„Motylek” – Katarzyna Puzyńska

Puzyńska - spotkanie autorskie (4)Ostatniego dnia czerwca tego roku miałam okazję wziąć udział w spotkaniu autorskim z Katarzyną Puzyńską zorganizowanym z okazji premiery jej najnowszej (wówczas) powieści pt „Łaskun”, o czym zresztą pisałam wam tutaj. Wyszłam z niego z „Motylkiem” – pierwszym tomem kryminalnego cyklu powieściowego o Lipowie oraz powziętą decyzją, iż niebawem się za niego zabiorę – no bo jak to tak? Wydarzenia opisane w powieści dzieją się w bliskiej okolicy mojego miasteczka, a ja dotąd nie sięgnęłam po książkę? Wstyd i hańba!

To „niebawem” nieco rozciągnęło się mi w czasie, gdyż za lekturę zabrać mogłam się dopiero teraz – blisko pół roku później. No ale… lepiej późno niż wcale, prawda?

Powieściowe Lipowo (specjalnie zaznaczam „powieściowe”, gdyż w rzeczywistości takiej miejscowości tutaj nie ma) jest niewielką wsią oddaloną o około 15 km od mojego rodzinnego miasteczka Brodnicy, otoczoną bujnymi lasami i jeziorami, z których słynie Pojezierze Brodnickie. To właśnie tutaj dochodzi do tragedii – w mroźny zimowy poranek znalezione zostają zwłoki zakonnicy. Początkowo wydaje się, iż zginęła w wyniku wypadku, potrącona przez samochód. Jednakże dokładniejsze badania wykazują, iż została zamordowana. Tylko przez kogo i dlaczego?

Rozwiązaniem sprawy mają zająć się funkcjonariusze z lipowskiego komisariatu, na czele z młodszym aspirantem Danielem Podgórskim. Dla szefa miejscowej policji jest to niebywała szansa udowodnienia, iż stać go na to, by zajmować się poważniejszymi sprawami niż zaginięcie kota czy spory o kawałki miedzy pomiędzy mieszkańcami wsi.

„Nie było co się łudzić, że ktoś w prokuraturze uważa ich za wspaniałych śledczych. Trzeba było wziąć się do pracy i udowodnić, że dadzą sobie radę bez pomocy kolegów z Brodnicy.”

Kiedy jednak ginie kolejna kobieta, początkowa ekscytacja Podgórskiego i reszty jego podwładnych szybko ustępuje miejsca presji związanej z tym, by jak najszybciej dopaść mordercę, niż życie straci ktoś jeszcze.

„Zawsze przecież marzył o czymś takim. Teraz jednak, na czerwonej od krwi polanie, poczuł, że to wszystko ich przerosło. (…) Teraz miał na swoim terenie dwa morderstwa. Trzeba było uważać, czego sobie człowiek życzy. Lipowo nie było już spokojną ostoją w niebezpiecznym świecie. Zło przyszło i do nich.”

Czy uda im się złapać winnego? Jakie tajemnice wyjdą na jaw podczas prowadzenia śledztwa? I jaką rolę we wszystkim odegra pewna pani psycholog, która niedawno zamieszkała w ich Lipowie?

Będąc po lekturze „Motylka” przyznać muszę, iż nie dziwi mnie wcale stale powiększające się grono wielbicieli twórczości autorki. Chciałabym, aby wszyscy debiutujący autorzy zaczynali w takim stylu i tak dobrze jak Puzyńska. Oddała ona bowiem w ręce czytelników nie tylko świetnie skrojoną powieść kryminalną, która wciąga od pierwszych stron, ale też społeczno-obyczajową, gdyż oprócz wątku związanego z morderstwami mamy też świetnie ukazaną codzienność mieszkańców wsi – zarówno ich radości, ale przede wszystkim problemy, z którymi zmuszeni są się zmagać każdego dnia. A tych nie brakuje, niestety. Życie po rozwodzie, samotne wychowywanie dzieci, przemoc domowa, handel narkotykami, seksualne wykorzystywanie nieletnich – to te najważniejsze poruszane w powieści, a jest ich oczywiście więcej.

Autorka świetnie wykreowała powołanych przez siebie do życia bohaterów. Każdy z nich jest inny i niepowtarzalny. Jednych z miejsca czytelnik obdarzy sympatią, innych… no cóż, jak to w życiu – nie każdego lubić trzeba, ale zmuszeni jesteśmy ich znosić. I tak jak z miejsca przypadł mi do gustu Daniel Podgórski czy jego młodszy kolega po fachu Marek Zaręba, tak szlag mnie trafiał, gdy „odzywała się” Klementyna Kopp, słynna pani komisarz z Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy oddelegowana do Lipowa, by pomóc miejscowym policjantom w śledztwie. Te jej ciągłe „Stop. Czekaj” na początku większości jej wypowiedzi doprowadzało mnie do szewskiej pasji, a traktowanie wszystkich dookoła (łącznie z przesłuchiwanymi ludźmi) jak starych dobrych znajomych, do których nie musi zwracać się z należytym szacunkiem, jeszcze bardziej pogłębiało mą irytację.

Samą historię śledzimy w dwójnasób. Z jednej strony obserwujemy bieżące wydarzenia, z drugiej – za pomocą retrospekcji – mamy możliwość przyjrzeć się bliżej życiu bohatera, który w całej historii odegra kluczową rolę. Do samego końca nie wiadomo, kto za tym wszystkim stoi. Przyznaję, iż autorce udało się wyprowadzić mnie w pole – obstawiałam bowiem zupełnie kogoś innego, a tu spotkała mnie taka niespodzianka. Brawo.

Czy sięgnę po kolejne tomy cyklu o Lipowie? Oczywiście, że tak, bo – jak przekonałam się podczas lektury „Motylka” – naprawdę warto to zrobić. Kiedy? Tego jeszcze nie wiem i wolę niczego nie obiecywać, by potem znów nie wstydzić się samej przed sobą za niedotrzymywanie słowa 😉 Możecie być jednak pewni, iż to nie ostatnia moja wizyta we wsi Lipowo 🙂

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2014
Seria/Cykl: Lipowo, tom 1
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 608
ISBN: 978-83-7839-695-6

2Shares