33. "W imię miłości" – Jodi Picoult


Tytuł oryginalny: Perfect Match
Tłumaczenie: Katarzyna Kasterka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2008r
Ilość stron: 392
Okładka: miękka
ISBN: 978-83-7648-030-5

 

Książka „W imię miłości” autorstwa Jodi Picoult to już moje piąte i z całą pewnością nie ostatnie spotkanie z tą autorką. Swoją przygodę z jej twórczością rozpoczęłam od powieści „Bez mojej zgody” i od tamtego dnia przepadłam. Za cel postawiłam sobie zapoznanie się ze wszystkimi dotąd wydanymi książkami tej pani i skrupulatnie staram się wcielać w życie to, co sobie narzuciłam. O samej autorce wiem już m.in to, że studiowała na dwóch uniwersytetach – wpierw Priceton, a następnie na Harvardzie, gdzie uzyskała tytuł magistra. Pisze od najmłodszych lat i do tej pory napisała dwadzieścia powieści. Za całokształt twórczości literackiej w 2003r została uhonorowana nagrodą New England Book. Jej powieści cieszą się światową sławą i długo zajmują wysokie miejsca na liście bestsellerów. Niektóre z jej książek doczekały się również ekranizacji, jak chociażby powieść „Bez mojej zgody” [2009r], a także przeczytana obecnie przeze mnie książka „W imię miłości” [2002r].

Powieść pani Picoult opowiada nam o Ninie Frost oraz jej rodzinie – mężu Calebie oraz pięcioletnim synku – Nathanielu. Nina od wielu lat pracuje jako zastępca prokuratora. Prowadzi ona głównie postępowania w najtrudniejszych sprawach, które dotyczą przemocy wobec dzieci. Wiele lat doświadczenia zawodowego sprawiło, że doskonale zdaje sobie sprawę, jak dotkliwe i traumatyczne dla dziecka bywają wydarzenia, których stały się uczestnikami za sprawą zwyrodniałych dorosłych. Z doświadczenia wie również, że aby skutecznie poruszać się po tym polu minowym, musi okazywać współczucie ofiarom, zaciekle walczyć o sprawiedliwość, ale jednocześnie zachowywać dystans. Przez cały okres jej zawodowej kariery doskonale sobie z tym radziła. Jednak nadszedł jeden dzień, który przewrócił życie kobiety do góry nogami… Któregoś bowiem dnia Nina i jej mąż Caleb odkrywają, że ich pięcioletni synek – Nathaniel, padł ofiarą molestowania seksualnego. To wydarzenie sprawia, że dotąd zdystansowana pani prokurator nie potrafi już na trzeźwo oceniać sytuacji i trzymać się z boku – o żadnym dystansie nie może być już mowy. Przecież nie chodzi tym razem o rutynowe śledztwo, o czyjeś skrzywdzone, zgwałcone dziecko… Nie, tym razem ofiarą jest jej własny synek… To, co do tej pory wydawało się proste i oczywiste, ulega całkowitemu przewartościowaniu. Nina ogarnięta matczyną rozpaczą i nieokiełznanym gniewem rozpętuje prawdziwe piekło. Jest gotowa zrobić wszystko… byleby tylko zapewnić bezpieczeństwo swojemu dziecku… żeby już tylko jej mały chłopczyk nie musiał więcej cierpieć… W swojej zapalczywości i chęci wymierzenia sprawiedliwości może jednak stracić wszystko… dosłownie wszystko, nawet to, co jest dla niej najważniejsze… Do czego posunie się Nina? Jaki los spotka osobę, która skrzywdziła malutkiego chłopca? I jak to wszystko wpłynie na samego Nathaniela?… Sięgnijcie po książkę, bo ja nie zamierzam pisnąć ani słowa więcej!
 
