„Kirke” – Madeline Miller

Słysząc hasło „mity” większość z nas najczęściej pomyśli o tych greckich bądź też rzymskich. I nie ma w tym nic dziwnego. Wywodzące się z nich bóstwa i istoty nadprzyrodzone – tak chętnie wykorzystywane w literaturze bądź filmach – sprawiły, że stały się one dla nas jednymi z najbardziej rozpoznawalnych i interesujących. Kolejni pisarze czy twórcy filmów czerpali i nadal czerpią garściami z tamtych historii, snując na ich kanwie własne opowieści. Nie inaczej było z Madeline Miller, która sięgnąwszy do greckich mitów postanowiła przedstawić czytelnikom własną wizję losów jednej z córek boga słońca Heliosa, a mianowicie Kirke.

Chyba większość z nas kojarzy Kirke z opowieści o Odyseuszu, który to w drodze powrotnej do rodzinnej Itaki zawitał na jej wyspę, na której to jego załoga została przemieniona przez zamieszkującą ją czarownicę w świnie. Jak jednak wyglądała przeszłość Kirke? Co się z nią działo, nim trafiła na Ajaję? Dlaczego w ogóle się na niej znalazła? Madeline Miller postanowiła wypełnić tę lukę ofiarowując swym czytelnikom opowieść rozpoczynającą się tuż po narodzinach córki boga słońca.

Kirke od samego początku była inna niż reszta jej pobratymców. Nie było w niej ani piękna, ani też krzty wyjątkowości. Głos jej, przywodzący na myśl śmiertelników, sprawiał, że musiała milczeć w obecności innych. Odkąd sięgała pamięcią była obiektem kpin i szyderstwa. Znosiła jednak to wszystko w ciszy, mając nadzieję, że w przyszłości jej los się w końcu odmieni. Jednakże wszystko ma swoje granice…

Któregoś razu, powodowana wewnętrznym bólem, rzuca straszliwe w skutkach zaklęcie na jedną z nimf, czym ściąga na siebie gniew swego ojca oraz wyrok w postaci wiecznego wygnania na odległą wyspę, z której już nigdy nie zdoła nikomu zaszkodzić.

Samotna, lecz wreszcie wolna, rozpoczyna długą podróż, u kresu której wreszcie zrozumie, kim naprawdę jest i co jest jej najbardziej drogie. Jej losy, mimo wygnania, przetną się m.in z Dedalem, Minosem i Minotaurem, Medeą oraz Jazonem, ale przede wszystkim z Odyseuszem, którego obecność na jej wyspie na zawsze odmieni nie tylko jej życie, ale również tych, którzy przybędą po nim.

Trzeba przyznać Madeline Miller, że udało jej się stworzyć całkiem interesującą historię. Co prawda znajdziemy w niej dobrze nam znane opowieści o greckich bóstwach, herosach i różnej maści potworach, to jednak przedstawione zostały one po części na nowo poprzez wplecenie w nie szczelniej wątku samej Kirke oraz wypełnienie ewentualnych luk tworami wyobraźni autorki. Całość wypada naprawdę dobrze i jest znośna w odbiorze – nie nuży, dobrze się czyta i chętnie poznaje losy kolejno pojawiających się w niej postaci, a zwłaszcza głównej bohaterki.

Bogowie i tytani, zarówno ci potężni jak i pomniejsi, w powieści Madeline Miller jawią się jako istoty bezwzględne, obłudne i wyzute z jakichkolwiek uczuć, poza miłością własną. Dla własnych korzyści gotowi są zepchnąć w otchłań członków swojej rodziny, byle tylko osiągnąć zamierzony cel. Śmiertelnicy to dla nich zaledwie „(…) worki z niewyprawionej skóry, wypchane gnijącym mięsem”, robactwo i marionetki, których życiem i przyszłością bawić się mogą do woli, dla własnej uciechy i zadowolenia innych. „(…) nie dbają o to, czy jesteś dobra, czy zła. Im imponuje tylko siła (…) Biorą co chcą, a w zamian dają ci tylko kajdany.”

I wśród nich przychodzi na świat Kirke – tak inna od reszty swych pobratymców. Bogini, a jednak pod wieloma względami bliższa śmiertelnikom. Niepozbawiona uczuć i nie potrafiąca być obojętną na krzywdę innych. Od samego początku zjednała sobie moją sympatię – zwłaszcza za upór i swą silną wolę, ale przede wszystkim za przeciwstawianie się tym, którzy pragnęli narzucić jej swoje jarzmo oraz za walkę i starania o zachowanie życia oraz zapewnienie bezpieczeństwa dla jej syna. Miłość matki bywa wielka, a ta, którą Kirke obdarzyła Telegonosa doprawdy godna jest podziwu.

Patrząc na samo wydanie powieści nie sposób przejść obok niej obojętnie. Twarda okładka oraz piękna obwoluta z miejsca przykuwają wzrok do tej pozycji. Ściągając wierzchnią warstwę z radością zauważamy, że i główna oprawa książki zachowuje styl jak i piękno obwoluty, po raz kolejny ciesząc oko. Całości dopełnia wklejka z mapką wyspy, na której zamieszkiwała Kirke, jak też graficzne akcenty na początku każdego z rozdziałów. Wszystko razem wzięte sprawia, iż książka ta stanowić będzie piękny widok na naszej półce, jak też idealnie nadawać się na wyjątkowy prezent dla miłośników mitologii.

na zdjęciu nie widać tego, jak one się mienią – zarówno obwoluta, jak i sama książka

Jeśli i wy się do nich zaliczacie, sięgnijcie po „Kirke” Madeline Miller. Myślę, że może się wam spodobać. Pozostali czytelnicy również powinni być zadowoleni, wszak jest to całkiem niezła powieść fantastyczna, z interesującą i intrygującą główną bohaterką, która pragnie opowiedzieć swoją historię. Wysłuchacie jej?

Tytuł oryginalny: Circe
Tłumaczenie: Paweł Korombel
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-8125-304-8

„Kirke” kupisz w księgarni

Tytuł ten znajdziesz w dziale „Bestsellery”

1Shares