„Cienie Ziemi” – Beth Revis (recenzja 487)

Pół roku. Sześć miesięcy. 182 dni. Tyle czasu zmuszona byłam czekać, aby wziąć do rąk ostatni tom trylogii autorstwa Beth Revis. Poprzednie dwie części tak bardzo mi się spodobały, że oczekiwanie na zakończenie historii stało się wręcz bolesne. Kiedy „Cienie Ziemi” w końcu zawitały w mej biblioteczce, nie mogłam doczekać się momentu, aż będę mogła zabrać się za lekturę książki i dowiedzieć się, jak potoczyły się losy mojej ulubionej pary bohaterów Amy i Starszego. Moja ogromna ekscytacja przeplatała się z obawą, czy aby autorka nie pokpiła przy tym tomie sprawy, czy czasem nie będzie on odbiegał poziomem od poprzednich. Nie darowałabym jej tego… Na całe szczęście zakończenie trylogii okazało się być równie dobre, a nawet jeszcze lepsze niż się spodziewałam.

Kapsuła z „Błogosławionego”, na pokładzie której znajdowała się Amy, Starszy, część jego ludzi ze statku oraz zamrożeni ludzie z Sol-Ziemi, ląduje na Centauri-Ziemi. Niedługo potem daje się słyszeć przeraźliwy, mrożący krew w żyłach wrzask dochodzący z zewnątrz. Mieszkańcy „Błogosławionego” są przerażeni. Wszystko wygląda na to, że ktoś lub coś ich atakuje. Czyżby jeden z potworów, przed którymi ostrzegał ich Orion? W tej sytuacji Amy postanawia wybudzić zamrożonych ludzi, wśród których znajduje się jej ojciec oraz reszta żołnierzy. Wyszkoleni w walce z pewnością będą mieli większe szanse ochronić ludzi przed czyhającymi na zewnątrz niebezpieczeństwami. Wkrótce jednak okazuje się, że nie wszystko idzie zgodnie z planem. Powstaje rozłam pomiędzy mieszkańcami „Błogosławionego”, a członkami załogi z Sol-Ziemi. Do tego nowa planeta jest zupełnie inna niż zakładano. Wszędzie czają się niewidzialni wrogowie, którzy tylko czekają na to, aby pozbyć się intruzów. Wkrótce znaleziona zostaje pierwsza ofiara… Sytuacja przybyłych na planetę ludzi powoli staje się coraz bardziej dramatyczna. Nie wiedząc z czym bądź kim właściwie mają do czynienia, nie potrafią zapobiegać kolejnym atakom. Zaczynają ginąć kolejni ludzie… Czyżby Centauri-Ziemia zamiast ich nowym domem miała stać się miejscem, na którym zakończy się ich życie? Czy decyzja o lądowaniu była jednak błędem? Czyżby Orion przez cały czas miał rację, a oni byli w błędzie? Czy nie ma dla nich już żadnej nadziei?

Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Akcja goni akcję. Tempo jest wręcz zawrotne, pełne nagłych zwrotów. Trudno było mi oderwać się od lektury, aby zająć się codziennymi obowiązkami. Ta część jest po prostu niesamowita! Wręcz zapierająca dech w piersi! Idealne zwieńczenie całej trylogii. Beth Revis spisała się doskonale. Nic dodać, nic ująć. Należy jej się wielka pochwała. Ostatni tom daje Czytelnikowi odpowiedzi na wszystkie pytania, które stawiał sobie podczas lektury poprzednich części. Wychodzą na jaw takie tajemnice, że aż głowa boli – przerażające i nie do pomyślenia. Z zapartym tchem czytałam o wydarzeniach z przeszłości i szeroko otwierałam ze zdumienia oczy na myśl o tym, że coś takiego mogło mieć w ogóle miejsce. Niedowierzanie i szok, te dwa uczucia niejednokrotnie mi towarzyszyły podczas lektury książki. A na samym końcu… przyspieszony oddech i łzy w oczach. Bo historia dobiegła końca… Bo skończyła się tak, a nie inaczej… Bo nie będzie już niczego więcej… Trylogia Beth Revis od dziś dołącza do mych ulubionych, do których z pewnością powrócę jeszcze nie raz w przyszłości. To historia o wielkiej miłości łączącej ludzi, których dzieli praktycznie wszystko. To opowieść o wielkim poświęceniu i walce o przetrwanie wbrew wszelkim przeciwnościom losu. To historia, którą każdy z Was powinien poznać. Doskonale napisana i na długo zapadająca w pamięci. Wręcz jedyna w swoim rodzaju… Niezapomniana.

Moja ocena: 6/6

Tytuł oryginalny: Shades of Earth
Tłumaczenie: Marta Kisiel-Małecka
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2014
Trylogia: W otchłani, tom 3
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 392
ISBN: 978-83-245-9247-0

grupa_Publicat

Recenzje poprzednich części przeczytasz:

tom 1: „W otchłani” ; tom 2: „Milion słońc”

5Shares