"Gwiazd naszych wina" – John Green [recenzja, 169]


Tytuł oryginalny: The fault in our stars
Tłumaczenie: Magda Białoń – Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 312
ISBN: 978-83-62478-89-7

Kiedy człowiek ma naście lat nie myśli jeszcze poważnie o swej przyszłości. Ma jeszcze czas, żeby zaznać w swym życiu wiele przyjemności, a prawdziwe obowiązki spadną na niego dopiero za kilka lat. Świat stoi przed nim otworem i wszystko nadal jest możliwe. Jest to czas, kiedy po raz pierwszy się zakochujemy, aby poczuć, jak piękna potrafi być miłość, ale również jak dotkliwy może sprawić nam ból. Jednak jesteśmy nadal na tyle młodzi, aby poprawiać popełnione błędy. W końcu mamy całe życie przed sobą. Nadal możemy snuć marzenia o lepszej przyszłości i sprawiać, aby się ona urzeczywistniła. Tylko co zrobić, jeśli to wszystko byłoby nam brutalnie zabrane? Jeśli z góry wiedzielibyśmy, że nie ma żadnej przyszłości, a nasze życie jest na tyle kruche, że możemy odejść z tego świata właściwie w każdej chwili?

Hazel jest szesnastoletnią dziewczyną uwielbiającą oglądać „America’s Next Top Model” oraz czytać książki. Jednak nie jest typową nastolatką. Trzy lata temu wykryto u niej raka tarczycy, który z czasem zaatakował również płuca. Z tego też powodu nie chodzi do szkoły, a nieodłącznym jej towarzyszem jest Philip – przenośna butla z tlenem ułatwiająca dziewczynie oddychanie. Uczęszcza na spotkania grupy wsparcia dla młodzieży chorej na raka. Nienawidzi tam chodzić i wysłuchiwać historii innych o tym, jak zachorowali, jak się czują i jakie mają obawy odnośnie dalszego życia. Robi to jednak ze względu na swoich rodziców, którym bardzo na tym zależy. Świat Hazel wywraca się o 180 stopni w dniu, kiedy na spotkaniu grupy wsparcia pojawia się przyjaciel jednego ze stałych bywalców (Isaaca). Augustus Waters od samego początku zdaje się być  zainteresowany główną bohaterką. Z czasem mocno zbliży ich do siebie lektura „Ciosu udręki” autorstwa Petera van Houtena, która jest ulubioną powieścią Hazel. Ich znajomość pozwoli obydwojgu spojrzeć na życie z zupełnie innej perspektywy i przeżyć rzeczy, o których myśleli, że nie będą im już dane. Chociażby miłość…

Autorem powieści jest John Green, który jako pisarz debiutował dziełem „Szukając Alaski”. Napisał później jeszcze kilka innych książek, jednakże jego najnowsza powieść „Gwiazd naszych wina” okazała się być tą, która przyniesie mu największą sławę i popularność podbijając serca czytelników na całym świecie. Dzieło to zostało uznane za Najlepszą Książkę Roku 2012 m.in przez „Booklist”, „Publishers Weekly”, „Time”, „The New York Times”, „Wall Street Journal” czy „The Huffington Post”. Obecnie trwają prace nad jego adaptacją filmową. Zebrało również znakomite rekomendacje od wielu wybitnych autorów jak np Jodi Picoult, autorki specjalizującej się w powieściach opisujących prawdziwe ludzkie dramaty, dotyczących tematów tabu, o których wielu z nas ciężko jest na co dzień rozmawiać. To wszystko oraz wiele przeczytanych przeze mnie recenzji dotyczących tej książki sprawiło, że sięgając po lekturę bardzo wiele od niej oczekiwałam. Postawiłam jej wysoką poprzeczkę i miałam nadzieję, że książka sprosta moim wymaganiom. Czy tak się stało?

Rozpoczynając swą przygodę z „Gwiazd naszych wina” wiedziałam, że będzie to historia opowiadająca o chorej dziewczynie i jej zmaganiach w walce o dalsze życie. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie to kolejna z wielu tego typu książek – ckliwych, grających na emocjach, powielających wytarte już schematy. Na całe szczęście powieść okazała się być tą, która wybija się spośród wszystkich innych tytułów na pierwszy plan. Nie skłamię, jeśli napiszę w tym miejscu, że jeszcze nigdy nie czytałam tak świetnej powieści!

„W pewnym sensie to część tego, co mi się w tej książce podoba. Ukazuje śmierć w prawdziwy sposób. Umierasz w środku życia, w środku zdania.” 

