„Biuro Przesyłek Niedoręczonych” – Natasza Socha

„Są takie momenty w życiu, które nie trwają długo, a jednak zmieniają nas na zawsze.”

Przekonali się o tym Tekla i Gaspar, których połączyło kilka wspólnie spędzonych godzin pewnego lipcowego dnia 1976 roku. Obiecali sobie wówczas, iż spotkają się jeszcze tego samego roku, w Wigilię, na jednym z poznańskich placów. Nigdy jednak do tego nie doszło… I choć ich życie potoczyło się inaczej, niż by tego chcieli, nigdy o sobie nie zapomnieli. Co roku, przez blisko czterdzieści lat, krótko przed Wigilią, wysyłali do siebie listy, które z uwagi na niekompletne bądź złe dane adresowe trafiały do Biura Przesyłek Niedoręczonych.

„Błękitna i seledynowa koperta przychodzą do nas regularnie od trzydziestu siedmiu, no teraz trzydziestu ośmiu lat. Tylko raz w roku, w połowie grudnia. (…) Te listy spotykają się u nas każdego roku. Ich właściciele najwyraźniej nie mają takiego szczęścia.”

To właśnie tam pewnego dnia trafia na nie Zuzanna, która postanawia uczynić wszystko, co tylko możliwe, by doprowadzić do spotkania tych dwojga. Pomocną dłoń wyciąga do niej koleżanka z pracy o imieniu Mila, starsza kobieta odznaczająca się wyjątkowym gustem, jeśli chodzi o sposób ubierania się, oraz skrywająca pewną tajemnicę, o której istnieniu Zuza nie ma pojęcia…

Czy zadziała magia świąt, stanie się upragniony cud i uda im się połączyć dwoje ludzi, którzy nigdy o sobie nie zapomnieli? Nim będzie za późno…?

Mając za sobą lekturę trzech powieści Nataszy Sochy (prędzej „Rosół z kury domowej” oraz „Maminsynka”) mogę śmiało powiedzieć, iż „Biuro Przesyłek Niedoręczonych” okazało się być z nich najlepszą. To ciepła, wzruszająca oraz iście magiczna opowieść, która urzekła mnie od pierwszych stron. Niebawem Boże Narodzenie, a powieść ta ma w sobie tę cudowną i niesamowitą atmosferę, która towarzyszy temu jedynemu w roku okresowi, kiedy to wierzymy w moc spełniających się życzeń oraz magię wydarzających się cudów. Przewracając kolejne stronice czujemy zapach piernika oraz dotyk delikatnych płatków śniegu spadających z nieba i muskających nasze twarze.

„Biuro Przesyłek Niedoręczonych” nie byłoby jednak tak cudowne, gdyby nie plejada bohaterów, którzy spotykają się na jego stronicach i których losy, czy to za sprawą przypadku czy też przeznaczenia, w którymś momencie nierozerwalnie się ze sobą łączą. Prym wiedzie oczywiście Zuzanna, której determinacja dotycząca połączenia dwojga zakochanych przed niemal czterdziestu laty ludzi nie wynika jedynie z dobroci serca, ale też z pobudek osobistych, o których wie tylko ona i które to stały się powodem, dla których opuściła rodzinne Miasto i trafiła do Miasteczka, a w nim do Biura Przesyłek Niedoręczonych. Mila – owa wspomniana prędzej starsza kobieta – uwielbiająca barwne stroje oraz zapach własnoręcznie wyhodowanych ziół, jawi się niczym dobra wróżka, której jedynym pragnieniem jest obdarowywanie innych radością, zwłaszcza dzieci. Jednak moją ulubioną postacią jest jeden z sąsiadów Zuzanny, starszy pan o imieniu Stanisław, którego zgryźliwość, złośliwość oraz zajadłość nie mają sobie równych. Wymiana zdań pomiędzy nim a Zuzą za każdym razem niezmiernie mnie bawiła, z miejsca poprawiając humor.

„- Kompletnie nie wychwyciłem sensu tej informacji.
– Że lotopałanka dobrze lata?
– Że w ogóle informuje mnie pani o posiadaniu latającej wiewiórki. Czy ja wyglądam na miłośnika torbaczy?
Zuzanna pomyślała, że Stanisław wygląda raczej na wielbiciela węży i pająków, i to najlepiej takich, które uśmiercają innych ludzi.
– Gdybym nic nie mówiła, udławiłabym się ciszą.
– Zbyt duża ilość słów deformuje twarz.
– Ale podobno milczeć można wyłącznie w towarzystwie osoby, która milczy podobnie do nas.
Pan Stanisław uniósł wysoko brwi.
– Sugeruje pani, że milczymy różnie?”

I tak jak pozostali bohaterowie, tak i pan Stanisław skrywa pewną tajemnicę, która pozytywnie zaskoczy nie jedną osobę i być może stanie się powodem do ziszczenia się kolejnego cudu.

Jednak „Biuro Przesyłek Niedoręczonych” to nie tylko piękna i urocza historia, która – jak wspomina na okładce powieści Lilianna Fabisińska – skrzy się dowcipem i wzrusza do łez. To również opowieść o tęsknocie, zagmatwanych ludzkich losach oraz o tym, by nie ustępować w podejmowanych próbach, nie poddawać się mimo pojawiających się na naszej drodze trudności, bo nigdy nie wiadomo, co może przynieść jutro.

„(…) w życiu czasem jest tak, że dzisiaj nie masz siły, jutro nie będziesz mieć ochoty, a pojutrza może już nie być.”

Polecam, naprawdę gorąco polecam waszej uwadze „Biuro Przesyłek Niedoręczonych” Nataszy Sochy. Idealna powieść do poczytania w okresie świąt, ale nie tylko. Sięgnijcie po nią, bo naprawdę warto.

Wystarczy rzut oka na okładkę, by zapragnąć mieć tę książkę na swojej półce <3

Moja ocena: 5/6

Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 304
ISBN: 978-83-7642-875-8

Pascal

41Shares