"Klub Wrednych Matek" – Joanna Opiat – Bojarska [recenzja, 170]


Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 276
ISBN: 978-83-7674-226-7

Joanna Opiat – Bojarska na co dzień zajmuje się prowadzeniem własnej firmy na rynku nieruchomości. Pisarstwem zajęła się przypadkowo. W 2011 roku wydała swą debiutancką powieść „Kto wyłączy mój mózg?” myśląc, że to będzie jej jedyna książka. Jednak jak się później okazało, pisanie bywa uzależniające. Rok później na naszym rynku pojawiła się powieść pt „Blogostan”, którą miałam okazję czytać oraz recenzować dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika. Książka opowiadała o młodej kobiecie uzależnionej od internetu i blogowania, która na pewnym etapie swojego życia zupełnie się pogubiła. A kiedy zostawił ją ukochany mężczyzna… jej życie rozpadło się na kawałeczki. Była to dość dobra lektura, zwracająca uwagę czytelnika, czego powinien się wystrzegać w swym życiu, aby nie popełnić błędów głównej bohaterki „Blogostanu”. Po lekturze byłam ciekawa, czy autorka wyda kolejną książkę. I tak z początkiem 2013 nakładem wydawnictwa Replika na naszym rynku ukazała się jej trzecia książka „Klub Wrednych Matek”. Przyznaję, byłam bardzo ciekawa, jakim tematem obecnie zajęła się pisarka, co stanie się motywem przewodnim jej nowej powieści. Kiedy zobaczyłam, że opowieść dotyczy macierzyństwa, wiedziałam już, że będę chciała zapoznać się z tym tytułem.

„Każda matka była kiedyś kobietą. Człowiekiem. Zaspokajała własne ambicje, pragnienia i spełniała swoje marzenia.” (s. 11)

Historia opowiada o czterech kobietach – Kasi, Karolinie, Beacie oraz Sylwii. Poznały się jeszcze w czasach studiów, a dziś mimo upływu lat nadal się ze sobą spotykają, aby obgadać bieżące sprawy, podzielić się radościami jak i smutkami. Każda z nich jest obecnie w jakimś związku, czy to formalnym, czy też partnerskim. Kasia wychowuje dwuletnią córeczkę u boku męża Bartka, za którego wyszła poświęcając prawdziwą miłość swojego życia. Beata w końcu zachodzi w upragnioną ciążę, na którą z wielką niecierpliwością oczekiwała wraz z ukochanym mężem Michałem. Sylwia wraz ze swym mężem Kubą przez cały czas starają się o potomka, jednakże kolejne próby kończą się niepowodzeniem. Oboje niepokoją się, czy w ogóle będzie dane im mieć własne dzieci. Karolina to z kolei prawdziwa bizneswoman, kobieta wyzwolona, dokładnie wiedząca czego chce i potrafiąca dopiąć swego. Jak sama twierdzi, nie jest gotowa być matką, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Może za dziesięć lat… Kiedy spada na nią informacja, że jest w ciąży, zupełnie nie zdaje się tym przejmować zamierzając żyć dalej tak, jak do tej pory. Przyjaciółki postanawiają założyć Klub Dobrych Matek z postanowieniem, że właśnie takie będą dla swoich pociech. Jednak życie to nie bajka, a kolejne wydarzenia skutecznie utrudniają realizację uzgodnionych wspólnie postanowień. Jak potoczą się losy głównych bohaterek? Czy odnajdą się w roli mam? I co z Sylwia? Będzie jej dane w ogóle cieszyć się macierzyństwem?

