„Czy wojna jest dla dziewczyn?” – Paweł Beręsewicz (recenzja 575)

Czy wojna jest dla dziewczyn? Takie pytanie pewnego dnia zadaje Elka swojemu tacie. W odpowiedzi słyszy, że wojna nie jest ani dla chłopców, ani dla dziewczynek, w ogóle dla żadnego dziecka. Niestety Ela nie zdążyła podzielić się tą wiedzą ze swoim kolegą Antkiem, który podczas wakacji twierdził, że wojna nie jest dla dziewczyn. Wybucha II wojna światowa, która wszystko zmienia. Na nic nie zdaje się już zabawa w Głupie Odpowiedzi na Głupie Pytania, ani zapewnienia ojca dotyczące ochrony ich państwa przez potężnych przyjaciół z zagranicy. Nagle tata musi stanąć w obronie kraju wraz z innymi mężczyznami, a mama, która była lekarką, od teraz ma pełne ręce roboty. Kolejne dni, tygodnie, miesiące uczą Elę, jak ważne jest dochowywanie sekretów, zwłaszcza tych najpoważniejszych tajemnic, uważanie na wypowiadane słowa oraz by nie ufać obcym panom, gdyż wśród nich można spotkać wilki w owczej skórze. Zło kryjące się pod pozorami dobra. To czas, w którym niejednokrotnie czuje strach, zwłaszcza wtedy, kiedy z nieba na miasto spadają śmiercionośne bomby, budzące przerażenie w serach ludzi. Nawet dotychczasowa kryjówka w ramionach kochającej matki nie jest już wystarczającą ochroną, nie kiedy dookoła umierają sąsiedzi, a źli panowie zabierają ze sobą niewinnych ludzi, by ci już nigdy nie mieli powrócić do swych bliskich. I przychodzi taki dzień, kiedy przychodzą również po jej mamę…

„Czy wojna jest dla dziewczyn?” Pawła Beręsewicza to historia prawdziwa, oparta na wspomnieniach ponad osiemdziesięcioletniej dziś dr Elżbiety Łukaszczyk, niegdyś Eli Łaniewskiej posługującej się w późniejszym okresie pseudonimem „Czarna Elka”. Książka została napisana w taki sposób, aby była czytelna i w pełni zrozumiała dla małych dzieci, w wieku wczesnoszkolnym. Historia opowiedziana słowami dziecka, prostym i nieskomplikowanym językiem, bez zbędnych udziwnień, upiększania czy koloryzowania, pełna emocji towarzyszących lekturze z pewnością stanie się bliska nie jednemu dziecku, które dzięki takim zabiegom będzie mogło wczuć się w rolę małej, dorastającej w czasie okupacji Eli, spojrzeć na tamte czasy jej oczami, poczuć to co i ona wówczas czuła. Pomogą w tym z pewnością ilustracje autorstwa Olgi Reszelskiej idealnie współgrające z czytanym tekstem, a momentami przemawiające do wyobraźni dziecka nawet bardziej niż wypowiadane słowa.

Książka została wydana przez wydawnictwo Literatura w koedycji z Muzeum Powstania Warszawskiego. Otrzymała nominację do Nagrody im Kornela Makuszyńskiego oraz wpisana została na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. To wzruszająca literatura faktu dla najmłodszych czytelników. Warto po nią sięgnąć. Warto opowiadać własnym dzieciom o trudnych wojennych czasach. Warto uczulać je na zło, cierpienie i ogrom bólu jaki się z nimi wiązał. Ta książka, jak i inne z tej serii (np „Asiunia” Joanny Papuzińskiej, „Zaklęcie na „w” „ Michała Rusinka) oraz z cyklu „Wojny dorosłych – historie dzieci” („Wszystkie moje mamy” Renaty Piątkowskiej, „Bezsenność Jutki” i „Syberyjskie przygody Chmurki” Doroty Combrzyńskiej), stanowi idealny pretekst do nawiązania wspólnej rozmowy z własnymi dziećmi o tym ciężkim okresie naszej historii. Warto rozmawiać. Trzeba pamiętać, by można było zapobiec w przyszłości podobnym tragediom.

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Literatura
Rok wydania: 2014
Seria: Muzeum Powstania Warszawskiego dla dzieci
Oprawa: twarda
Ilustracje: Olga Reszelska
Liczba stron: 48
ISBN: 978-83-7672-066-1

Recenzja bierze udział w wyzwaniu: „Odnajdź w sobie dziecko II”

Recenzja opublikowana również:

LubimyCzytac ; NaKanapie ; WeBook ; Granice ; Gandalf ; Libroteka ; Matras ; TaniaKsiazka

2Shares