"Maks dba o zdrowie" – Katarzyna Zychla [recenzja, 238]


Wydawnictwo: Skrzat
Rok wydania: 2013
Ilustracje: Agnieszka Filipowska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 32
ISBN: 978-83-7437-927-4
Grupa wiekowa: 2-6 lat

Jak ja lubię książeczki dla dzieci! Zwłaszcza takie, które oprócz dostarczania dziecku rozrywki dodatkowo uczą je czegoś pożytecznego. Niedawno w moje ręce trafiła książeczka autorstwa Katarzyny Zychli „Maks dba o zdrowie”. Autorka ma na swoim koncie całą serię książeczek o tym małym hipopotamku, ale jakoś do tej pory żadna z nich nie trafiła w moje ręce. A szkoda i to wielka, bo książeczka jest doprawdy bardzo fajna. Moja córcia z miejsca oszalała na jej punkcie. Jak tylko wyjęłam ją z paczki, od razu porwała ją do siebie i zaczęła przeglądać. Za chwilę rozpoczęła się seria pytań dotyczących ilustracji zamieszczonych w środku. Moje dziecko nie potrafi jeszcze czytać, więc póki co mogła jedynie przejrzeć obrazki i na ich podstawie zacząć się zastanawiać, o co chodzi w bajce. Aby ułatwić jej zadanie, zagarnęłam ją do siebie i zaczęłam czytać jej książkę. A dokładniej trzy historie, które się w niej znalazły.

„Maks dba o zdrowie” opowiada dzieciom o tym, czego chyba najbardziej się boją – o szczepieniu, dentyście oraz braniu lekarstw podczas choroby. Nie wiadomo do końca, skąd się to bierze, ale dzieci odgórnie zakładają, że to coś strasznego i bardzo obawiają się wszystkiego, co z tym związane. Lektura książeczki pani Katarzyny Zychli powinna pomóc dzieciom zrozumieć, że tak naprawdę nie ma się czego bać. Śledząc losy małego Maksa dowiedzą się, że szczepienie wcale nie boli. To jakby ukłucie komara – trwa chwilkę i szybko się o tym zapomina. Wizyta u dentysty nie ma na celu sprawienia nam krzywdy! Dentysta bardzo chce, aby nasze ząbki były zdrowe, dzięki czemu będziemy mogli jeść wszystko, na co mamy ochotę. Poza tym jeśli konieczne będzie leczenie któregoś z ząbków, to dentysta ma specjalne maści, dzięki którym wcale nie będziemy czuli bólu. Dodatkowo może założyć kolorową plombę, którą będziemy mogli pochwalić się kolegom i koleżankom. A na koniec wizyty otrzymamy jeszcze prezenty! Maks za to, że był odważny, otrzymał szczoteczkę i pastę do zębów. Ostatnia historyjka opowiada o tym, jak Maks się rozchorował i zmuszony był brać lekarstwa. Spotkała go przy tym niesamowita przygoda, gdyż okazało się, że jego łyżeczka od syropu potrafi mówić. Zazdrościła mu tego, że może on jeść tyle różnych pyszności, podczas gdy ona poznała jedynie smak syropku. I tu Maks złożył jej pewną obietnicę. Jaką? O tym musicie sami przeczytać.

Książeczka zawiera bardzo dużo ilustracji. Są one wielobarwne i sympatyczne. Jestem pewna, że spodobają się każdemu młodemu czytelnikowi. Pomyślano również o tym, aby ułatwić dzieciom samodzielną lekturę książeczki. Historyjki zostały napisane wyraźną i dużą czcionką. Dodatkowo jest ona w kilku miłych dla oka kolorach. Moim zdaniem to również wpłynie na pozytywny odbiór tej książeczki przez dzieci.

Bardzo lubię książki wydawane przez wydawnictwo Skrzat. Za każdym razem jestem pewna, że trzymam w ręku coś, co zostało dopracowane w najmniejszym szczególe tak, aby zadowolić zarówno dzieci, jak i ich rodziców. Dodatkowo są to zawsze historie, które nie tylko bawią, ale i uczą czegoś pożytecznego. A chyba na tym nam, rodzicom, zależy prawda? Dlatego też mogę ze spokojnym sumieniem polecić Wam książkę „Maks dba o zdrowie”. Wszystko, o czym wspomniałam powyżej, ma odzwierciedlenie w tej pozycji. Więc nie ma co się zastanawiać. Sprawcie swoim dzieciom prezent 🙂

Moja ocena: 5/6
Za książeczkę dziękuję

0Shares