10. "Szczodre Gody" M.Kobr i V.Klupfel


Tytuł oryginalny: Rauhnacht
Wydawnictwo: Akcent
Data wydania: 2011r
Tłumaczenie: Grzegorz Zaręba
Stron: 382
ISBN: 978-83-62180-33-2
Oprawa: miękka
Półka: posiadam
Moja ocena: 5/6

Przeczytane: 27.03.2012r

Książka „Szczodre Gody” to powieść z gatunku kryminał napisana przez duet znakomitych niemieckich pisarzy – Volkera Klupfela i Michaela Kobra, dobrze znanych i popularnych w swoim kraju. Na co dzień Klupfel jest redaktorem kulturalnym dziennika „Augsburger Allgemeine Zeitung” natomiast Kobr uczy języka niemieckiego i francuskiego. Jednakże pasją obojga jest pisanie kryminałów. Łączy ich również miejsce zamieszkania – region Allgau. „Szczodre gody” należą do cyklu książek o przygodach komisarza Kluftingera, w sumie napisali już pięć powieści z udziałem w/w bohatera. Zaraz po ukazaniu się książki, zajęła ona pierwsze miejsce na liście bestsellerów tygodnika „Der Spiegel”. W naszym kraju ukazała się nakładem wydawnictwa Akcent i jest to książka z serii Europa czyta/kryminał.

Akcja powieści rozgrywa się w czasie tytułowych Szczodrych Godów. Wg słowiańskich wierzeń jest to okres 12 nocy pomiędzy Bożym Narodzeniem a świętem Trzech Króli. Tradycja najprawdopodobniej wywodzi się z roku księżycowego, który liczył 354 dni i był o jedenaście dni [12 nocy] krótszy od znanego nam roku słonecznego. Brakujące dni nazywano martwymi – dniami poza czasem – podczas których świat żywych przenika się ze światem zmarłych. Wśród mieszkańców gór krążą opowieści, wg których np: „po wieczornych dzwonach pod żadnym pozorem nie wolno wychodzić na podwórze, bo można tam spotkać Holdę, która zimą przybiera postać dzikiej Perchty, i jej budzącą grozę świtę złożoną z dziewięciu dziecięcych dusz, elfów, karłów i czarownic“ albo: „podobno niektórzy ludzie zmieniają się wtedy w wilkołaki […] o północy zwierzęta zaczynają mówić ludzkim głosem i przepowiadają ludziom przyszłość […] jeśli ktoś usłyszy ludzki głos zwierząt, zaraz potem umrze“. Te i inne historie można odnaleźć w rozmowach bohaterów „Szczodrych godów“, które nadają swoisty klimat książce. Jednakże osobiście uważam, że owych wzmianek mogło by być trochę więcej. Z początku powieści można odnaleźć je dość często a potem na bardzo długo nie ma ani słowa na temat obchodów i wierzeń. Dopiero blisko końca książki pojawia się jedynie krótka wzmianka o Szczodrych Godach w rozmowie bohaterów.

Cała historia rozgrywa się w pięknym górskim hotelu o nazwie „Królestwo“ usytuowanym w Allgau. Na weekend zostają zaproszeni państwo Kluftingerowie a także Langhammerowie. Na miejscu okazuje się, że zaproszonych gości jest o wiele więcej. Atrakcją dla gości ma być sztuka kryminalna odgrywana przy ich udziale, która ma im pozwolić wcielić się w różnorakie role i zapewnić wyśmienitą zabawę. Jednakże to, co z początku miało być jedynie rozrywką, zmienia się w momencie, kiedy jeden z gości hotelowych zostaje w tajemniczych okolicznościach zamordowany. Na domiar złego, żeby spotęgować zagadkę, jego ciało odnaleziono w jego własnym pokoju, który być zamknięty od wewnątrz. Mało tego! Matka natura postanowiła się również zabawić z gośćmi hotelowymi – szalejąca na dworze burza śnieżna skutecznie odcięła hotel od świata zewnętrznego, uniemożliwiając jakikolwiek kontakt i wezwanie odpowiednich służb do pomocy w zaistniałej sytuacji. Do tego wydaje się, że każdy z gości miał doskonały motyw, aby dokonać tej zbrodni… Rozwiązanie zagadki tajemniczej śmierci oraz złapanie mordercy spada na przebywającego w hotelu komisarza Kluftingera… oraz jego pomocnika z przypadku – doktora Langhammera.