„Wystarczy zmienić punkt widzenia, a perspektywa ulega całkowitemu przewartościowaniu.”
Problem molestowania seksualnego oraz dopuszczania się gwałtu na nieletnich, zwłaszcza malutkich dzieciach jest dla mnie czymś strasznym. Jestem w pełni świadoma, jak wyglądają procedury prawne w takim wypadku i przez co muszą ponownie przechodzić ofiary jakiegoś zwyrodnialca podczas ewentualnych rozpraw sądowych do których dochodzi, jeśli uda się w jakiś sposób zebrać wystarczające dowody oraz nakłonić samo dziecko do składania zeznań. Doskonale zdaję sobie także sprawę, jak niewielu z tych zboczeńców udaje się zamknąć w więzieniu… co dla mnie jest zupełnie niepojęte – jak można puszczać wolno kogoś, kto dopuścił się czegoś podobnego… Jednakże prawo jest takie, a nie inne i w większości wypadków dobry adwokat wystarczy, aby zwyrodnialec wyszedł na wolność, podczas gdy jego ofiara jeszcze przez długie lata będzie zmagała się z koszmarami z tamtego okresu… Jako matka czteroletniej dziewczynki nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji. Nie jestem w stanie nawet o tym spokojnie myśleć i nie wyobrażam sobie, do czego mogłabym być zdolna, gdyby coś takiego spotkało nagle moje dziecko. Nie jestem w stanie stwierdzić, do czego mogłabym się posunąć, żeby tylko w jakiś sposób zemścić się za krzywdę wyrządzoną mojemu dziecku. Jestem jednak pewna, że zrobiłabym ABSOLUTNIE wszystko, żeby zasłużona kara dosięgła osobę, która dopuściła się czegoś takiego na moim dziecku. Na całe szczęście nic takiego nigdy nie przydarzyło się mojej rodzinie i mam głęboką nadzieję, że też nigdy nic podobnego nie będzie miało miejsca…
„Życie ludzkie może w mgnieniu oka ulec zmianie; również w mgnieniu oka, jak się okazuje, mogą lec w gruzach najbardziej niezłomne zasady.”
W takiej sytuacji znalazła się jednak rodzina Frostów… Ktoś dopuścił się czegoś strasznego… ktoś śmiał skrzywdzić ich pięcioletniego niewinnego synka – Nathaniela… Nina i Caleb jako rodzice przeżywają prawdziwy koszmar. A Nathaniel? Trudno sobie wyobrazić, co w zaistniałej sytuacji czuje sam chłopczyk… Książka napisana jest w taki sposób, że całą historię poznajemy po kolei z punktu widzenia każdej z tych osób. Możemy dogłębnie zajrzeć w psychikę każdego członka rodziny, poznać wszystkie koszmary, które targają ich myślami. Najgorsze wg mnie było śledzenie przemyśleń samego Nathaniela, postrzegania przez niego świata po tym, co go spotkało i prób tłumaczenia sobie, dlaczego w ogóle do tego doszło… Przecież to tylko pięcioletni chłopczyk… co w tak krótkim życiu mógł zrobić złego, że spotkało to akurat jego? Nina, jako matka i pani prokurator, targana jest sprzecznymi emocjami. Z jednej strony pragnie absolutnej zemsty na sprawcy krzywdy jej dziecka i to za każdą możliwą cenę. Z drugiej strony odzywa się w niej głos rozsądku, którym kierowała się w swoim życiu pełniąc funkcję prokuratora – wówczas na trzeźwo ocenia wszelkie swoje możliwe kroki patrząc na nie z punktu widzenia prawa. Jest rozdarta do granic możliwości, a ta wewnętrzna walka niszczy nie tylko ją, ale również odbija się na rodzinie – zwłaszcza na jej mężu Calebie, który nie potrafi odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Nina ma jednak wiernego sojusznika i powiernika najskrytszych myśli i nie jest nim bynajmniej jej mąż… a najlepszy przyjaciel Patrick – detektyw, z którym zna się od czasów, kiedy to wzajemnie jako dzieci bawili się w piaskownicy. Również z jego punktu widzenia mamy możliwość przyglądania się przebiegowi zdarzeń, które następują po sobie jak lawina, której w żaden sposób nie da się zatrzymać…
„Nigdy nie zdołacie się przygotować ani uodpornić na podobny cios. Gdy go doświadczycie, będziecie iść ulicą ogarnięci zdumieniem, że wszyscy wokół się zachowują tak, jakby świat nie został wypchnięty ze swojej orbity. Będziecie przeczesywać pamięć w poszukiwaniu znamiennych znaków i sygnałów, wierząc, że w końcu odkryjecie wśród nich zwiastuna katastrofy, która – niczym sterczący na drodze korzeń – wytrąciła was z kursu normalnego życia.”
 
Powieść pani Picoult podzielona jest na trzy części. W pierwszej dowiadujemy się o koszmarze, jaki spotkał małego Nathaniela. Część druga to studium zachowań poszczególnych członków rodziny, przebieg następujących po sobie niczym lawina wydarzeń oraz walka o odzyskanie równowagi psychicznej małego chłopca. Ostatnia część natomiast traktuje o tym, czy sprawiedliwości stanie się zadość. Książkę czyta się stosunkowo szybko – za sprawą zrozumiałego języka, jak i szybko następujących po sobie zwrotów akcji. Ktoś może zarzucić autorce, że jej książki przeważnie są schematyczne – coś się wydarzyło, następnie trafiamy do sądu i na koniec poznajemy rozwiązanie całej historii. To prawda. W większości wypadków w ten oto sposób zbudowana jest fabuła jej książek. Również „W imię miłości” nie odbiega od tej schematyczności. Jednak powiem Wam, że mi to absolutnie w niczym nie przeszkadza. Trudne tematy, które poruszane są przez autorkę, nie mogą mieć innego przebiegu – w którymś momencie akcja musi wręcz przenieść się do sądu, gdzie będzie rozpatrywana z punktu widzenia prawa. Wielu osobom jednak ten sposób konstruowania fabuły przeszkadza i przez to kończą swoją przygodę z autorką. Jakże wielki robią błąd… Po książki pani Picoult warto bowiem sięgać i to bez wahania. I co z tego, że akcja będzie toczyła się w podobny sposób? To absolutnie nie skreśla autorki jako osoby, która tworzy doskonałe powieści i doskonale potrafi wzbudzać emocje w czytelniku. Pisze o tematach, o których niektórzy z nas w ogóle nie potrafią mówić – a przecież należy to robić! Tego typu sprawy należy nagłaśniać i uczulać społeczeństwo na wszelkie aspekty, jakie mogą z nich wynikać, żebyśmy mogli przeciwstawiać się złu otaczającemu nas z każdej strony i żebyśmy umieli głośno o tym mówić, walczyć o sprawiedliwość i wsadzać wszelkich złoczyńców do więzień, gdzie jest ich miejsce. Dlatego też polecam powieści pani Picoult każdej osobie, która nie boi się czytać o krzywdzie i która nie boi się rozmawiać na temat spraw trudnych, o których wolelibyśmy nie myśleć. Jedną z takich powieści jest właśnie „W imię miłości”. Proszę Was… przeczytajcie, bo warto!
Moja ocena: 5/6

W imię miłości [Jodi Picoult]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

 
Jodi Picoult

0Shares