Powyższe słowa dotyczą powieści „Cios udręki”, która połączyła ze sobą Hazel oraz Agustusa, ale dobrze i źle może odnosić się do mojego zdania na temat „Gwiazd naszych wina”. Wracając jednak do „Ciosu udręki” to opowiada on o bardzo chorej dziewczynce Annie oraz jej bliskich. Książka jednak nie ma zakończenia. Cała historia została w pewnym momencie przerwana i nigdy nie doczekała się końca, wyjaśnienia tego, co właściwie stało z Anną, jej matką, przyjaciółmi, Holenderskim Tulipanem oraz chomikiem Syzyfem. Hazel przeczytała tę powieść wielokrotnie, za każdym razem dopowiadając sobie możliwe zakończenia całej opowieści. Poznanie odpowiedzi na dręczące ją pytania odnośnie bohaterów „Ciosu udręki” stało się jej największym marzeniem i celem, który chciałaby osiągnąć, zanim na zawsze odejdzie z tego świata. Dzieło van Houtena stało się jej bliskie głównie dlatego, że (jak sama mówi) „… mówi mi, co czuję, zanim to poczuję.” Historia Anny jest tożsama z życiem każdego człowieka. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy dobiegnie ono końca. Umieramy w najmniej oczekiwanym momencie pozostawiając po sobie wiele nie dokończonych spraw, rzeczy, których nie doprowadzimy już do końca. Jednak czego obawiamy się najbardziej? Może nie tyle samej śmierci, gdyż jest ona nieodłącznym elementem naszego życia i wiemy, że w końcu nadejdzie ten dzień, kiedy na zawsze zamkniemy nasze oczy. Boimy się zapomnienia. Tego, że z końcem naszego życia wspomnienia o nas samych z biegiem czasu zatrą się i nikt już nie będzie o nas pamiętał. Będziemy jednymi z wielu, którzy stąpali po tej ziemi, jednakże nikt już nie będzie wiedział, co lubiliśmy, o czym marzyliśmy, jacy po prostu byliśmy. Tego właśnie przez cały czas obawia się Augustus. Nie chce być jedynie kolejnym nagrobkiem na cmentarzu zapomnienia. Pragnie po sobie coś pozostawić, czegoś dokonać, sprawić, aby ludzie o nim nie zapomnieli. Jednakże „świat nie jest instytucją zajmującą się spełnianiem życzeń”

„Gwiazd naszych wina” jest fascynującą i doprawdy wybitną powieścią, która już na zawsze zostanie w mym sercu i do której wielokrotnie będę powracać w swym życiu. Sięgnąć może po nią każdy niezależnie od wieku. Wzrusza, niejednokrotnie bawi, ale też wywołuje smutek oraz sprawia dotkliwy ból. Zmusza czytelnika do rozmyślań nad własnym życiem, naszymi dotychczasowymi osiągnięciami oraz nad marzeniami, które udało nam się spełnić bądź też i nie. Opowieść o Hazel i Augustusie staje się nam bliższa niż wszystkie inne, gdyż może dotknąć każdego z nas – jest prawdziwa. Z pewnością nie jest to łatwa lektura, bo jak może być łatwe czytanie o śmierci i powolnym odchodzeniu z tego świata. Jednakże autor napisał ją w taki sposób, aby ułatwić nam przebrnięcie przez tę powieść. Mimo że niejednokrotnie zapłaczemy nad losem głównych bohaterów, to zawsze będziemy powracać do lektury, aby zobaczyć, jak dalej potoczą się ich losy. A zakończenie? Jest równie otwarte jak historia Anny z „Ciosu udręki”. Powieść Johna Greena jest niesamowita i w moim mniemaniu w pełni zasługuje na tytuł Najlepszej Książki Roku. Teraz to rozumiem… i pragnę, abyście i Wy to zrozumieli. Dlatego też z całego serca proszę Was – przeczytajcie tę powieść. Jeśli szukacie czegoś naprawdę dobrego, ambitnego, wartego polecania innym, to „Gwiazd naszych wina” będzie idealnym wyborem.

Moja ocena 7/6 !
Za możliwość przeczytania tej cudownej opowieści
dziękuję z całego serca
wydawnictwu
Recenzja bierze udział w wyzwaniu:

Cytaty z „Gwiazd naszych wina”, które szczególnie zapadły mi w pamięci:

„Czasami trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat, nigdy już nie będzie stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. Ale są też dzieła takie jak Cios udręki, o których nie możesz opowiadać innym, książki tak rzadkie i wyjątkowe, i twoje, że dzielenie się nimi wydaje się niemalże zdradą.” (s. 39)
 
„Widzisz, to metafora: trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć, ale nie dajesz mu mocy, aby zabijał.” (s. 27)
 
„Dzieci z rakiem są rzeczywiście efektami ubocznymi nieubłaganego procesu mutacji genowej, dzięki któremu na ziemi istnieje taka różnorodność form życia” (s. 56)
 
„Czasem ludzie nie rozumieją wagi obietnic, gdy je składają (…) Ale i tak należy ich dotrzymywać. Na tym polega miłość. Miłość to dotrzymywanie obietnic wbrew wszystkiemu.” (s. 67)
 
„(…) martwi widzialni są tylko przez potworne pozbawione powiek oczy pamięci. Żywi, dzięki Bogu, zachowują zdolność zaskakiwania i rozczarowywania.” (s. 117)
 
„To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.” (s. 179)
 
„Niektóre nieskończoności są większe niż inne” (s. 235)
 
„Cholernie trudno zachować godność, gdy wschodzące słońce jest zbyt jaskrawe dla twoich gasnących oczu (…)” (s. 241)
„Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.” (s. 308)
„Gdyby ona czuła się lepiej lub Pan gorzej, gwiazdy nie rozgniewałyby się tak okrutnie, ale taka jest natura gwiazd i Szekspir nigdy bardziej się nie mylił niż wtedy, kiedy kazał Kasjuszowi powiedzieć To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina.” (s. 116)
 
 

4Shares