Bardzo spodobała mi się kreacja dwójki głównych bohaterów – komisarza i doktora. Zwłaszcza sam komisarz, człowiek nad wyraz wyjątkowy. Z jednej strony jest on zupełnie prostym człowiekiem, często wręcz fajtłapowatym. Lubi dobrze zjeść, co można łatwo zauważyć podczas posiłków serwowanych w hotelu. Nade wszytko kocha kluseczki podane z przypiekaną cebulką. Często nie potrafi odnaleźć się w dość prozaicznych sytuacjach, co przejawia się w nieznajomości działania najzwyklejszych urządzeń, jak np dobrze znany każdemu z nas – toster. Gdy natomiast ma do rozwiązania kryminalną zagadkę, przeobraża się w zupełnie innego człowieka. Potrafi logicznie myśleć, wyciągać prawidłowe wnioski i dostrzegać rzeczy, których zwykły śmiertelnik by nie zauważył. Jednakże nie jest on znów takim typowym policjantem, gdyż np nie lubi dotykać zmarłych, których się po prostu boi… , co wydaje się dosyć dziwne, kiedy weźmie się pod uwagę, że jest on komisarzem wydziału kryminalnego, gdzie na co dzień mają do czynienia ze zmarłymi ludźmi. Doktor Langhammer to zupełne przeciwieństwo Kluftingera. Jest to człowiek wykształcony i obyty, który tam, gdzie komisarz nie daje sobie rady, on świetnie się odnajduje. Jednakże detektyw z niego marny… Los chciał, że wraz z komisarzem Kluftingerem musiał stworzyć zespół mający rozwiązać sprawę morderstwa. W pracy tych dwojga podobały mi się ich wzajemne relacje. Czytając miałam czasami wrażenie, że widzę przed sobą Flipa i Flapa – nasi bohaterowie również tworzą taki komiczny duet. Często czytamy przeróżnego rodzaju docinki kierowane do doktora, które komisarz mruczy jedynie pod własnym nosem. Do tego mnóstwo jest sytuacji, kiedy panowie robią sobie zwyczajnie na złość, co stwarza naprawdę przekomiczne zajścia. Jednakże mimo oporów ze strony komisarza co do tego, że doktor Langhammer ma mu pomagać w rozwikłaniu sprawy, z czasem dochodzi on do wniosku, że współpraca ta była naprawdę owocna.

W opisie książki znajduję jednak pewną nieścisłość, bowiem napisane jest, że „szalejąca burza śnieżna wywołuje lawinę, która odcina hotel od reszty świata“. Nie jest to prawdą. Owszem, na dworze rozszalała się śnieżna burza, powodująca olbrzymie opady śniegu uniemożliwiające opuszczenie hotelu, jednakże nie zeszła żadna lawina. Goście i obługa hotelowa dostali jedynie informację o zagrożeniu lawinowym, które taka burza może wywołać. Nigdzie jednak nie ma wzmianki o tym, że to lawina odcięła hotel od reszty świata.

 „Szczodre gody“ bardzo mi się spodobały. Jest to kryminał z humorystyczną nutką, przez co czyta się go bardzo przyjemnie, często z uśmiechem na ustach. Język jest prosty i czytelny. Główni bohaterowie są dokładnie przedstawieni, możemy ich lepiej poznać i naprawdę polubić. Przedstawiona historia i przebieg śledztwa nie nudzą. Do tego wplecione historie dotyczące wierzeń związanych ze Szczodrymi Godami dopełniają pełen tajemniczości klimat, który spotyka się w kryminałach. Mogę z czystym sumieniem polecić książkę wszystkim fanom gatunku – nie będą zawiedzeni.

Michael Kobr i Volker Klupfel
Szczodre Gody [Volker Klüpfel, Michael Kobr] - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Za możliwość zrecenzowania książki oraz otrzymane zaufanie dziękuję

nakanapie.pl

 

1Shares