Ginger Dusk od Yankee Candle

Miałam ostatnio ciężki orzech do zgryzienia. Do wypróbowania pozostało mi pięć tart, a każda z nich inna, nęcąca, obiecująca zapachowe szaleństwo. Nie wiedziałam, którą z nich wybrać na wieczór. Przejrzałam poprzednie wpisy z cyklu „Kącik Zapachowy” i uznałam, że dawno nie prezentowałam Wam wosku o jasnej barwie. Dlatego też zdecydowałam się odpalić na kominku Ginger Dusk od Yankee Candle. Urzekł mnie kremowy kolor tarty, taki ciepły niczym promyki słoneczka delikatnie, nieśmiało przebijające się przez zachmurzone niebo.

Jeszcze zanim zdjęłam z niego ochronną folię, aby odłamać fragment do odpalenia, wyczułam dość intensywny, nieco gryzący zapach. Troszkę mnie to zmartwiło. Miałam ochotę na coś łagodnego, co pozwoli mi odpłynąć myślami, a nie dobije aromatem. Wiadomo jednak, że nie powinno się niczego zakładać z góry – trzeba wypróbować, aby wyrobić sobie o czymś zdanie. Odpaliłam kominek, na górze umieściłam kawałek wosku, na dole bezzapachowy tealight i czekałam…

Bardzo szybko po pokoju zaczął rozchodzić się wyraźny aromat przypraw. Na całe szczęście nie był przytłaczający i mogłam spokojnie przebywać w pomieszczeniu z kominkiem bez konieczności otwierania okna 😉 Zgodnie z tym, co o tym wosku pisze producent, poza przyprawami powinnam też wyczuć nutkę cytrusową. Z całym szacunkiem dla firmy Yankee Candle, ale ja jej jakoś nie wyczułam. Mój mąż również nie poczuł niczego innego poza korzennym aromatem. Pod tym względem Ginger Dusk podobny jest do produktu Kringle Candle Welcome Home, który osobiście podoba mi się odrobinę bardziej niż ten od Yankee Candle.

Zachęcam Was do odwiedzin sklepu cozazapach.pl, gdzie kupicie nie tylko ten wosk, ale również całą masę innych produktów, które sprawią, że Wasze domy staną się po prostu wyjątkowe 😀

CoZaZapach

1Shares