„Zapewniam cię, że każdy ma jakieś problemy, ale ludzie boją się o nich mówić. Bo to wstyd, bo może nie przystoi, bo ktoś sobie jeszcze pomyśli, że marudzą, bo sobie nie radzą.” (s. 271)

Jak być dobrą mamą? Te pytania zadają sobie wszystkie kobiety, które kiedykolwiek myślały o macierzyństwie. Nie ma prostej odpowiedzi. Macierzyństwo to nie bajka, a ciężka praca. To poważne poświęcenie dla każdego z rodziców. Kończy się bowiem jakiś etap w naszym życiu i stajemy się nagle za kogoś odpowiedzialni – za jego bezpieczeństwo oraz prawidłowe wychowanie. Właśnie o tym opowiada „Klub Wrednych Matek” Joanny Opiat – Bojarskiej. Bez zbytniego lukrowania przedstawia wszelkie rozterki targające młodymi kobietami, które już są, bądź niedługo staną się matkami. Ukazuje nam prawdziwy obraz życia z dzieckiem. To nie tylko nagłe pojawienie się nowego członka rodziny, który stanowi powód do dumy dla każdego rodzica. To również nocne pobudki, wieczne niewyspanie, brudne pieluchy, doprowadzający nieraz do szału płacz dziecka oraz kłopoty z teściową, która niejednokrotnie próbuje rywalizować z synową o to, która z nich jest lepszą matką. Wszystko to bardzo często doprowadza do konfliktów w małżeństwie, a co za tym idzie… zdrady, poszukiwania szczęścia i spokoju w ramionach innej osoby, niż mąż bądź żona. Stres dotyczący wychowywania dziecka bardzo często doprowadza kobiety do zadawania sobie pytań w stylu: czy aby jestem dobrą matką? czy wszystko robię tak, jak należy? Kobieta stara się pogodzić pracę, prowadzenie domu i wychowanie dziecka odmawiając sobie przyjemności, które dotąd były na wyciągnięcie ręki. A kiedy ulega pokusie, aby wyrwać się z domu i po prostu zabawić się, dochodzi do wniosku, że w jakimś stopniu jest egoistką, po prostu wredną osobą, która nie do końca potrafi poświęcić się swemu dziecku. A wpędzanie się w poczucie winy nie może kończyć się dobrze…

Porównując najnowszą powieść pani Joanny z „Blogostanem” widzę lekkie podobieństwa. Jakie? Chociażby imiona głównych bohaterek. W „Blogostanie” prym wiodła Sylwia, a jej koleżankami były Kasia oraz Beata. W omawianej książce do tego trio dochodzi jeszcze Karolina. Poza tym jest widoczne podobieństwo pomiędzy obiema Sylwiami. Ta z „Blogostanu” w którymś momencie łyka garść tabletek z myślą o zakończeniu swego życia. W „Klubie Wrednych Matek” Sylwia również ma podobną przeszłość, tyle że została odratowana na czas przez jedną z przyjaciółek, natomiast nie wiadomo, co tak naprawdę stało się z Sylwią w „Blogostanie”.

„Klub Wrednych Matek” powinien spodobać się każdej kobiecie bez względu na wiek. Może nie ma tu wartko płynącej akcji, ani wybuchów fajerwerków co krok. Nie, autorka po raz kolejny oddała w ręce czytelników książkę opowiadającą o życiu, codziennych troskach i radościach. Bohaterki powieści są mocno zróżnicowane, jednak stanowią zgrany i dobrze współistniejący kwartet. Zostały bardzo dobrze przedstawione, przez co łatwiej będzie czytelnikowi zagłębić się w ich historiach, a może i utożsamić się z którąś z nich. Wszak ich problemy są i naszymi problemami. Powieść napisana jest lekko, przez co książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, co dodatkowo uskuteczniają ciekawe dialogi, a zwłaszcza cięty język Karoliny dodający nieco pikanterii całej historii. Może nie jest to dzieło wybitne. Być może nie zapada też na dłużej w pamięci. W sumie tego typu historii napisano już wiele. Jednak jest to dobra lektura, która powinna umilić czas wolny. A przecież tego czasem nam potrzeba, nieprawdaż?

Moja ocena: 4/6
Za książkę dziękuję

0Shares