Tytuł oryginalny: Las luces de septiembre
Wydawnictwo: MUZA S.A
Data wydania: 2011r
Tłumaczenie: K.Okrasko, C.M.Casas
Stron: 256
ISBN: 978-83-7495-994-0
Oprawa: miękka
Półka: pożyczone
Przeczytane: 1.05.2012r
Carlos Ruiz Zafon należy do moich ulubionych autorów – takich, po których książki sięgam dosłownie w ciemno wiedząc, że mnie nie zawiodą. Z twórczością pana Zafona spotkałam się po raz pierwszy podczas lektury „Cienia wiatru” – książki pełnej magi, która oczarowała mnie od pierwszej strony. Od tamtego czasu miałam okazję przeczytać jeszcze „Grę anioła” oraz „Pałac Północy”. Ta ostatnia książka jest jedną z czterech jego pierwszych powieści, które pan Zafon napisał z myślą o młodzieży. Do tej grupy należy przeczytana przeze mnie ostatnio książka „Światła września” – trzecia w kolejności książka w dorobku autora, napisana w 1996 roku.
Simone Sauvelle wraz z mężem oraz dwójką dzieci – Irene i Dorianem mieszka w Paryżu. Cała rodzina żyje dostatnio i niczego im nie brakuje. Wszystko zmienia się po śmierci męża Simone – Armanda, który pozostawił rodzinę z olbrzymimi długami zaciągniętymi u wierzycieli. Prowadzone do tej pory życie rodziny wywraca się o 360 stopni – dotychczasowi przyjaciele odwracają się od nich, a biedna Simone stara się jakoś wiązać koniec z końcem, co niestety nie jest proste. Po roku bardzo ciężkiego życia los w końcu uśmiecha się do rodziny Sauvelle za sprawą dawnego przyjaciela męża Simone – monsieur Leconte. Dzięki jego koneksjom Simone znajduje zatrudnienie u ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek – Lazarusa Janna. Rodzina wyjeżdża do Normandii, do małego nadmorskiego miasteczka o wdzięcznej nazwie Błękitna Zatoka, gdzie zamieszkuje w Domu na Cyplu, a Simone rozpoczyna pracę jako ochmistrzyni w posiadłości fabrykanta – Cravenmoore. Rezydencja Lazarusa wywiera na Simone i jej dzieciach najgorsze wrażenie – czują, że są obserwowani w tym dziwnym miejscu wypełnionym armią mechanicznych zabawek. Wkrótce w spokojnym dotąd miasteczku dochodzi do niewyjaśnionego morderstwa… Czyżby Cravenmoore nie było zwykłą fabryką zabawek? Czy rezydencja Lazarusa jest w rzeczywistości siedliskiem dawno uśpionych mrocznych sił z przeszłości? Jedynie dwie osoby mają odwagę zmierzyć się ze złowrogą tajemnicą – dwójka nastolatków: Irene oraz Ismael, miejscowy chłopak. Czy im się to uda? I z czym tak naprawdę będą mieli do czynienia? Tego dowiecie się sięgając po „Światła września”!
Historię stworzoną przez autora poznajemy z perspektywy każdego z głównych bohaterów powieści – Simone, Irene, Ismaela oraz Doriana. Ich opowieści następujące kolejno po sobie uzupełniają się wzajemnie tworząc całość historii. Książka podzielona jest na rozdziały, a te z kolei na małe części, z których każda jest opowiadana z perspektywy innej osoby. Akcja toczy się wartko i nie pozwala się nudzić czytelnikowi dzięki pewnemu zabiegowi, jakiego dopuścił się autor książki. Opowieść jednego bohatera urywa się nagle bez wyjaśnienia, przerwana narracją z perspektywy kolejnego z bohaterów, by ponownie się urwać i wrócić do niedokończonego wątku pierwszej postaci. Dzięki temu czytelnik przez cały czas pozostaje w napięciu i oczekiwaniu na wyjaśnienie niedokończonych wątków. Zabieg bardzo skuteczny, osobiście nie potrafiłam oderwać się od lektury. Dodatkowo powieść rozpoczyna się i kończy w formie listu, napisanego przez jedno z dwójki głównych bohaterów – tj Irene i Ismaela.
Bohaterowie oraz otoczenie, w którym się znaleźli są doskonale przedstawione. Przemierzając zakątki Błękitnej Zatoki, czy też rezydencji fabrykanta jesteśmy w stanie doskonale wyobrazić sobie te miejsca, dzięki wielu szczegółom opisanym przez autora. Mamy również okazję poznać mentalność samych mieszkańców. Dzięki tylu szczegółom dowiadujemy się np o Błękitnej Zatoce, że jest to miejscowość, w której „kichnięcie czy podrapanie się w nos było natychmiast powszechnie komentowane, jak miasteczko długie i szerokie, i to przez kilka dni. Tu każde przeziębienie było wiadomością, a wiadomości były bardziej zaraźliwe niż przeziębienie”. To samo tyczy się samych bohaterów – są doskonale nakreśleni, poznajemy zarówno ich cechy zewnętrzne, upodobania, jak i psychikę.
W książce mamy do czynienia ponownie z dawno skrywaną tajemnicą, wielkim sekretem, który dla dobra bohaterów nie powinien był ujrzeć światła dziennego. Nastrój grozy towarzyszy naszym bohaterom na każdym kroku. W powieści znalazło się jednak miejsce na wątek miłosny, bynajmniej mamy przedstawione jej dwa aspekty – miłość szczęśliwą, ale i tę iście tragiczną, która dała początek wszystkim nieszczęściom, z jakimi mamy do czynienia w książce.
„Światła września” to książka, którą mogę ze spokojnym sumieniem polecić każdemu fanowi Carlosa Ruiza Zafona – autor ponownie nie zawiódł moich oczekiwań. Jeśli ktoś lubi powieści skrywające jakieś tajemnice, zagadki z przeszłości, które należy rozwiązać, gdzie w kącie czai się mrok… to będzie lektura dla niego. Z pewnością nie zmarnujecie swojego czasu poświęcając go na lekturę „Świateł września”. Naprawdę warto!