„Gdzie jest Dory” (Finding Dory, 2016)

Trudno uwierzyć, że minęło już 13 lat od premiery „Gdzie jest Nemo” – bajki, w której to u boku błazenka Marlina i towarzyszącej mu zapominalskiej rybki Dory wyruszyliśmy na poszukiwanie małego Nemo, który pewnego dnia został wyłowiony z Rafy Koralowej i zabrany daleko od domu. I choć długo przyszło nam czekać na kontynuację przygód znanych nam bohaterów, to jednak było warto – bowiem „Gdzie jest Dory” jest doprawdy przeuroczą animacją, z ważnym przesłaniem, którą warto obejrzeć w rodzinnym gronie.

Główną bohaterką jest tu tytułowa Dory. W „Gdzie jest Nemo” poznaliśmy ją jako już dorosłą rybkę. Teraz mamy okazję prześledzić jej przeszłość – dowiedzieć się, jak to się stało, że pewnego dnia pojawiła się w życiu pary błazenków, Marlina i Nemo.

Dory od dzieciństwa zmaga się z pewną przypadłością, a mianowicie brakiem pamięci krótkotrwałej. Stwarza to wiele problemów, nie tylko jej samej, ale również jej bliskim. Pewnego dnia dociera do niej, że gdzieś tam jest jej rodzina, która być może jej szuka. Tylko że… nie pamięta, gdzie może ona być, ani jak wygląda. Zdeterminowana by odnaleźć najbliższych zwraca się o pomoc do swoich przyjaciół, Marlina i Nemo.

Razem wyruszają w niesamowitą i pełną niebezpieczeństw podróż, mając nadzieję, że uda im się spełnić marzenie Dory – odnaleźć jej rodzinę. Czy ich misja zakończy się sukcesem?

W „Gdzie jest Dory” poza znanymi nam już z poprzedniej części bohaterami, pojawiają się zupełnie nowe postaci. Pierwszą z nich jest Hank – zrzędliwa ośmiornica, (a właściwie siedmiornica – gdyż nie posiada ona jednej macki), która pragnie tylko jednego: za wszelką cenę dostać się do ośrodka w Cleveland, by żyć tam w spokoju i samotności, z dala od oceanu, z którego ma tylko złe wspomnienia. Hank jest mistrzem kamuflażu. Niczym kameleon potrafi wtopić się w otoczenie, a dzięki umiejętnościom kaskaderskim udaje mu się dotrzeć w nawet najmniej dostępne miejsca. Dalej mamy Nadzieję, rekina wielorybiego zmagającego się z problemem… krótkowzroczności. Łatwo więc się domyślić, że ma kłopoty z orientacją w terenie – co bardzo ją smuci, gdyż chciałaby móc pięknie pływać. Jest jeszcze Bailey, waleń biały, który wątpi w swoje zdolności echolokacyjne.

Cała trójka mieszka w Instytucie Oceanografii, miejscu, które działa w myśl zasady: wyratować, wyleczyć i wypuścić na wolność. To właśnie tam, szukając rodziców, pewnego dnia trafia Dory i przekonuje się, co znaczy prawdziwa przyjaźń i że dla chcącego nie ma nic trudnego.

Bowiem „Gdzie jest Dory”, oprócz interesującej, pełnej przygód i humoru animacji, jest również historią o codziennym zmaganiu się z ograniczeniami i pokonywaniu własnej niepełnosprawności. Mówi o tym, że choć nie wszystko w życiu łatwo przychodzi, to zawsze istnieje jakieś wyjście, jakiś sposób, by ruszyć dalej. 

Prócz wspomnianych wyżej bohaterów jest jeszcze kilka pobocznych postaci, które Dory napotyka podczas swojej wyprawy. A są to: para wylegujących się na skale leniwych lwów morskich, które za nic w świecie nie chcą dopuścić do siebie Gerarda – ich postrzelonego kolegi dzierżącego w pyszczku… zielone wiaderko; szalonooka Becia będąca bodajże ptakiem z gatunku nurów, a także stadko przeuroczych wydr uwielbiających przytulanki. I choć wszystkie one występują epizodycznie, bez nich ta animacja nie byłaby już taka sama.

W znakomitej polskiej wersji językowej bohaterom głosów użyczyli między innymi: Joanna Trzepiecińska (Dory), Rafał Sisicki (Marlin), Karol Kwiatkowski (Nemo), Andrzej Grabowski (Hank), Anna Cieślak (Nadzieja), Rafał Cieszyński (Bailey), Ewa Błaszczyk (Jenny), Marek Barbasiewicz (Charlie), Olaf Linde-Lubaszenko (Idol), Mirosław Baka (Luzak), Zbigniew Zamachowski (Koja) oraz Krystyna Czubówna jako… Krystyna Czubówna.

Oglądając „Gdzie jest Dory” widz ma szansę przekonać się, jak piękny, wręcz magiczny jest podwodny świat. Twórcy bajki stanęli na wysokości zadania i stworzyli go tak, by jak najbardziej przypominał rzeczywistość. Mając do dyspozycji najnowocześniejszą technologię postarali się, by to, co widzimy na ekranie nawiązywało do klimatu i designu świata, który odwiedziliśmy po raz pierwszy podczas oglądania „Gdzie jest Nemo”, a jednocześnie wprowadzili do niego wiele ulepszeń i udoskonaleń, wzbogacając elementy fauny i flory o szczegóły, na które nie mogli sobie pozwolić przed laty.

W wydaniu DVD „Gdzie jest Dory” na płycie, prócz bajki, znajdziecie dwa dodatki w postaci komentarzy do filmu a także krótkometrażówki pt „Pisklak” tematycznie nawiązującej do głównej animacji – pokonywania własnego strachu i stawiania czoła napotkanym na drodze przeciwnościom.

Podsumowując: „Gdzie jest Dory” to sympatyczna, pełna ekscytujących przygód i humoru (choć też nie pozbawiona smutnych akcentów) opowieść o poszukiwaniu tego, co w życiu najważniejsze – własnych korzeni oraz samoakceptacji. Śmiem twierdzić, że o wiele lepsza od „Gdzie jest Nemo”. Jeśli więc spodobała wam się poprzednia część, koniecznie obejrzyjcie jej kontynuację poznając historię przeuroczej, choć mocno zagubionej rybki o imieniu Dory.

Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję:

2Shares