- Tytuł oryginalny: The Peculiar
- Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Rok wydania: 2013
- Seria: Dziwni, tom I
- Oprawa: miękka
- Liczba stron: 296
- ISBN: 978-83-7574-940-3
Wszystko zaczęło się 23 września 1788, kiedy to w miejscowości Bath rozpętało się prawdziwe piekło. Rozległ się straszliwy huk przypominający pękające szkło, a zaraz potem miasteczko po prostu zniknęło… Tego bowiem dnia otworzyła się Brama łącząca dwa światy, przez którą przeszły rzesze istot zwanych feyrami. W Anglii rozpoczęły się krwawe walki, które ostatecznie zakończyły się zwycięstwem ludzi. Niedobitki feyrów zmuszone zostały do pracy. Mijają lata… Poznajemy młodego Bartłomieja, z pozoru niczym nie wyróżniającego się spośród innych dzieci. No może za wyjątkiem tego, iż jest on bardzo brzydkim chłopcem. Wraz z siostrą Hettie zmuszeni są ukrywać się przed czujnymi ludzkimi oczyma. Są bowiem podmieńcami, zwanymi też dziwnymi, których istnienia nie uznają zarówno ludzie, jak i feyry czystej krwi. Pewnego dnia chłopiec jest świadkiem dziwnej sceny. U drzwi domu, w którym mieszka jego kolega, zjawia się tajemnicza dama. Przybyła, by zabrać ze sobą tamtego chłopca. Kiedy chwyciła go za rękę, stało się coś niesamowitego – po prostu zniknęli! Tymczasem z Tamizy wyławiane są kolejne ciała zamordowanych dzieci. Wszystkie ofiary są podmieńcami. Czyżby tajemnicza dama miała coś wspólnego z tymi zabójstwami? Szybko okazuje się, że Bartłomiej i jego siostra nie są już bezpieczni. Grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.
Autorem powieści jest Stefan Bachmann. Jest ona jego literackim debiutem. Pracę nad książką rozpoczął w wieku 16 lat, a kiedy udostępniona została ona czytelnikom, zebrała pozytywne recenzje. Sam Bachmann okrzyknięty został cudownym dzieckiem literatury, a jego powieść uznana została za prawdziwy rarytas dla czytelników w każdym wieku (Publishers Weekly). Obecnie na swym koncie ma dwie książki i pracuje nad kolejną. Przyznaję, że zaintrygował mnie ten młody człowiek, dlatego też postanowiłam sięgnąć po jego debiutanckie dzieło „Dziwni”.
Historia toczy się na kilku torach. Śledzimy losy młodego Bartłomieja, ale również za sprawą jednego z polityków ówczesnej Anglii staramy się rozwiązać zagadkę tajemniczych morderstw, które w ostatnim czasie poruszyły opinię publiczną. Łatwo można się domyślić, iż oba te wątki mają ze sobą wiele wspólnego, wobec tego będą się przeplatać, uzupełniać, a w końcu stanowić jedną spójną całość.
Biorąc książkę do ręki nie miałam wobec niej wielkich oczekiwań. Wszak to w końcu debiut, a do tego napisany przez bardzo młodego człowieka. Zgadzam się, że czasami zdarzają się wyjątki, prawdziwe talenty pióra, więc nie powinno się wszystkich debiutantów wrzucać do jednego worka. Uznałam jednak, że wolę podejść do tego dzieła ostrożnie, nie spodziewając się jakichś wielkich rewelacji. I wiecie co? Cieszę się, że podeszłam do tej historii tak, a nie inaczej. Przynajmniej mocno się nie rozczarowałam. Gdybym miała nadzieję, że to faktycznie będzie coś wartego uznania, nowego, świetnie napisanego, wówczas sromotnie bym się zawiodła na lekturze. A tak? Można powiedzieć, że się tego spodziewałam. Niestety kochani, „Dziwni” Stefana Bachmanna okazali się być historią jedną z wielu, w której nie ma niczego nowego i zaskakującego. Jak dla mnie to stanowczo za mało, abym mogła polecać ten tytuł innym czytelnikom.
Co prawda historia naszpikowana jest magią oraz występującymi w niej niesamowitymi stworzeniami, ale czy to wystarczy, aby uznać ją za wartą uwagi? Książek z gatunku fantastyki jest całe mnóstwo i doprawdy bardzo trudno trafić na coś, co by dany tytuł w jakiś sposób wyróżniało. Bachmannowi się to nie udało. Bardzo przeszkadzał mi styl autora, to, w jaki sposób układał zdania, przedstawiał kolejne wydarzenia. Momentami miałam wrażenie, że czytam jakąś listę punkt po punkcie dotyczącą tego, co w danym momencie zrobił, albo pomyślał główny bohater. Wiecie, o co mi chodzi prawda? Jego język jest zbyt prosty, zwyczajny, niewyszukany. Może się okazać odpowiedni dla młodszego odbiorcy, ale starszego czytelnika już nie zadowoli.
„Dziwni” Stefana Bachmanna to początek serii pod tym samym tytułem. Pierwszy tom za mną i wiem już, że po kolejne nie sięgnę. Szkoda mojego czasu. Historia Bartłomieja w żaden sposób nie potrafiła mnie sobą zainteresować. Najzwyczajniej w świecie się przy niej nudziłam. Z niecierpliwością spoglądałam na strony, licząc w myślach, ile mi jeszcze pozostało do końca. A kiedy w końcu to nastąpiło, odetchnęłam z ulgą, że już więcej nie będę musiała się męczyć. Czy zatem książka ma szansę spodobać się jakiejś grupie czytelników? Moim zdaniem co najwyżej dzieciom, które wiele po książkach nie oczekują, a szukają jedynie taniej rozrywki, możliwości zabicia czasu. Bardziej wymagającym czytelnikom zdecydowanie odradzam sięgania po „Dziwnych”.
Moja ocena: 2/6