„Krzyk aniołów” – Joseph Nassise [recenzja 373]

  • Krzyk aniołów
  • Tytuł oryginalny: A Scream of Angels
  • Tłumaczenie: Aleksandra Zielińska
  • Wydawnictwo: Replika
  • Rok wydania: 2013
  • Cykl: Kroniki Templariuszy, tom 2
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Liczba stron: 236
  • ISBN: 978-83-7674-277-9

Krzyk aniołów Josepha Nassise opowiada o elitarnej grupie żołnierzy (Templariuszach) o nazwie Echo, współpracującej z Kościołem w celu eliminowania nadnaturalnych istot przechodzących przez Zasłonę do naszego świata. Na jej czele stoi Cade Williams, niegdyś zwyczajny glina, a obecnie doskonały przywódca jednostki bojowej. Jakiś czas temu miał okazję zmierzyć się z niezwykle silnym przeciwnikiem, którego nazwał Adwersarzem. Udało mu się ujść z tego starcia z życiem, jednakże jego żona Gabrielle nie miała tyle szczęścia. Williams poprzysiągł zemstę na demonie. Tymczasem jednak przed Echo nowe zadanie. Otrzymali rozkaz udania się do starej bazy wojskowej położonej gdzieś na północy Santa Limes, gdzie zmuszeni będą zmierzyć się z zastępami krwiożerczych demonów. Jednakże ani Cade, ani jego ludzie nie podejrzewali z czym tak naprawdę przyjdzie im walczyć. Przekroczenie murów bazy będzie równoznaczne z wkroczeniem do Piekła…

Do sięgnięcia po Krzyk aniołów w głównej mierze skłoniła mnie rekomendacja samego Clive’a Barkera, wg którego Ta książka dosłownie zapiera dech w piersiach. Również opis widniejący na okładce wyglądał zachęcająco, a że jestem miłośniczką horrorów wszelakich, postanowiłam dać szansę powieści Josepha Nassise. Szkoda tylko, że nikt nie uprzedził mnie, iż książka ta stanowi drugą część cyklu Kroniki Templariuszy. Na stronie wydawcy oraz na okładce i skrzydełkach tej pozycji darmo szukać takowej informacji. Zagłębiając się w lekturę Krzyku aniołów wielokrotnie natrafiałam na treści odwołujące się do uprzednich wydarzeń, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy powieść ta nie jest przypadkiem kontynuacją jakiejś historii. Wejście na oficjalną stronę autora tylko mnie w tym utwierdziło. Prędzej Joseph Nassise napisał Heretyka, który otwiera cykl o przygodach Cade’a Williamsa i grupy Echo. Żałuję teraz, że szybciej nie sięgnęłam po poprzedni tom. Z pewnością wiele rzeczy, na które natknęłam się w Krzyku aniołów byłoby dla mnie bardziej zrozumiałe; nie musiałabym snuć domysłów co do historii poszczególnych bohaterów, tego, co dane im było przeżyć w przeszłości.

Powieść Nassise czyta się w ekspresowym tempie. Akcja dosłownie pędzi na łeb na szyję. Dzieje się tak dużo, że momentami aż trudno za wszystkim nadążyć, co może nie przypaść do gustu niektórym czytelnikom. Mi osobiście takie tempo nie przeszkadzało. Sama historia jest dość ciekawa, choć nie do końca taka, jakiej się spodziewałam. Oto mamy grupę Echo, doskonale wyszkolonych żołnierzy, którzy stawiają czoła istotom nie z tego świata. Sami członkowie tej jednostki są również dość osobliwi. Niektórzy z nich wyróżniają się ciekawymi umiejętnościami, jak chociażby możliwością spoglądania do Zaświatów, czy też uzdrawiającym dotykiem. Na początku wspominałam, że na okładce widnieje rekomendacja Clive’a Barkera obiecująca nam, że lektura tej powieści zapiera dech w piersiach. No cóż, ja tego nie poczułam. Krzyk aniołów to dla mnie tak naprawdę powieść grozy, a nie horror z prawdziwego zdarzenia. W swoim życiu przeczytałam niezliczone ilości książek noszących miano „horroru”, ale tylko niewielkiej części z nich udało się mnie przerazić doprowadzając do szybszego bicia serca i skoków adrenaliny podczas lektury. Powieść Josepha Nassise pod tym względem mnie zawiodła. Stanowczo za mało było dla mnie scen, z których biłaby czysta makabra – a tego oczekuję po historiach mających wbić mnie w fotel. Przyczepić się jeszcze mogę do korekty, gdyż podczas lektury natrafiłam na wiele błędów w postaci literówek – czego bardzo nie lubię. Co prawda nie ma to związku z dziełem autora, bo to nie jego wpadki a osób odpowiedzialnych za poprawny przekład książki, jednakże wpłynęło to na mój odbiór tej powieści.

Podsumowując Krzyk aniołów to dość przeciętna książka, którą polecam jedynie tym, którzy mieli okazję czytać Heretyka i chcieliby poznać dalsze losy jego bohaterów. Wątpię czy sięgnę po dalsze tomy Kronik Templariuszy. Co prawda zakończenie Krzyku aniołów jasno daje do zrozumienia, że jeszcze sporo się wydarzy, ale osobiście nie czuję wewnętrznej potrzeby, aby dowiedzieć się z czym jeszcze przyjdzie się zmierzyć współczesnym Templariuszom.

Moja ocena: 3/6

Oficjalna strona autora.

Podczas lektury towarzyszyła mi herbata „Blask Choinki” od Skworcu, którą ostatnimi czasy piję dosłownie nałogowo. Uwielbiam ten smak! 🙂

Krzyk aniołów4

3Shares