaterów, które zapadają w sercu i pamięci. Opowieść o drodze ku dojrzałości i sile oddziaływania jednego człowieka na drugiego. Tę powieść po prostu TRZEBA PRZECZYTAĆ.

Moja ocena: 6/6

Tytuł oryginalny: Lonesome Dove
Tłumaczenie: Michał Kłobukowski
Wydawnictwo: Vesper
Rok wydania: 2017
Oprawa: twarda
Format: 165×235 mm
Liczba stron: 896
Dodatki: posłowie Michała Stanka;
wkładka z unikalnymi materiałami ilustracyjnymi:
oryginalnymi fotografiami z epoki oraz ze
zdjęciami z planu filmowego opartego na powieści serialu
ISBN: 978-83-7731-276-6

zdjęcie pochodzi ze strony Wydawcy


1Shares