"Franklin i gwiezdna podróż" – Paulette Bourgeois [recenzja, 178]

Wydawnictwo: Debit
Data wydania: 2012
Seria: Franklin i przyjaciele
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Ilustracje: Brenda Clark
Oprawa: miękka
Ilość stron: 24
ISBN: 978-83-7167-863-9

 

 

Franklin i jego młodsza siostra żółwinka mieli spędzić nadchodzący wieczór pod opieką ich cioci Emi. Rodzice żółwików wybierali się bowiem na uroczystą kolację i ktoś musiał zająć się ich pociechami. Dzieci bardzo lubią wizyty ich cioci, ponieważ ma ona za każdym razem super pomysły na zabawy. Tym razem ciocia Emi przyniosła ze sobą teleskop. Żółwinka nie za bardzo wiedziała, do czego służy to urządzenie, ale jej starszy brat z miejsca jej to wytłumaczył. Dzieci były bardzo podekscytowane faktem, że dzisiejszego wieczoru będą mogły podziwiać niebo pełne gwiazd. Jednak jak na złość niebo tego dnia przykrywały grube chmury, co uniemożliwiało im spoglądanie w gwiazdy. Żółwikom zrobiło się smutno…
Ciocia Emi znana była wszystkim z tego, że zawsze potrafiła wybrnąć nawet z najbardziej kłopotliwych sytuacji. I tak też było tym razem. Zaproponowała dzieciom, że stworzą własne niebo w ich pokoju oraz wyruszą w prawdziwą gwiezdną podróż. Jak to uczyniła? Razem połapali świerszcze do słoiczków, które miały im zastąpić gwiazdy na niebie. Później stworzyli własne planety oraz skonstruowali najprawdziwsze statki kosmiczne! Zabawa była przednia, a dzieci doprawdy szczęśliwe.

Książeczka „Franklin i gwiezdna podróż” należy do serii bajek o nazwie „Franklin i przyjaciele”. Powstała ona na podstawie nowych odcinków serialu telewizyjnego o przygodach małego żółwika. Ostatnim razem czytałam swej córce o tym, jak to Franklin i grupka jego przyjaciół poszukiwali zaginionego kotka o imieniu Micia. Tym razem głównymi bohaterami jest Franklin, jego siostrzyczka oraz ich ciocia Emi. Dzięki pomysłom ich opiekunki, dzieci mogły zabawić się w gwiezdną podróż. Czego tym razem nauczyli się podczas wspólnej zabawy? Żółwinka dowiedziała się, czym jest teleskop i do czego on służy. Razem z bratem stworzyli układ słoneczny poznając nazwy poszczególnych planet oraz to, w jakim są one kolorze, kiedy spogląda się w niebo za pomocą teleskopów. Oprócz tego dzieci zrozumiały najważniejszą rzecz, mianowicie to, że aby dobrze się bawić, wystarczy być pomysłowym i mieć bogatą wyobraźnię. To właśnie ta ostatnia sprawia, że możemy odbyć każdą podróż, o której sobie tylko zamarzymy.

Po raz kolejny moja pięcioletnia córka z uwagą wysłuchiwała czytanej bajki. Z zainteresowaniem spoglądała na zamieszczone obok tekstu ilustracje, które są bardzo kolorowe i sympatyczne. Wcale się więc nie dziwię, że jej się spodobały. Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o czcionce użytej w książeczce. Jest ona odpowiedniej wielkości, bardzo wyraźna, dzięki czemu z pewnością ułatwi lekturę młodszym czytelnikom. Moja córka była zachwycona kolejnymi przygodami Franklina i z ciekawością podpytywała, kiedy sięgniemy po kolejną książeczkę o przygodach małego żółwika. Zatem moi mili rodzice zróbcie swoim pociechom frajdę, kupcie im książeczkę o przygodach Franklina i razem zasiądźcie do wspólnej lektury 🙂

Moja ocena: 5/6
 
Za książkę bardzo dziękuję
w imieniu swoim oraz córki 🙂

0Shares