„Jak zostałam szpiegiem” – Katherine Quenot (recenzja 482)

Nie tak dawno miałyśmy z córką okazję zapoznać się z książeczką autorstwa Mymi Doinet pt „Braciszek? Tylko nie to!”. Była to pierwsza książeczka z serii „Czytamy bez mamy” Wydawnictwa Debit z jaką miałyśmy styczność. Skierowana była do dzieci dopiero rozpoczynających samodzielną naukę czytania, stąd na jej okładce znalazła się informacja „I poziom. Pierwsze kroki.” Tym razem do naszych rąk trafiła pozycja z poziomu II, czyli odpowiednia dla dzieci, które już radzą sobie z czytaniem bez pomocy osoby dorosłej i chciałyby poćwiczyć tę umiejętność. Książeczka ta nosi tytuł „Jak zostałam szpiegiem”, a jej autorką jest Katherine Quenot. Porównując te dwa tytuły od razu widać, że historia z poziomu II jest znacznie dłuższa i napisana nieco mniejszą czcionką niż w dziele Mymi Doinet. Nadal jednak jej wielkość jest na tyle duża, że nie będzie sprawiała dziecku żadnej trudności podczas lektury.

Główną bohaterką opowieści jest Amelka Berska. Uczęszcza do Szkoły Marzeń, której szczerze nienawidzi. Uważa ją za więzienie, w którym na siłę się ją przetrzymuje, a sama nauka jej zdaniem szkodzi zdrowiu. Jest naprawdę nieznośną uczennicą. Na każdym kroku daje się we znaki swemu nauczycielowi panu Kozłowskiemu. Kiedy tylko jest ku temu okazja, robi wszystko na złość i na przekór. Nic więc dziwnego, że ten często się denerwuje i purpurowieje na twarzy. Nie pomagają nawet groźby, że jeśli Amelka nie zmieni swojego postępowania, zmuszona będzie powtarzać klasę. Jej najlepsza przyjaciółka Zosia jest zupełnym przeciwieństwem Amelki – grzeczna, cicha, przykładna uczennica. Mimo że bardzo lubi Amelkę, nie pochwala jej zachowania. A zwłaszcza jej ostatniego pomysłu, w którym przyjaciółka postanowiła zemścić się na ich nauczycielu. Jak? Dzięki zestawowi szpiegowskiemu do podsłuchów o nazwie „Łowca szeptów”, na który natrafiła przeglądając strony internetowe podczas wizyty u Cioci Herbatki. Co takiego wymyśliła nasza mała intrygantka? I czy jej plan się powiedzie?

Dowcipna, ciekawa historia, którą czyta się z czystą przyjemnością, a do tego przesympatyczna główna bohaterka, której nie sposób nie polubić to główne atuty tej książeczki. Jeśli do tego dodamy bardzo ładne, kolorowe, wesołe i po prostu miłe dla oka ilustracje autorstwa Yllyi, nie potrzeba już niczego więcej. No może jeszcze wartości dydaktycznej płynącej z tej historii, ale i ta się tu znalazła. Nam się książeczka spodobała i jestem pewna, że przypadnie do gustu nie jednemu młodemu Czytelnikowi. Idealna dla dziecka w wieku wczesnoszkolnym. Polecam.

Moja ocena: 5/6

Debit1

Tytuł oryginalny: Les grandes oreiles
Tłumaczenie: Marta Toruńska
Wydawnictwo: Debit
Rok wydania: 2014
Seria: Czytamy bez mamy, poziom II
Oprawa: miękka
Ilustracje: Yllya
Liczba stron: 64
ISBN: 978-83-7167-954-4
Grupa wiekowa: 6+

decorative

5Shares